Jasne, że nie tylko. Ale jak sie kogoś zna lepiej, niż z kilku imprez to jest chociaż trochę wieksza szansa, że wiesz czego się spodziewać
Wersja do druku
Jasne, że nie tylko. Ale jak sie kogoś zna lepiej, niż z kilku imprez to jest chociaż trochę wieksza szansa, że wiesz czego się spodziewać
Nie wiem ile masz lat i jak wysnules takie wnioski, ale Twoja myslenie jest zle.
Po za tym chyba malo kto chodzi do klubu szukac sobie zony. Przynajmniej w moim towarzystwie nikt nie ma takiego nastawienia, raczej zabawy na jeden wieczor i tyle, a jak sie trafi jakas dalsza znajomosc to spoko. Z drugiej strony znam tylko dwie pary, ktore poznaly sie w klubach... i obie zyja "dlugo i szczesliwie", jedni sa po slubie, drudzy zaraz przed, ale od kilku lat juz mieszkaja razem i dziela wszystko jak malzenstwo. Chociaz wiadomo, ze to nie regula jednak wydaje mi sie to byc idiotycznym stereotypem - zwiazek rozpoczety w klubie jest gowno warty. Nie to jest najwazniejsze gdzie dwie osoby sie poznaly, ale jak ta znajomosc pozniej prowadzily i sie dogadywaly.
Czyli co, ze jak kogos poznam w klubie/pubie to nie wolno mi sie z ta osoba nigdzie indziej spotykac tylko na imprezach? xD Nie moge z nia pogadac przez telefon, umowic sie na kawe, wyjsc gdzies na spacer, pojsc na kolacje?
No jest logicznym, ale co Ty zycia nie znasz? Jest jak ja mowilem czy Vegeta (chyba pierwszy raz cos madrego powiedzial) - ludzie to tchorze, w szczegolnosci kobiety i po prostu malo kto ma odwage powiedziec szczerze "ej jest chujowo, nie jest mi z Toba dobrze, nie pasujesz mi, koncze ten zwiazek elo". Sa takie osoby, ale trafiaja sie raczej niezwykle rzadko. Ludzie wola klamac i zwodzic, czesto przekladac wine na ta druga osobe zeby tylko nie powiedziec szczerej i bolesnej prawdy.
Jasne, że można sie poznać lepiej i w ogóle. Ale wiele osób spotka kogoś na imprezie raz drugi, liza sie itp i później "w sumie było fajnie to może będziemy razem" i po miesiącu czy dwóch niespodzianka, że w ogole się nie znają.
Ja wiem, że ludzie to tchorze, ale jeśli podobno decyduje sie z kimś być to no kurwa... Ale jasne, że jeśli to jest na tej zasadzie, co na górze opisałem to takie zakonczenie nawet jakiś sens ma
Parę stron temu mówiłem, ze mam sytuacje gdzie rozstałem sie bo moja polówka stwierdziła ze nie kocha, kwestia jest taka ze widzę ze ona to strasznie przeżywa, czasami mam wrażenie ze bardziej ode mnie, czego nie potrafię pojąc bo skoro nie kochała to o co tu chodzi. No i tak szuka kontaktu ze mną, boi się ze zerwę kontakt, teraz taka kwestia ze w sumie ona chce się ze mną spotykać, ja w sumie tez chce, może by mi to pomogło wzbudzić w niej miłość, z drugiej strony ograniczając kontakt, dam jej do świadomości co straciła i ze nie będę jej przyjacielem, bo nie tego oczekuje, co robić ehh ;p
Zolw ziomeczku ty masz 15 lat, nie odzywaj sie nie potrzebnie pliska
top
bylibyscie z laska ktora jest zajebista z wygladu,charakter,tylko ze jest bi ?
Mnie by to tam przeszkadzało, chyba że zaprosiłaby koleżankę.. :o
to, że nie czuje TEGO nie znaczy, że nie jesteś jej bardo bliski i jak najbardziej może przeżywać
Zdecydowanie mniej się spinają i są bardziej skłonne do eksperymentów IMO
Zastanów się, zaproponuj kumplowi taki eksperyment, i co będzie?
Kiedys to bylo nie do pomyslenia, ale zrobili gimbaze i sie wyrodzilo to, ze chodzily razem za lapke do kibelka, wszystko razem i cmoki na sweet focie, a najlepsze ze faceci sie jaraja lesbijkami bo naogladali sie pornoli, kiedy w 90% lesbijki to dwie ropy i widząc je na ulicy tulące sie i całujące zbiera mnie tak samo na rzygi jak dwóch facetów robiących to samo.
Moja się za bi uważa(chociaż nie była nigdy wcześniej z dziewczyną) i zupełnie mi to nie przeszkadza :d.
Moja kumpela woli zdecydowanie patrzeć na dziewczyny, nawet miała dwie, ale uznała, że "są pojebane" to raz, a dwa "nokurwa, mam dojść liżąc kogoś?" xD