Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
No właśnie nie. Prawo własności (bez którego pojęcie kradzieży nie ma sensu, dlatego właśnie do niego będę się odnosił) wykształciło się po to, by istniał obiektywny punkt odniesienia, a nie relatywistyczne podejście "jak komu wygodnie". Własność z jednej strony nadaje właścicielowi prawo do używania jej zgodnie z jego intencjami, a z drugiej wyznacza osobę odpowiedzialną za koszty eksploatacji. Dzięki temu, że prawo własności do Twojego samochodu jest ściśle zdefiniowane - Ty jesteś właścicielem - ja wiem, że bez Twojej zgody nie mogę tego samochodu wziąć, a Ty wiesz, że nie możesz mnie obciążyć kosztami (na przykład) paliwa. Możemy oczywiście ze sobą współpracować. Możemy razem dojeżdżać do szkoły i wtedy ja mogę ponosić część kosztów, ale nie unieważnia to tego, co napisałem wcześniej. Wręcz przeciwnie, prawo własności pozwala na harmonijną współpracę. Tam, gdzie nie ma praw własności (albo są źle zdefiniowane jak w przypadku "własności" państwowej), pojawią się problemy. Przykładem są na przykład szkoły (skoro już o nich mówiliśmy). Nawet jeśli skończysz tylko gimnazjum, to przez cały okres swojej pracy zawodowej ponosisz część kosztów nauki innych i nie możesz się z tej "współpracy" wycofać. Nawet jeśli w ogóle nie jesteś zainteresowany edukacją, jaką oferuje państwo - też nie możesz wycofać się ze "współpracy". Wracając jednak do kwestii własności i plików - do czegoś takiego prawo własności istnieć nie może, bo nie istnieje konflikt użytkowania. Jednego samochodu nie możemy używać jednocześnie jeśli mamy dwa różne cele (i tutaj potrzebne jest prawo własności, by wiadomo było jak z tego samochodu skorzystać). Jeden plik - jak najbardziej. Jeśli ja ściągnę sobie film z sieci, to nie zabieram tego filmu osobie, która go tam umieściła. Nie twierdzę przy tym, że w ogóle nie powinno się chronić tego czegoś, co dzisiaj nazywamy własnością intelektualną. Wskazuje po prostu na to, że z punktu widzenia czysto ekonomicznego mówienie o własności intelektualnej to w zasadzie absurd.
czym sie rozni od skopiowania z internetu ksiazki od ukradniecia jej z ksiegarni?
Zakładki