No hedonizm mocno wlazł widze.
Np. pogląd na życie po śmierci jest ważniejszy od jedzenia, albo jakaś prawdziwa sztuka, która kształtuje człowieka i pozwala mu rozwijać swoje człowieczeństwo.
Wersja do druku
:kekw
Jedynym powodem dla którego koledze nie pasuje kaczka w pomarańczach jest to, że w Polsce nie rosły pomarańcze, więc nikt nie jadł kaczki w pomarańczach. Jedli za to kaczkę w jabłkach, i dziczyznę z żurawiną, i to już pewnie jest spoko, bo hehe tradycyjne :lewyohyou
No na pewno jakaś chłopska baba bez zęba w średniowieczu miała czyściutkie i pachnące nóżki :senorkekw nie chcę ci psuć fetyszu, ale podejrzewam, że jednak zapierdalała boso po gnoju i miała nieogolone przepocone po całym dniu roboty giry z wrastającymi paznokciami
Zgadzam się, ale jednocześnie uważam że w codziennym życiu (w którym zapewne nie doświadczasz każdego dnia refleksji na temat życia po śmierci, zadumy nad wysoką sztuką i rozwoju człowieczeństwa) jedzenie odgrywa ogromną rolę w utrzymaniu dobrego samopoczucia (psychicznego i fizycznego). Jaki hedonizm? Mam sobie odmówić odżywczego śniadania, którego już samo przygotowywanie dla siebie i najmilszej sprawia przyjemność. Nie mówiąc już o konsumpcji przy rozmowie, która sprawi, że dzień zacznie się z uśmiechem. Brzmi jakby Pan Jezus Panu wjechał mocno do ogródka; serio jako ludzie każdy z nas niesie swój krzyż i mamy sporo problemów - po co ich szukać tam, gdzie ich nie ma?
Seks z partnerką, którą kochasz to też hedonizm?
Taki torg kocham, rozmowy przy ogurze o sprawach zycia doczesnego jak i o smierci, w tle leci pink floyd :feelsokayman
Nie chcę tu zbluźnić, ale wydaje mnie się, że Pan Jezus nie odmawiał nikomu jedzenia (a nawet wina) i w wielu sytuacjach sam je celebrował. Był też oczywiście post na pustyni, ale to inny kontekst. W przykazaniach, które są już wymysłem kościoła katolickiego, też chyba nie ma mowy o kaczkach w pomarańczach, a jedynie o nieumiarkowanym jedzeniu. Więc wydaje mi się, że jedzenie dla przyjemności to żaden grzech, o ile nie wpierdalasz bez umiaru jak sonka. Druga kwestia jest taka, że wystarczy sobie pooglądać takiego Makłowicza, żeby dojść do wniosku, że jedzenie/gotowanie może wzbogacać kulturowo, zresztą jedzenie jest ogólnie istotną częścią kultury. No ale jak ktoś hołduje wyłącznie wiejskiej kulturze wujasa z wąsem i nie uznaje nic poza schaboszczakiem i zrazami, to może być ciężko to dostrzec. I tu właśnie mamy ten zgrzyt.
No, z tym Panem Jezusem to oczywiście niefortunny skrót myślowy z mojej strony, bo to fajny gość był ogólnie i warto go naśladować :feelsokayman Chodziło mi naturalnie o współczesny kościół i to, co tym wszystkim biednym ludziom narzuca - czyli masturbancja grzech, seks grzech, korzystanie z dobrodziejstw kultury grzech etc.
