Tzn. czego konkretnie nie rozumiesz?
Wersja do druku
Tzn. czego konkretnie nie rozumiesz?
wszystko rozumiem
Skoro nie przemawiają do Ciebie statystyki, case study oraz wypowiedzi autorytetów a w odpowiedzi umiesz jedynie bluzgać - to nic tu po mnie. Dalsza dyskusja jest bezcelowa bo Ty albo drażnisz się dla zgrywy, albo kwestionujesz teorie noblistów i praktyków ekonomicznych, jako kontrargument pisząc jedynie, że to bzdury. Po prostu uparłeś się przy swoim i nie słuchasz argumentów, które masz wyłożone na tacy - ale to już nie mój problem. Wszystko co miałęm do powiedzenia zostało już napisane. Jeśli ktoś z czytajacych ten temat chciałby trochę poszerzyć wiedzę to zachęcam do tych dwóch pozycji:
Ludwik von Mises "Ludzkie działanie" oraz austriacką szkołę ekonomii.
przeciez statystyki wyraznie mowia, ze placa minimalna nie ma widocznego wplywu na bezrobocie - i to nawet jest w tym artykule. Tyle tylko, ze sam artykul jest tendencyjny i autor bierze pod uwage tylko to badanie, ktore bardzo okrezna droga wydaje sie potwierdzac jego zdanie i robi to w dosc komiczny sposob, ktory moze przekonac tylko ludzi bardzo naiwnych.
Ok, nie podobają Ci się argumenty tamtego autora. Masz do tego prawo.
Czyli jeśli dobrze rozumiem, to gdy Arturowi z podanego przykładu wzrosły koszt pracy o 20% to ... no właśnie co? Możesz napisać jak na to reaguje rynek jak i sam Artur?
EDIT: Wybacz, ale już uciekam, ale jeśli popełnisz jakaś ciekawą odpowiedź, to pewnie wrócimy do dyskusji jutro. Powodzenia!
LOL. Przecież nawet ekonomiści głównego nurtu widzą jasną korelację pomiędzy płacą minimalną i poziomem bezrobocia.
LOL. A cóż takiego Skousen wniósł do tej teorii, żeby można było nazwać go najwybitniejszym?Cytuj:
Haan napisał
Nie za bardzo. Ekonomia i przedsiębiorczość to dwa zupełnie różne pojęcia. Można być jednocześnie genialnym ekonomistą i nieudolnym przedsiębiorcą albo ekonomicznym analfabetą i mieć niesamowity zmysł przedsiębiorczy. Chociaż znajomość pewnych prawideł na pewno w jakimś sensie przedsiębiorcy pomaga.Cytuj:
"Pseudonaukowiec" który brał udział w dyskusji na YT dorobił się na swojej pseudo ekonomii majatku w wyskości ponad 20 mln złotych. Jego partner w dyskusji jest pracownikiem etatowym. Już sam ten fakt daje do myślenia, prawda?
no i to sie zgadza z moim pogladem, ze ekonomia nie jest nauka, bo jej przewidywania nie zgadzaja sie z rzeczywistoscia. Nie jestesmy w stanie wykorzystac "osiagniec" ekonomii do tego, zeby przewidziec na rynku COKOLWIEK, a wplyw placy minimalnej (a raczej jego brak) na zatrudnienie swietnie to pokazuje.
Haan, skoro tak fajnie tłumaczysz, to wyjaśnij mi proszę jak się tworzy sztuczne koszty.
