Nosikamyk napisał
jakos mnie to nie dziwi. Niewygodne fakty najwygodniej przemilczec.
Że co?! Ja po prostu przyznałem ci rację z adnotacją, że nie mam zamiaru zagłębiać się w źródła. Kurde, chyba już zapędziłeś się w tym "pojedynku na słowa".
no wlasnie - niewytlumaczalna remisja = cud. Nie potrafisz czegos zrozumiec = cud. I ty nizej napisales, ze to ja sie przy tym upieram. Automatyczne uznawanie niezrozumialych zjawisk za cuda jest glupie i naiwne.
Niewytłumaczalna remisja = możliwy cud. Nie potrafię czegoś zrozumieć = mózg rozje... khem... znaczy, że nie potrafię zrozumieć. Powiedz mi, czemu uważasz, że każdy teista uznaje za cuda wszystko, czego nie rozumie? To jest dopiero głupie i naiwne. Myślenie, że tylko twoja droga jest słuszna. Myślenie, że ktoś, kto wierzy we Wszechmogącego, to tępak, który uważa, że wszystko czego nie rozumie to od razu cud. Głowę daję, że masz w swoim otoczeniu wielu wierzących. Spytaj ich, jak oni na to patrzą.
no wlasnie, tylko to jest dowod niepowaznosci wszystkich doniesien o cudach, naukowcy nie traktuja tego powaznie. Jesli Watykan bylby przekonany o istnieniu niewytlumaczalnych cudow to bylby w stanie zaplacic spora sume znanym naukowcom-ateistom zeby sie tym zajeli.
Gdyby Watykan im zapłacił, wtedy od razu pojawiłyby się głosy, że zostali przekupieni... BTW- na Discovery leci [niedawno leciał?] program w którym doniesienia o niewytłumaczalnych zjawiskach badane są przez wierzącego i sceptyka. Warto zobaczyć.
Ale naukowcy badajacy cuda sa Watykanowi bardzo nie na reke. W ogole naukowcy sa niewygodni. Podczas konferencji z naukowcami w Watykanie Jan Pawel II powiedzial, ze nie ma nic przeciwko badaniom ewolucji wszechswiata po wielkim wybuchu, ale od badania samego wielkiego wybuchu nalezy sie powstrzymac, bo chodzi tu o akt bozy! To jest sprawdzalne info, poszukaj jesli nie wierzysz.
A wiesz... Chętnie tego poszukam. Generalnie jestem ciekaw czy badając wielki wybuch da się dojśc do innych niż religijne wniosków.
ten paradoks nie ma tu nic do rzeczy, nie ma zadnego zwiazku. Zreszta jak to po co? A po co sa wszystkie cuda? Zeby ulatwic zycie ludziom. Dzieki naglemu pojawieniu sie kluczy w kieszeni mozesz zapobiec np. spoznieniu sie dokads.
Wbrew pozorom paradoks ten ma nieco do rzeczy. Po co klucze miałyby nagle pojawić się w twojej kieszeni? Prędzej doznałbyś nagłego olśnienia szukając ich. A żeby ułatwiac ludziom życie, to jest technologia. Wiesz... Może tego nie można klasyfikować jako cud, ale ja w swoim życiu nie raz doświadczyłęm pewnego wpływu siły wyższej na bieg zdarzeń. Nie będę tutaj przytaczał całej historii, ale pewnego dnia wszystko od samego rana układało się tak, bym nie odbył pewnej podróży, co patrząc z perspektywy czasu, dość mocno wpłynęło na moje życie. Cała sprawa była o tyle dziwna, że dosłownie wszystko sprzysięgło się, bym tamtego dnia nie zdążył na pociąg. Myślę, że to nie przypadek. Czemu? Zbyt małe prawdopodobieństwo splotu całej "serii niefortunnych zdarzeń". [że tak nawiążę, do tytułu pewnej serii książek...]
oczywiscie, ze o to mi chodzilo. W jakim sensie na jedno wychodzi? Wtedy modlitwa jest niewazna? Jesli ktos z dobroci serca modli sie za czyjes zdrowie, to jego modly sa nic niewarte tylko dlatego, ze ktos robi jakis ekperyment?
W tym sensie na jedno wychodzi, że to cały czas modlitwa w ramach eksperymentu. Myślisz, że jeśli Bóg faktycznie istnieje, to nie widzi takich "przekrętów"? Nie można wystawiać Boga na próbę i tyle. To byłoby zbyt proste.
BTW-
http://www.pch24.pl/bluznierstwa-prz...ca,1645,i.html
Nie rozumiesz nauki ani wlasciwego nauce sposobu myslenia. Nauki nie da sie zatrzymac. Nawet jesli jakis sfrustrowany naukowiec nie mogac czegos odkryc/wymyslic/obliczyc zarzuci starania, to ktos inny sie tym zajmie i w koncu, chocby za milion lat to zostanie odkryte.