:feelsokayman
miałam podobne skojarzene jak przeczytałam o kaczce z pomarańczami - czy jak pierwszy raz mieszano make z woda to wyłącznie w ramach sensoryki dla dzieci?
wydaje mi się, ze genezą wynalazków kulinarnych jest zwykła ludzka ciekawosc, z której wynika eksperymentowanie.
i tak jak opanowalismy ogien, tak wzięliśmy mięcho i jakoś tak wyszło, ze pod wpływem płomieni zmieniło smak, mniam jakie dobre. :peepogiggle
Tibiarza zupa z kamieni zajebista, pomogłaby w pozbyciu się uzębienia z próchnica, która nieleczona infekuje cały organizm. Nawiąże jeszcze do maki, czesto mieli starte zeby, poniewaz w chlebie mogły się znajdować okruchy kamienia z mlyna, ale nie tylko dlatego
W nawiazaniu do katolicyzmu - szkoda, ze ci wyzej wspomniani co wykminili pieczone mieso pewnie poszli do piekła :pepehands
A i szlachta z tego co wiem jadła dziczyznę :feelsokayman
Nie mam żadnego fetyszu. Wyraziłem sie tak o tym całowaniu stóp żeby wyrazić moją niechęć do współczesnej księżniczkowej mentalności bab.
Hedonizm to przede wszystkim pogląd że przyjemności nadają sensu naszemu życiu, ale nawet jeśli ktoś sensu upatruje gdzie indziej, a jego życie sprowadza sie do pogoni za przyjemnościami to nie sposób nie nazwać takiego stanowiska hedonistycznym. Sam jestem niestety mocno hedonistyczny, właśnie na ten drugi sposób, bo sensu życia intelektualnie upatruje zupełnie gdzie indziej.
Ale tak, czy owak nie da sie ukryć że jedzenie dla większości ludzi jest rzeczywiście bardoz ważne, choć czasem, np w takich sporach, warto sie od tego zdystansować, bo na pewno nie jest to coś o co warto walczyć na śmierć i życie i oceniać innych głównie przez ten pryzmat, co też miałem na myśli.
Za bardzo bierzesz do siebie tą krytyke kaczki w pomarańczach jak na osobe co nie je mięsa rzekomo xD
Z tym opętaniem to był żart :peepogiggle
Ale solo scriptura wlazła xD
Panszczyzne se przeczytaj
Jakbys chcial jesc typowa polska kuchnie to bys wpierdalal kasze posypana ziemia (doslownie), a nie zadne schaboszczaki, zrazy czy inne pyszne mieska, ktore przyszły do nas niedawno zza granicy. Wszystko to co nazywasz i wydaje ci sie "tradycyjna polska potrawa" przyszlo do nas na jakims etapie zza granicy i dla przecietnego wujasa bylo wlasnie taka rzeczona kaczka w pomaranczach.
W efekcie ta twoja niby "tradycyjna polska kuchnia" to po prostu rzeczy, ktore w ostatnich 50 latach najczesciej jedli Polacy, a nie faktycznie tradycyjne potrawy (bo my praktycznie swoich potraw nie wygenerowalismy).
Brudnymi stopami to też wino za granicą wytwarzali.
Obejrzyjcie sobie Konopielkę. Myślę, że część z was odnajdzie tam siebie.
pies szamana dobry chłopak, ale siedzi całe życie w tej haupie na podlasiu, życie zewnętrzne zna tylko z wykopu(stąd ciągle gadanie o księżniczkach, typowa wykopmowa), wmówili mu że wszystko co nieznane to dzieło szatana i się chłop faktycznie boi życia
Obie moje babcie miały na koncie ugniatanie kapusty nogami. Kiedyś to było coś normalnego.
A od jednej babci nauczyłem się obrabiać mięso. Co polegało na tym, że miała jakiś deal dogadany z dalszą rodziną drugiej babci, że będą mieć świnię co roku jedną do kupienia. Ale takie true ekologiczne miejsce, więc podobno warto było. I tak jeździli z ojcem na wieś, czasem na ich oczach chłop zabijał świnię, patroszył jeżeli babcia nie potrzebowała wnętrzności wszystkich i w miskach dużych wsadzaliśmy to do auta, a potem u babci porciowało się to i przerabiało od razu na przetwory.
Swoją droga, pewnie dziś duża część społeczeństwa jakby dostała świeżo zabitą świnię, to nie widziałaby co z tym zrobić xD
ot taka dygresja
Tu u mnie normalnie sie swiniaki tlucze na wyroby, takie miesko bardzo smaczne ogolnie, nie ma porownania z tymi sklepowymi