Cześć
Jestem w trudnej sytuacji, a mianowicie związałem się z dziewczyną, z którą chodziłem do jednej klasy w gimnazjum. Minęło prawie 4 lata i odnowiłem z nią kontakt. Przez pierwsze 2 miesiące układało się świetnie. Widziałem, że to ona więcej daje od siebie, bardziej okazuje uczucia, ale ja też oczywiście okazywałem. Spędziliśmy wiele miłych chwil m.in. moją studniówkę, walentynki itp. itd. Nagle przychodzi marzec i już zauważyłem, że mniej się odzywa poprzez via sms, odpowiedzi są proste i bez żadnych emotikonek. Przeważnie to ona dzwoniła, czy pisała sms. Zacząłem coś podejrzewać no i w dniu kobiet wręczyłem jej bukiet, a ona mi na dzień mężczyzn czekoladki. I już wtedy widziałem, że była inna niż zawsze. Następnego dnia napisałem sms co się z nią dzieje, czemu tak się zachowuje wobec mnie. Myślałem, że to praca ją tak wymęcza, ma mniej czasu. Myślę sobie zdała prawko, zaliczyła sesje, to teraz będzie już tylko lepiej. Gdy odpisała na sms, że jest niepewna uczuć względem mnie i stara się z tym jakoś uporać to myślałem już tylko o najgorszym. I tego samego dnia poprosiłem o spotkanie. Spotkałem się z nią, usiedliśmy i rozmawialiśmy. I mówiła, że sama nie wie czego chce w życiu, co chce robić i nie umie mi tego wytłumaczyć dlaczego akurat tak się z nią dzieje i tyle może mi powiedzieć co napisała w sms. Spytałem się od jakiego czasu tak ma, a ona że od niedawna. Przepraszała mnie za to, że mnie krzywdzi i za nasze wspólne plany w przyszłości i nie jest w stanie mi tego wynagrodzić i wie jak się czuje, bo kiedyś to samo przechodziła z byłym(były wtedy ją zdradził). I pytam się co dalej zrywamy kontakt czy przyjaźń, czy cokolwiek innego. I trochę ją zakłopotało i powiedziała chyba przyjaźń. I ja nie słyszałem od niej definitywnie i to prosto w oczy, że zrywamy. I ja rozgoryczony wsiadam do auta i jeszcze na koniec powiedziała "przepraszam" i pobiegła do domu. Napisała jeszcze potem sms, że naprawdę jest jej przykro i przeprasza mnie. Ja teraz nie wiem w jakiej sytuacji jestem, co dalej będzie. Nie rozumiem jak z dnia na dzień może całe uczucie prysnąć jak bańka mydlana. Ciężko jest mi się pozbierać teraz i od ostatniej rozmowy w ogóle się nie odzywam do niej. Byłem sobą w związku, takiego jak mnie znała. Sama mi mówiła, że była zauroczona, zakochana we mnie i nagle to mija, z dnia na dzień... Po jej słowach, gdy chciała, żebym był jej tym ostatnim to zależało mi na tym związku, bo to super dziewczyna. Spotykaliśmy się przeważnie, raz czy dwa na tydzień. Nie byłem natrętem, ciepłą kluską tylko normalnym facetem w takim, którym była zakochana. I teraz przeżywam trudne chwile, bo zbyt poważnie do tego podszedłem... Mieliście tak kiedyś? Jak myślicie odezwie się jeszcze?
Z góry dziękuję za rady, pomoc
Pozdrawiam
Zakładki