Siemanko,
Mam problem z moją dziewczyną, jesteśmy razem od pół roku, jednak gdy zrobiło się teraz trochę luźno (ona po maturze itp) zaczął mnie uwierać pewien temat.
Chodzi o zachowanie dziewczyny w stosunku do moich kolegów, znajomych. Dziewczyna jest bardzo otwarta, lubi po prostu męskie grono(sama o tym mówi, że faceci są bardziej zabawni, dziewczyny rzucają foszkami itp.).Jest wobec mnie w porządku, nie spotyka się z innymi facetami, jednak z każdym moim kumplem ma bardzo dobre relacje, piszą do siebie itp, tak samo na imprezach, jest bardzo otwarta do facetów, lubi sobie poflirtować w mojej obecności. Po prostu zaczyna mnie to powoli drażnić. Ostatnio byłem na weselu razem z nią, nie zdążyliśmy posiedzieć 5 minut, ona już biegnie na szlugę z moim kumplem (był djem) oraz jego kumplem. Na ostatnim ognisku też siedziała ze mną po czym zaczęła dzwonić po jej kolegę (którego widziala 5 razy w zyciu, no ale chuj), dzwoniła do niego przy mnie, po 20 razy, narzucała się cholernie żeby przyjechał, jak przyjechał to skopała mu dupę tak na żarty i ogólnie potem z nim gadała jak przyjechał. To wygląda tak jakby szukała cały czas połechtania ego przez innych facetów, z każdym fajnym jakim się pozna odrazu wchodzi w taką kumplowską relację.
Zeby znaleźć złoty środek tej sytuacji : Ona nie robi nic co mógłbym odbierać typowo jako zdradę, ale sami wiecie jak drażni wzrok twojej baby na innym facecie, a z nią czuję się po prostu cały czas zagrożony. Zupełnie odrzucam syndrom zazdrośnika, nigdy nie byłem, jestem stabilny jeśli o to chodzi.
Co radzicie ? Leczyć to u niej czy raczej next ? Jak leczyć to typowo robić to co ona ? Rozmowa raczej tu nie poskutkuje, nie zamierzam się odkrywać z tym, że jestem zazdrosny.
Zakładki