brana94 napisał
Śmiem twierdzić, że to właśnie moja luba jest takim darem o których się tyle gada, ale w twoim chemicznym świecie nie ma raczej miejsca na takie postrzeganie świata :) Czyż nie? ;>
To nie jest "jego" chemiczny świat, tylko taki jest świat nauki. I Vegeta miał rację z tą grupą - chodzi ci o przynależność "gdzieś". Nie chcę wnikać dlaczego uwierzyłeś w boga pod wpływem jednej mszy - zakładam, że była to po prostu "magia miejsca i chwili" - w tym właśnie wpływ grupy i przynależności. A co do tej chemii - zawdzięczasz jej swoją miłość za sprawą między innymi C8H11N, C8H11NO3, C8H11NO2, C43H66N12O12S2 (to zwykle trochę później).
Nikt nie nakazuje ci "porzucać źródła szczęścia", ale nie kpij jawnie z nauki.
Jak nie wierzysz w potęgę chemii to jest na to prosty sposób - malutki kwadracik nasączony kroplą roztworu chemicznego może rozpierdolić cały twój tok myślenia i zmienić całkowicie sposób, w jaki będziesz (przynajmniej na czas trwania) patrzył na świat. Poza tym psychotropy które zmieniają ludzi całkowicie "wypalonych" w takich, którzy odzyskują chęć do życia.
Trzeba być ignorantem by zaprzeczać ogromnemu wpływowi chemii na nasze zachowanie.
Więc ciesz się z obecnej sytuacji jeżeli chcesz - nie ma w tym nic złego. A to, że jest za nią odpowiedzialna głównie chemia wcale nie oznacza, że twoje uczucia tracą na wartości - to po prostu chemia na niej zyskuje :)
@Edit
Chemia vs wiara :D
Zakładki