ostatnio poszedłem sobie ze znajomymi na pasterkę - byłem w kościele chyba pierwszy raz od 6? lat. muszę wam powiedzieć, że momentami śmiać mi się chciało. nie wiem, czy wszędzie mówią to samo, ale przez około godzinę ksiądz w kółko mówił o tym, jaki to bóg jest wielki i dobry, a jacy my jesteśmy mali, źli itp.
w momencie kiedy wszyscy bili się w pierś mamrocząc "moja wina, moja wina" przypomniało mi się "szkolenie" któregoś MLMowego ścierwa, kiedy prowadzący kazał wszystkim powtarzać "mogę zarobić milion złotych" czy "za rok będę jeździć mercedesem"
jak ksiądz przechodził z tacą to aż mi się słabo zrobiło, bo widziałem tam masę 20-tek i 50-tek. ja wiem, że to nie moja sprawa na co ludzie hajs wydają, przytaczam to tylko po to by pokazać, jak sprane mózgi ci ludzie mają. przychodzą do kościoła zbudowanego z ich składek i/lub podatków do kolesia, który jest zwolniony z wszelkich podatków i (tu mogę się mylić) dostaje normalną pensję od pańśtwa.
dobry był też moment, kiedy ksiądz powiedział coś w stylu "pamiętajmy o ateistach i ludziach innych wyznań, do których bóg nie dotarł, pomóżmy im znaleźć WŁAŚCIWĄ drogę". już wiem, czemu moja babcia tak źle reaguje na fakt, że jestem ateistą - pewnie co tydzień ksiądz jej wpaja, że jestem tym złym na złej drodze, że chrześcijaństwo to jedyna słuszna wiara/wyznanie/whateva, nie wnikajmy w szczegóły.
jednym słowiem, wielka manipulacja.
pominę już fakt (w sumie pisząc to nie pomijam go :P) że w tych czasach wiara w jakieś wyższe siły, zamienianie wody w wino, uzdrawianie dotykiem jest chora. o ile 500-1000 lat temu ludzie byli niewyedukowani, nie znali świata poza swoją wioską i polem i jestem w stanie to jakoś zrozumieć, o tyle w czasach samolotów (bóg mieszka w niebie, ta?*) komputerów (dostęp do informacji) itd podążanie za czymś tak nieracjonalnym jest przejawem kompletnego braku samodzielnego myślenia. do tego spójrzmy prawdzie w oczy, większość tych katolików gdyby urodziła się kilka tysięcy kilometrów na wschód i trochę na południe wyznawała by z takim samym zapałem islam. w większości nie wiedzą kompletnie nic o innych religiach ale mimo to są święcie przekonani, że to ta ich jest słuszna. a która jest ich? ano ta dominująca w kraju/środowisku, w którym dorastali. logiczne ;>
* inb4 "to tylko przeniośnia"
nie czytałem wszystkich książek związanych z chrześcijaństwem, ale słyszałem, że kiedyś była taka akcja: budowali sobie wieżę, by znaleźć boga. ten jednakże w jakiś sposób im przeszkodził. i teraz:
1) chcieli dojść do boga by przekonać się ostatecznie, czy on istnieje czy nie. on im nie chciał na to pozwolić więc im przeszkodził, udowadniając im to, że istnieje. ?????
2) bóg im przeszkodził, ok, czemu więc w tych czasach nie postąpił tak samo? samoloty, rakiety itp?
Zakładki