Od siebie jeszcze napiszę krótko, że śmiać mi się chce z ludzi, którzy myślą, że ich prawda jest najichsza i mogą oceniać czyjeś postępowanie, a tym bardziej chcieć komuś coś ograniczać, bez solidnych ku temu podstaw. Śmieszy mnie też, że większość z nich nie przeczytała nawet jednej książki jakkolwiek związanej z biologią choćby to miał być podręcznik z gimnazjum, a rzucają wyrwanymi chuj-wie-skąd zdaniami, bez ich weryfikacji, no bo przecież wikipedia się nie myli, poza tym skąd oni mają mieć jakąkolwiek podstawy, by wiedzieć czy to jest wartościowe czy nie. Największa komedia zaczyna się jednak, gdy do tego mieszana jest religia, kurwa nie rozumiem tak wąskich umysłów. Prawdą jest to, co napisał proeda w ostatnim zdaniu - biorąc pod uwagę przypadek tytułowy to nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki wstręt do siebie musi czuć kobieta, nosząca bękarta swojego oprawcy, ale przecież to żaden problem, ciąża to nie problem. Nie trzeba chodzić do lekarzy, przyjmować odpowiednich leków, zdrowo jeść, ogółem dobrze się prowadzić. Nie trzeba przecież przybierać na wadze, i cierpieć wielogodzinnego porodu. To się dzieje ot tak, no i przecież można potem oddać tak kochanego wcześniaczka z FASem do domu dziecka i nie ma problemu c'nie?
Zakładki