Sytuacja:
Motam do panienki, chce sie umowic na kawe/piwo, ogolnie gdzies wyjscie
W rl w szkole normalnie rozmawiamy, na fb leca pierdoly z ktorych by wynikalo ze chce sie spotkac ('jezdzisz na rolkach? Moze mnie poasekurujesz?'), bez problemu dala mi swoj numer, jak bylem za granica to co chwile sie pytala kiedy wracam Itp. Jak przyszlo co do czego, mielismy sie spotkac po zajeciach, ale nastepnego dnia miala dwugodzinny sprawdzian, blisko nie mieszka wiec odpuscilem.
Nastepnego dnia mielismy isc do klubu, powiedziala ze w zasadzie to srednio jej sie tam chce isc ze wzgledu na pozna pore(rano u sb miala jakies kursy) i ze zamast tego mozemy we 2 gdzies wyskoczyc i ona sobie wroci przed ta 4ta rano.
Dzwonie do niej w pt o 19 kiedy przyjezdza - mowi ze jest w parku w swojej miejscowosci ze znajomymi (!), a potem matka ja o cos prosila i nie moze przyjechac. No nie powiem wkurwilem sie odrobine, tymbardziej ze musialem organizowac znowu bilet do klubu zeby samemu w domu nie siedziec... Co o tym myslicie?
Zakładki