Ja raz kumplowi dychę na bilet na półmetek pożyczyłem. Mówię mu "pierdol to, postawie ci wejściówkę i tyle w temacie". A on mi się przez pół roku upierał, że odda, że osiemnstkę ma, ale nie oddał, że babcia mu da kase w piątek to akurat mi odda, ale nie oddał, że książki sprzeda i mi odda, ale nie oddał. On u każdego długi miał. Najlepsza akcja, że kupił książki z angola od ziomka z klasy (w sumie obydwoje z mojej klasy) za 70zł, ale nie zapłacił i pół roku pierdolił, że odda. Kumpel się wkurzył, zabrał babcię, podjechał do jego matki i ta od razu dała i po problemie, a cała reszta spiny robiła, że wstyd z babcią podjechać i jakieś cebulackie sranie. Koleś był z typu takich co wydziedziczony z majątku rodziny i przez to, że całymi dniami go w domu nie ma, albo wraca najebany/zjarany to matka mu kieszonkowego nawet nie daję. Tacy najgorsi, true story.
U mnie w mieście bramę do parku co jest blisko urzędu miasta za coś ok. 2mln zł kupili. Rynek przed samym urzędem postawili, urząd co roku remontują, zamiast skrzyżowań to same ronda - całkiem ładne. Ale ogólnie przypomina to trochę Chiny i sztuczne napędzanie gospodarki po to, zeby napisać "wybudowaliśmy, zrobiliśmy, naprawiliśmy", a bezrobocie nadal jedno z najwięszkych w kraju...
Zakładki