Coś w tym jest. Ale uważam, że jakby się odjęło większość świń od koryta to było by dużo lepiej
Wersja do druku
Coś w tym jest. Ale uważam, że jakby się odjęło większość świń od koryta to było by dużo lepiej
Ciężko mi sobie wyobrazić kogoś, kto ma 800zł emerytury i płaci sobie sam na wszystko, po prostu czeka go sprawiedliwa śmierć.
@up
No to oczywiste, że byłoby lepiej bo aktualnie państwo rządzone jest przez ludzi, którzy mają nas w dupie i liczy się dla nich tylko kasa... Dlatego taka partia JKMa przydała by się w sejmie aby troszkę powiało świeżością ale raczej nic poza tym z takimi poglądami nie osiągnie.
A teraz tak nie jest?
Tylko że w Japonii, gdzie średnia długość życia obywatela jest największa, szpitale są zrobione tylko w celu nie-zarobkowym, i korporacje nie mogą posiadać własnych szpitali dla zysku. Siedemdziesiąt procent kosztów leczenia jest pokrywanych przez narodowy system zdrowia.
W Hong Kongu, drugim na tej liście, jest 12 szpitali prywatnych lecz ponad 50 rządowych.
Podobnie jest w Islandii - aż 85% pieniędzy szpitali to te biorące się z podatków.
A mogliby tak samo długo, albo i dłużej, a napewno taniej - gdyby tylko państwo się do ich leczenia nie mieszało.
----
Zastanawia mnie troche tylko, co z tymi wszystkimi urzednikami, ktorych trzeba by zwolnic, a stanowiska usunąć. Przeciez oni sa przygotowani tylko do pracy biurokratycznej i to właściwie nie jest ich wina, że dzisiejsze trendy przewidują, że taka praca będzie zawsze potrzebna, więc się na biurokratów szkolili. Ciekawe co ci od państwa minimum mają im do zaoferowania ;) Zeby nie bylo - taki program wlasnie jest mi najblizszy.
Kazdy musi byc w stanie sie przekwalifikowac i pracowac w innym zawodzie. Dziki wolny rynek ;)Cytuj:
Zastanawia mnie troche tylko, co z tymi wszystkimi urzednikami, ktorych trzeba by zwolnic, a stanowiska usunąć. Przeciez oni sa przygotowani tylko do pracy biurokratycznej i to właściwie nie jest ich wina, że dzisiejsze trendy przewidują, że taka praca będzie zawsze potrzebna, więc się na biurokratów szkolili. Ciekawe co ci od państwa minimum mają im do zaoferowania ;) Zeby nie bylo - taki program wlasnie jest mi najblizszy.
No domyślam się, że by się musieli przekwalifikować, ale troche im współczuję, bo teraz wciska się im kit, że biurokrata to zawód, a w przyszłości (bo kiedys ludzie na pewno zauwaza, ze socjalizm trzeba obalić) okaże się, że jednak nie.
Ale oczekujesz jakichś empirycznych dowodów, które nawet nie wiadomo jak miałyby wyglądać. Natomiast bzdety typu "w Japonii jest więcej szpitali państwowych niż prywatnych i tam średnia długość życia jest największa, więc to najlepszy system" (argumentacja użytkownika Piece-of-Ham) świadczą o kompletnym niezrozumieniu rzeczywistości i przypominają wynurzenia amerykańskiego lewaka Michaela Moore'a, który swego czasu twierdził, że im większe zaangażowanie państwa w służbę zdrowia, tym lepiej. "Dowodził" to tym, że w Kanadzie średnia długość życia jest wyższa niż w Stanach. Oczywiście tylko się tym skompromitował, bo na wyższą długość życia w Kanadzie wpływa całe multum czynników, np. w USA jest większa liczba wypadków komunikacyjnych. W rzeczywistości szpitale w USA mają dostęp do znacznie lepszych technologii niż w Kanadzie i to Kanadyjczycy jeżdżą się leczyć do USA, a nie odwrotnie.
Obecny system to odpowiednik komunistycznego systemu reglamentacji ("na kartki"). Różnica jest taka, że zamiast kartek jest odpowiednia pula punktów i nie dostają jej wszyscy, a lekarze. Punkty wydawane są na pacjentów i zabiegi. Najlepsze jest to, że szpitale mają obowiązek świadczenia pewnych usług, a pula punktów nie pozwala im na ich świadczenie, dlatego szpitale są zmuszone się zadłużać. Nie istnieje racjonalny argument, który dowodziłby, że po prywatyzacji opieka medyczna byłaby dostępna tylko dla najbogatszych.Cytuj:
Na pewno, mercedesy też są lepsze od fiatów. Niestety niewielu nimi jeździ.
Zupełnym idiotyzmem jest też argument o potrzebie refundacji leków z NFZ. Obecnie rynek farmaceutyczny jest tak przeregulowany, że wejście z nowym lekiem na rynek jest na tyle kosztowne, że stać na to tylko największe koncerny, które potem i tak zbijają kasę - bo płaci im za to NFZ. To jest błędne koło: ogromne koszty wejścia na rynek, ogromne ceny pokryte z podatków odebranych pod przymusem i w końcu ogromne zyski koncernów, które dzięki regulacjom i tym zyskom jako jedyne mają szansę wprowadzić kolejny lek na rynek.
A najśmieszniejsze jest to oburzenie, że sześćdziesięciolatkom nikt nie sprzeda ubezpieczenia. Pewnie, że nie - bo człowiek się ubezpiecza, gdy jest sprawny fizycznie. W programie KNP jest oczywiście likwidacja składek, ale przy jednoczesnym dotrzymaniu obecnych zobowiązań.