IMO to ty rozumiesz moje słowa tak, żeby na to wyszło. Z tego co napisałem wynika [a przynajmniej miało...], że jeśli naukowiec nie może czegoś odkryć to zostawia to innym.
zalezy jaki cud masz na mysli. Jakas figura matki boskiej wydzielajaca lzy lamie prawo mowiace o zachowaniu energii. Jezus lazacy po wodzie lamie prawa fizyki mowiace o napieciu powierzchniowym wody, a jak zmartwychwstaje to juz lamie wiekszosc praw jakie znamy - fizycznych i biologicznych.
Bazując już na przykładzie figurki - nie łamie żadnych zasad jesli przyjmiemy, że istnieje źródło, które tę energię dostarcza. Ot, Palec Boży.
Wymien mi naukowcow badajacych cuda dla Watykanu i powiedz jakie maja osiagniecia w sferze nauki.
Nie znam. Nie zagłębiałem się pod tym kątem. Wiem tyle, że Watykan bada najpoważniejsze doniesienia, szczególnie, jesli rzekomo odbyły się one za wstawiennictwem osoby która ma zostać beatyfikowana/kanonizowana.
gdyby nauka byla w pelnej zgodzie z religia to procent ateistow wsrod naukowcow rozkladalby sie tak samo jak w reszcie spoleczenstwa. Zreszta nie chodzi tu o samych naukowcow (choc tu kontrast jest najwiekszy). Religijnosc wykazuje ujemna korelacja z wyksztalceniem - nie musisz byc naukowcem, wystarczy, ze jestes po studiach i juz jest wieksza szansa, ze jestes ateista. Powolywanie sie na jednostkowe przyklady naukowcow-teistow i twierdzenie, ze to jest dowod na to, iz religia jest w w zgodzie z nauka to absurd!
Kłócił się nie będę, ale imo tez zależy w jakim środowisku wyrastasz. Studiuję na PG, na wydziale ETI. Idąc twoim tropem, powalająca większość z nas powinna być ateistami. A jednak w mojej grupie znajduję i ludzi generalnie nastawionych teistycznie, jak i prawdziwie wierzących. Zupełni ateiści są raczej w mniejszości.
nie jestes w stanie wczuc sie w jego procesy myslowe, empatia nie dziala w stosunku do dzialan schizofrenikow (tych majacych podloze schizofreniczne rzecz jasna) - na tym wlasnie polega istota tej choroby.
Czy ja wiem? Gdybym odpowiednio długo studiował istotę tej choroby, to pewnie w pewnym momencie mógłbym wczuć się w owe procesy. W sumie nie będę się upierał, ale nie wydaje mi się to zbyt odległe.
widzisz, zadna teoria naukowa nie jest tak naprawde udowodniona. Nie da sie tego zrobic. Zawsze istnieje mozliwosc ustalenia nowej teorii obalajacej stara. Oczywiscie wiekszosc teorii naukowych nigdy nie zostanie obalona w scislym sensie tego slowa, moga sie natomiast pojawic nowe, lepsze, dokladniejsze, ktore po prostu lepiej opisuja pewne zjawiska.
Jeśli coś zostanie udowodnione za pomocą matematyki to trudno to podważyć... Swoją drogą - tutaj przypomina mi się historia Pietraszki i jedynki trygonometrycznej. Ciekawy przykład ewolucji memu, tak swoją drogą...
Notabene tak sie wlasnie stalo z mechanika klasyczna Newtona. Ona nie jest bledna. Po prostu nie jest dokladna w pewnych warunkach. Nadal naucza sie jej w szkolach. Jesli chodzi o poczatek wszechswiata, jego wielkosc, itp. to jest tak samo - nie zostalo to udowodnione tak jak zadna teoria naukowa nie zostala i nigdy nie zostanie w pelni udowodniona. Ale wystarczy, ze teoria znajduje potwierdzenie w obserwacjach. Nawet jesli w przyszlosci ktos znajdzie dokladniejsze rozwiazanie to nie bedzie oznaczalo, ze stara teoria byla bledna! Co do poczatkow wszechswiata i jego wielkosci (czy tez dynamice jego rozwoju) panuje ogolny konsensus naukowy co do pewnych teorii, bo sa one w zgodzie z obserwacjami. Mozna liczyc na to, ze pojawia sie nowe teorie, ale nie zmienia one dzisiejszych pogladow w tej kwestii, co najwyzej rozwina je.
Nie specjalnie wiem o czym mówisz, mówiąc, że teorii naukowych nie da się udowodnić w pełni. Czego brakuje? Nie wątpię, że nie da się udowodnić rzeczy, z których obserwacją zachodzi spory problem [a weź zaobserwuj początek wszechświata...], ale jednak coś, co można zaobserwować i udowodnić eksperymentalnie, można chyba udowodnić w pełni, co?
Zakładki