Penthagram napisał
A co do samego Ruchu Narodowego to jest to zbieranina osób, które uważają się za patriotów. Większość z nich to "prawica" nienawidząca wolnego rynku, za to kochająca wszechobecne państwo (statolatria), którym po nocach śnią się szkoły, w których tygodniowo jest 20 godzin historii i 10 godzin religii. Oczywiście w całą tą inicjatywę zaangażowani są też rozsądni ludzie - Bosak czy Holocher - ale śmiem twierdzić, że utopią się w odmętach debilizmu. Niestety.
Holocher rozsądny? Wolne żarty. Słuchałem go ostatnio i wniosek na temat jego poglądów gospodarczych można określić tak: wszystko fajnie, wolny rynek, ale tylko małe i średnie przedsiębiorstwa. Może go źle zrozumiałem, chociaż wątpię. Skoro jesteśmy przy gospodarce i RN, warto zatrzymać się na moment przy Winnickim i wysłuchać co na jego temat ma do powiedzenia Grzegorz Braun:
http://www.youtube.com/watch?v=uuiv314doG0
Wracając do Holochera. Ostatnio przeglądałem trochę fb i dochodzę do smutnych wniosków. Oto wpis:
{Kilka dni temu znana dziennikarka-celebrytka Dorota Wellman odpowiedziała na pytanie - co by zrobiła w chwili kiedy jej syn okazał by się „gejem”. Odpowiedź była nieco zadziwiająca, dziennikarka stwierdziła bowiem, że początkowo być może trudno było by jej zaakceptować taką prawdę, lecz po czasie na pewno by to zaakceptowała i kochała by swego syna, jak i jego partnera(sic!).
Dla rodzica taki fakt, jest(powinien być) osobistą tragedią i porażką wychowawcza, ale także ogromnym zagrożeniem dla dziecka, tak dla jego ziemskiej egzystencji, jak i dla celu ostatecznego. "
Nie jestem homo-entuzjastom, ale też nie mam zamiaru ganiać ludzi o innej orientacji z kastetem. Matka ma się wyrzec dziecka z takiego powodu? Rozumiem, że gdyby był złodziejem, mordercom to można mówić o porażce wychowawczej. W każdym razie zmierzam do tego, że Ci tzw. "narodowcy" w przypadku gdyby doszli do władzy zmieniliby tyle, że socjalizm dalej będzie, ale nie liberalny światopoglądowo, tylko narodowy. Coś jak różnica między komunizmem i nazizmem (mowa o teorii). I to mnie najbardziej wk***ia. Ci ludzie nie rozumieją jednej podstawowej rzeczy: silna grupa składa się z ludzi silnych. Kolejne porównanie: to tak jakby 100 rolników z kosami chciało walczyć z 10 żołnierzami GROMu. Niby ich więcej, ale gówno zrobią, bo nie mają siły. Oni nie chcą stawiać na jednostkę, tylko na grupę. Hasła typu: "życie i śmierć dla narodu" to jakaś farsa. Nie dla narodu się powinno umierać, tylko dla Ojczyzny - miejsca, które jak najlepiej nas i naszych rodziców wychowało i powinno wychować nasze dzieci - ponieważ istnieje to poczucie, że ja jako Polak jestem kimś wyjątkowym, bo na tej ziemi urodził się Kopernik, Chopin albo twórca supernowoczesnej broni atomowej, i wszyscy byliśmy wychowywani w tej samej (lub chociaż zbliżonej mocno) kulturze. To czyni, że naród jest silny. Natomiast wiem już teraz, że gdy Ruch Narodowy zacznie działać politycznie, a zdarzy się tak na pewno, będziemy mieli, jak to napisał Pentagram:
szkoły, w których tygodniowo jest 20 godzin historii i 10 godzin religii
A to mnie przeraża. Chciałbym widzieć Ruch Narodowy jako centralną grupę, która rozbija się na mniejsze struktury w regionach, gminach etc. i zajmuje się sprawami, które te silne jednostki będzie łączyć. Chcę, żeby RN uczył ludzi jak żyć w grupie, w narodzie, żeby przekazywał wartości o których mówi Biblia. By przypominał o bohaterach, pomagał ludziom słabszym i żeby ci słabsi mieli świadomość, że pomogli im silniejsi, a nie państwo. By dawał człowiekowi możliwość popełnienia błędu i by człowiek mógł ten błąd naprawić. Tak się rodzą więzi ludzkie.
Zakładki