Haan Ci już to opisał, a Ty dalej brniesz w swoje bzdurne zdanie. Wiadomo, że wielkie sieci takie jak Tesco, czy biedronka zbytnio tego nie odczują bo i tak mają ogromne zyski. Ale gdy ktoś prowadzi mały biznes, gdy liczy się dla niego każda złotówka, a zostanie on obciążony jeszcze dodatkowymi kosztami, to może mu się przestać opłacać ten biznes w ogóle prowadzić. I będzie miał do wybory - albo kogoś zwolnić - co będzie się wiązało z mniejszą produktywnością zakładu, albo podnieść ceny żeby to sobie wyrównać. A jeśli ceny podnieść nie może ze względu na konkurencję, to co zrobi?
place minimalna i tak zarabia bardzo niewielki odsetek aktywnych zawodowo i glownie sa to wlasnie pracownicy takich sieci jak biedronka, itp.
zreszta to, co mi haan opisal nie ma dla mnie wartosci, bo sa to w moim odczuciu puste slowa - niech mi pokaze konkretna statystyke, ktora pokazuje, ze w jakims kraju wdrozenie placy minimalnej lub jej podniesienie mialo negatywny wplyw na zatrudnienie. Jak na razie tylko ja podalem statystyki i to wlasnie na nich opieram swoj poglad.
Panie Nosikamyk a co jesli ja wytwarzam dobra na 1000zl z czego moj szef placi mi 800. to nagle przez place minimalna ma mi dokladac kilkaset zlotych bo komus sie tak ubzduralo? w normalnym systemie istnieje taka zasada ze placi sie wedlug zaslug i nielogicznym jest placenie komus wiecej niz ta osoba przynosi zysku! to rynek reguluje place a nie urzednik ktory siedzi sobie wygodnie za biurkiem.
Do chcących znieść płacę minimalna. Rozumiem, ze wyobrażacie sobie pracę na pełny etat - 160 godzin w tygodniu za mniej niż ok.1200 zł. Nawet na głupie siedzenie i stróżowanie to za mało. A jak ktoś jest mężczyzną i zarabia właśnie taką minimalną stawkę to w ogóle kpina. Rodzina, dom i po miesiącu pracy 1200 zł w kieszeni...
Faktycznie trochę się zapędziłem. Osobiście podziwam tego człowieka za jego osiagnięcia. Oprócz wyników finansowych oraz zasług dla edukacji, trzeba przyznać, że nikomu wcześniej nie udało się zgromadzić takiego dużego community co już samo w sobie czyni go wybitnym. Poza tym taki Mises prawdopodobnie nigdy nie grał na giełdzie, a Mark jest successful w praktyce i w odróznieniu od np. W. Buffeta jego inwestycje można naśladować bo nie opierają sie na niejanwych konkeksjach tylko teorii popartej wieloletnim doświadczeniem.
Nawiasem mówiąc wielu ekonomistów określa Skousena mianem "najwybitniejszy żyjący przedstawiciel Austriaków"
Oczywiście. Jeśli zaczniesz odnosić sukcesy w produkcji pączków z lukrem to wcale nie znaczy, że znasz się na ekonomii. Jednak w przypadku Fijora, jego majątek pochodzi głównie z dlugoterminowych inwestycji (spekulacje na nieruchomościach) oraz transakcji na stock exchange. Od lat glosi tezę mówiącą "Tak długo jak w gospodarce istnieje pieniądz drukowany, tak długo wartość nieruchomości będzie wzrastać" (niedokładny cytat). Janek nie jest tylko przedsiębiorcom.
Brednie. Skousen musi być w takim razie niezłym farciarzem. Powinien grać w lotka.
A takie zjawiska jak kryzys zostały przewidziane już wiele lat temu (w XIX wieku o ile mnie pamiec nie myli).
Tu sie po części zgodzę.
Jeśli płaca minimalna jest znacznie pożniej realnych płac, które występuja na rynku, to pewnie wpływ tego tworu jest znikomy. Jednak jeśli pracownik wytwarza pączki o wartości 1000zł a płacę minimalna ustalisz na 10,000zł to oczywiste jest, że bęziemy mieć do czynienia z inflacją i/lub bezrobociem. Co w tym rozumowaniu jest dla Ciebie nie jasne?Cytuj:
zreszta to, co mi haan opisal nie ma dla mnie wartosci, bo sa to w moim odczuciu puste slowa - niech mi pokaze konkretna statystyke, ktora pokazuje, ze w jakims kraju wdrozenie placy minimalnej lub jej podniesienie mialo negatywny wplyw na zatrudnienie. Jak na razie tylko ja podalem statystyki i to wlasnie na nich opieram swoj poglad.
