Oj panowie, odpisaliście naraz i mi sie post oplątał, dlatego edytuje:
Rocky Balboa napisał
Różnica między płodem, a pasożytem jest taka, że w przypadku tego pierwszego organizm matki działa kompletnie przeciwko naturze i wcale nie stara się go pozbyć. Ale to pewnie przypadek...
Czyli, płód to taki pasożyt, którego wyrzucają ręce a nie system immunologiczny.
Kulfo
plod wysyla do matki komorki macierzyste, ktore moga, np. uratowac jej zycie.
Czyli jak ktoś mnie okradnie dom, ale przy okazji zgasi światło, żeby mi mniejsze rachunki przyszły, to już jest ok :D
Kulfo
wedlug twojego rozumowania, ktore poznalem z poprzednich postow, matka powinna miec prawo usunac intruza, ktora przebywa w jej domu bez jej zgody, myle sie?
Jasne. Powinna miec takie prawo. Ale pokrętna wydaje się logika, gdy sami zapraszamy do domu a pozniej uzurpujemy sobie prawo do decydowania o jego zyciu. Mozemy go co najwyzej wyprosic z domu, nie karmic go itd.
Kulfo
wlasnie, wiec matka nie ma zadnego obowiazku, aby czynic jakiekolwiek kroki w stosunku do dziecka, tj. karmienie, opieka, oddanie do opieki? jest wolna od tych czynnosci.
Zmierasz do tego, czy moze sobie poprostu urodzic dziecko i zostawic na pastwe losu? Okrutne - zgadza się. Ale czy ma prawo tak zrobić - trudna dyskusja, na które teraz nie mam czasu.
Nosikamyk napisał
czasem ma miejsce konflikt serologiczny - wtedy twoim zdaniem dziecko jest juz pelnoprawnym pasozytem?
Nie jestem wszechwiedzący, dlatego nie wypowiadam sie na tematy stricte medyczne.
Zakładki