gr4b4 napisał
Przyjechała po rzeczy, z bratem. Była strasznie wściekła, trzęsła się aż. Nie pozwoliła się dotknąć, nie chciała na mnie spojrzeć i nie pozwoliła bratu wyjść kiedy prosiłem o chwile na osobności. Obrączki też nie miała na palcu.
Kiedy w końcu wyprosiłem chwilę rozmowy, zachowywała się jakby spieszyła się na pociąg, ale niby wysłuchała tego co miałem do powiedzenia. Powiedziała, że jedyne co w stosunku do mnie czuje, to złość, że przejrzała na oczy, że chce być szczęśliwa w końcu, że dobrze wspomina najwyżej pierwsze dwa lata.
Planowałem jak przeprowadzę te rozmowę, jednak nie da się takich rzeczy zaplanować. Wypytywałem czy choć mała iskierka uczucia jeszcze się w niej tli, ale konsekwentnie unikała na to jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie zabrała niczego, co dostała ode mnie, bądź co miało jakiś związek ze mną. Ale kluczy nie zostawiła, może przez gapiostwo, a może nie?
Powiedziałem jej na do widzenia, że tu jest jej dom, i będę tu na nią czekał. Odpowiedziała oczywiście, że raczej się nie doczekam, ale innej odpowiedzi się i tak nie spodziewałem.
Czy na podstawie tego zachowania można choć spróbować coś określić? Jeśli byłbym jej obojętny, raczej nie była by taka wściekła, nie trzęsła by się tak, a może się mylę?
Nie potrafię sobie odpuścić, nigdy się na niej nie zawiodłem, zawsze była przy mnie. Mam za uszami, ale chce wierzyć, że nigdy nie jest za późno, że wszystko można naprawić.
Wiesz w czym jest kwestia? Ze to byc moze rodzina wywarla na niej wplyw taki, a nie inny. Nagadali jej, ze wspierales ja w chorobie, mieszkaliscie od dawna razem i nagle zwiazek ci sie odwidzial i bez zadnego wytlumaczenia z nia zerwales i zostawiles na pastwe samej sobie (chociaz ma rodzine). Najgorsze jest to, ze musisz sie teraz borykac z dwiema rzeczami na raz - choroba + rozpad zwiazku. Naprawde mi ciebie zal ziomek, tylko ze twoja byla zachowuje sie jak dzieciak, no po prostu jak dzieciak. Z drugiej strony zachowuje sie tak jak to ty bys poszedl jej na reke z tym zerwaniem, bo ona juz dawno chciala to zrobic, a teraz probuje zrzucic cala wine na ciebie. Ja sam bym nie wiedzial co o tym myslec. Szkoda, ze widocznie nawet jej brat za Toba nie przepada, bo jako mezczyzni moglibyscie porozmawiac (bo pewnie znasz go od kiedy z nia byles). Naprawe chujowa sytuacja. Tak czy siak nie ma co sie plaszczyc, przeciez sila jej nie zdobedziesz, moze sama przemysli sprawe za tydzien, dwa, miesiac, a moze nigdy i kiedys bedzie zalowac. Najgorsze w tym to, ze ty teraz bardziej potrzebujesz wsparcia bliskiej osoby niz ona od jakiegos czasu, bo pewnie czeka cie bolesna kuracja i ktos z boku by sie przydal.
Zakładki