Nie jestem ksiegowym, ani specjalistą w dziedzinie optymalizacji podatkowej, ale podam kilka przykładów z życia wziętych:
Jeśli prezez spółki Business Consulting jedzie na wczasy na Polinezje Francuską to spotyka się tam z miejscowym szkoleniowcem, który wystawia ma fakturę na "Szkolenie z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi". Prezes korzysta z prawa, które pozwala mu wrzucić koszt wyjazdu w koszty firmy pod pozorem "wyjazdu szkoleniowego". Nikt nie weryfikuje merytoryki szkolenia, ani czy pod nazwą "szkolenie" nie kryje się libacja alkoholowa z miejscowymi panienkami.
Zawyżanie kosztów uzyskania przychodu to bardzo często stosowanie maskymalnych stawek przy określaniu wydatków na dojazd do klienta. Wystarczy przed US udowodnić, że w danym dniu byłem 200km od domu, gdzie rzekomo spotkałem się z klientem, aby (w przypadku Sp.z.o.o) policzyć nawet 920zł kosztów, które odejmiesz od zysku.
Np.
Kupiłeś krzeszło za 100zł
Sprzedałeś je za 1000zł
W tym momenie powinieneś odprowadzić podatek dochodowy od 1000zł. Jednak dzięki, temu, że trułeś sprzedawcy głowę o to, aby jednak wystawił Ci fakturę na krzeslo oraz Twój księgowy zna się na swojej robocie, to mimo iż zarobiłes 900zł, to w zeznaniu wygląda to tak:
Dochód: 1000zł
Koszty uzyskania przychodu: 100zł - zakup krzesła, 920zł - dojazd do klienta.
Kwota do opodatkowania: 0zł
Niezależnie od tego, czy rząd uchwali podatek 10% czy 75% to Ty i tak go nie zapłacisz bo w papierach nie zarobiłes nic.
Rith dobrze napisał. Widzę, że ci, którzy tu się wypowiadają za zniesieniem płacy minimalnej nigdy nie pracowali. Zniesione powinny być śmieciowe umowy. Przykład ode mnie pracuję w supermarkecie na umowę o dzieło 6,5 zł netto za godzinę oczywiście na tej umowie płaca minimalna nie obowiązuje. W grudniu wyszło mi coś koło 150 godzin co daje niecałe 1000 zł. Dojeżdżam autobusem za który płacę 214 zł (powinienem płacić dwa razy tyle lecz ryzykuję i jeżdżę na uldze, której nie mam. Jako iż jest to umowa o dzieło, więc nie przysługuje mi z niej żadne ubezpieczenie, nie uczę się i jeszcze nie studiuję więc od początku pracy - grudzień do rozpoczęcia semestru - luty nie mam żadnego ubezpieczenia. Przeciętnie ubezpieczenie kosztuje 300 zł miesięcznie. Gdybym je miał musiałbym od wypłaty odliczyć połowę, gdybym nie jeździł na uldze, z wypłaty zostałoby mi niecałe 300 zł. A teraz w styczniu dopiero robi się fajnie, ponieważ ze względu na zmniejszony ruch potrzeba mniej pracowników, ale umowę mam do końca lutego. Więc pracuje w co drugi dzień powszedni po 3-4 godziny (umowa nie ustala jakiegoś miesięcznego przedziału godzin. Jeśli zarobię połowę tego co w grudniu będzie dobrze. Pracuję tam przez to że nigdzie indziej jak na razie pracy nie znalazłem a nie chcę siedzieć w domu. A wyobraźcie sobie kogoś kto musi opłacić studia albo wyżywić rodzinę. Agencje zatrudnienia przez takie właśnie umowy wykorzystują ludzi jak tylko się da. To jest chore. No ale nasz kochany premier nie widzi problemu w tych umowach bo nigdy nie miał z tym styczności.