Emocje zawsze będą, ale nie jest sztuką siedzieć i myśleć co to będzie co to będzie, tylko dojrzałe ogarnięcie całej sytuacji.
Wersja do druku
Tyle, że tutaj wystarczy napisać tylko, że się człowiek martwił i już banda torgowych napinaczy mu wytyka, że nie dojrzał do uprawiania seksu ;d A stawiam wypłatę, że każdemu z nich serce pochodziło trochę szybciej w takiej sytuacji, albo jeszcze pochodzi, jeśli nie miało okazji. I to, że człowiek jest siebie pewien, że sobie poradzi, niewiele tu zmienia, bo mimo wszystko dziecko w naszym wieku to w większości wypadków olbrzymi problem.
Ja na szczęście nie martwiłem się długo, bo raptem dwa tygodnie i okres się pojawił. Nie srałem po gaciach, modląc się do Boga, żeby to nie była ciąża - bez przesady, ale nie powiem, że mi puls nawet nie przyspieszył. Ot - zaniepokojenie o realnych podstawach. Ale nie dorosłem do seksu, bo ewentualne dziecko jest dla mnie zmartwieniem, no kurwa xD
śmieszycie mnie o wielcy dojrzali TORGa ;D
kurwa, staram się nie stresować bo wiem, że nie było jakichś krzywych akcji oraz miała dużo nauki i jadła może z 1000kcal dziennie co pewnie wpływa na organizm ale po tygodniu spóźniania każdy czlowiek myśli że ma plemniki rambo przechodzące po nodze prosto do komórki jajowej.
Każdy tak ma, w mniejszych czy większym stopniu ale każdy bo znam osobiście takich chojraków jak wy tutaj.
Nie kazdy tak ma, takze zostan przy stwierdzeniu ze ty i tobie podobni tak maja.
Muszę Cię zmarwić-jeśli spóźnia mi się okres (a zdarza się co jakiś czas, zwykle kilka dni, powody-głównie stres), to nie sram i nie myślę o ciąży, bo wiem, że NIE BYŁO TAKIEJ OPCJI. Po prostu. Jeszcze nigdy ani mi, ani partnerowi nie zdarzyło się obawiać ciąży. NIGDY. Nawet jeśli spóźniał się tydzień/8-9 dni.
żeby nie było opcji to jest tylko jedno rozwiązanie
ale spinać się nie ma sensu tak czy inaczej
chyba, że spiąć poślady i powiedzmy w końcu znaleźć pracę czy coś takiego, bo to nie zaszkodzi
Śmiejesz się, ale jeśli ktoś serio nie jest w stanie przynajmniej w jakiejś części przyjąć myśli o tym, ze może zostać ojcem/matką, to dla własnego dobra lepiej unikać.
Nie nakłaniać. Na wszystko przyjdzie pora.
+1.
W ogole nie rozumiem tego spojrzenia na zycie, przeciez mozna to zaaplikowac do wszystkiego:
- Ludzie nie powinni jedzic samochodami, bo jest zawsze szansa wypadku
- Ludzie nie powinni brac narkotykow, bo jest zawsze szansa, ze sa ze zlego zrodla
- Ludzie nie powinni skakac na spadochronie, bo jest szansa, ze sie zerwie
- Ludzie nie powinni byc zolnierzami, bo jest szansa ze ktos ich zastrzeli
A jednak wszystko jest dla ludzi i ludzie te rzeczy robia, znajac konekwencje. Jesli juz ktos ma wypadek samochodowy i sie tym martwi to jest normalna LUDZKA reakcja, nikt tam nie siedzi przy wraku auta mowiac "heh, cale szczescie ze bylem na to gotowy wsiadajac do auta, dilujcie z tym :cool:".
A spozniajacy sie okres, niezaleznie od sytuacji (oprocz sytuacji wiekszosci ludzi w tym temacie, ktorzy sa juz przed stosunkiem ustawieni w razie wpadki bo na tym polega "doroslosc") powinien wywolywac emocje u normalnych ludzi, ktorzy nie udaja robotow przez internet
Proste, że spóźniający się okres wzbudza jakieś emocje i nerwy, ale bez przesady. U mnie, jeśli ten okres spóźnia się powyżej tygodnia emocje wyglądają w ten sposób, że po drodze do panny kupuje 2 testy ciążowe, bo wychodzę z założenia, że nie ma co się stresować dopóki nie mam nic pewnego. Dodam, że zazwyczaj robię to bez gumki, bo mnie wkurwiają, więc jakieśtam prawdopodobieństwo na ciąże jest.
Co innego jest denerwować się i wkurwić, zastanawiać jak sobie z tym poradzimy jak już test wyjdzie pozytywny, a co innego jak się jej spóźnia okres, nie zrobię testu i zamartwiam się i wypisuje po forach 'oboże ile waszym się max spóźniał? myślicie, że może być w ciąży?!"