eRbe napisał
sorry ze tak wtrące, ale to jest argument na powaznie czy to taki zart/trolling albo cos?
Jakbyś regularnie odwiedzał temat to być nie musiał teraz przepraszać za wtrącenie bo być wiedział, że to nie jest żaden argument i, co więcej, setki razy było to wałkowane w tym temacie, więc nie ma sensu ponownie rozgrzebywać, stary dylemat jak świat. Dla jednych wystarczy pięć dowodów na istnienie Boga św. Tomasza z Akwinu, drugi będzie się domagał dowodów stricte empirycznych tylko problem jest taki, że ateista próbujący obalić istniejące tezy mające dowieść istnienia Boga, jak chociażby te św. Tomasza, musi stwierdzić, że nieprawdą jest, że przekonanie o istnieniu Boga jest należycie uzasadnione, a zatem
nie wiem bądź nie przyjmuję tego, że Bóg istnieje i nie wierzę w to. O ile tylko ateista
jest w stanie uzasadnić, dlaczego kwestionuje dowody na istnienie Boga, to jego niewiedza i niewiara są racjonalne i można podejmować dyskusję dotyczącą owych argumentów.
Problem w tym, że tego jeszcze u nas, tutaj, nie doświadczyłem. Jedynie brak kultury na każdym kroku.
Sloughon napisał
Obowiązek argumentacji i dowodzenia jest po stronie stawiającego tezę - a takim jesteś w momencie bycia np. członkiem kościoła katolickiego.
Zdanie, że "Bóg nie istnieje" jest również tezą bo Jego nieistnienia nie udowodniono.
Blus napisał
Aczkolwiek faktem jest, że udowodnienie że coś nie istnieje jest niemożliwe i post Tomixa jest durny.
Tu chodzi o negację argumentów przemawiających za istnieniem Boga, zatem postawienie tak tezy, że Bóg istnieje jak i że nie istnieje na równi wymaga argumentacji. Obie strony mogą podjąć próbę, tamta próbę zaprzeczenia istnieniu które druga strona próbuje udowodnić podając konkretne argumenty itd. Kwestia ich obalenia. Czysta logika.
Zakładki