Entex napisał
Ta, rozumiem, acz nie do końca o to mi chodziło... Myśl dalej...
Wal wprost, nie lubie gierek.
Entex napisał
Dobra. Masz rację. Embrion nie jest człowiekiem. Ale [ludzki] bez wątpienia nim będzie... A skoro napewno będzie - czemu od początku nie ma mieć ludzkich praw?
Bo czlowiekiem nie jest, bedzie. Ciezko mi tu znalezc przyklad, ale to tak jakby nasiona kakaowca traktowac jako czekolade. Niewatpliwie z nasion bedzie czekolada (pominmy to, ze mozna wykorzystac je inaczej, skupmy sie na tych przeznaczonych na czekolade), ale jeszcze dluga droga przed nimi.
Entex napisał
Znalazłem w sieci ciekawy kilka ciekawych słów na ten temat:
No dobrze, to skoro autor tak szlachetnie sprzeciwia sie 'odbieraniu dziecku mozliwosci', to ja proponuje inny uklad.
Proponuje zebysmy my, faceci odjebali sie od tej sprawy i zamiast decydowac za kobiety, ktorych to dotyczy, pozwolili im to zrobic.
Zdarzylo mi sie na ten temat pogadac z dziewczyna, jakos tak nam sie zebralo na ambitny temat, i jej zdanie wyglada bardzo prosto- sama ciazy by nie usunela, w razie czego dzieciakiem zaopiekowali by sie jej rodzice (zreszta moi tez), nie spieprzylaby sobie przez to wyksztalcenia, bo jak trzeba, to potrafi sie wziac do nauki, a koniec z koncem uwiazaloby sie bez wiekszego problemu. Innymi slowy dzieciak mialby godny start w zycie.
Ale jednak nie ma nic przeciwko aborcji, bo ktos moze byc w sytuacji odwrotnej. 'Wielkie sieroty' z tego tekstu idzie z ogromnym zapasem zamknac w liczbie 50, a wg szacunkow do 2010r na swiecie sierot bedzie 25mln. Co pokazuje jasno, ze sa to przypadki odosobnione, wyjatki. Oczywiscie niemozliwym jest zeby kazdy czlowiek byl wielki, jednak chodzi tu o to, ze mimo owych wielkich, los sierot fajny nie jest, a nie jak chce pokazac autor, wcale nie taki zly. Ale nie skupiajmy sie tylko na sierotach, sa tez dzieci z rodzin patologicznych, ostatnio w polsce czesto sie slyszalo o bitych lub nawet skatowanych na smierc dzieciach. Byl okres wyjatkowego naplywu takich doniesien, a to jedynie czubek gory lodowej, bo wszystkiego w mediach nie pokaza.
Ale dobra, skupmy sie na tym odwrotnym przypadku. Osobiscie bedac z dziewczyna w beznadziejnej sytuacji finansowej, bez porzadnego wyksztalcenia, bez prace, to po wpadce wolalbym aborcje od dziecka. Zas za kilka lat, przy lepszej sytaucji, nie mam nic przeciwko splodzeniu potomka- i jemu i rodzicom bedzie zylo sie dostatniej.
Na koniec IMO 2 wazne wnioski:
1. To nie mezczyzni powinni tu decydowac.
2. Liczac sie za wszelka cene z zyciem plodu, nie liczysz sie z konsekwencjami dla rodzicow. W druga strone dziala to odwrotnie, ale wedlug mnie tu akurat wazniejsi sa rodzice, bo w danej chwili dziecko moze byc wielka przeszkoda, a gdyby przelozyc to o pare lat, wielka pociecha.
@edit
I jeszcze jedna rzecz, polowicznie zwiazana z aborcja.
Mianowicie musze tu katolikom wytknac niewatpliwa hipokryzje. Tak jak w przypadku aborcji, argumentacje przeciwnikow, mimo ze sie z nia nie zgadzam, potrafie zrozumiec, w koncu jest kierowana, badz co badz, szlachetnymi pobodkami, bo troska o plod. Nie zgadzam sie tu tylko z priorytetem, ale ja nie o tym. To jest jedna strona medalu.
Z drugiej strony mamy in-vitro. Przy aborcji argumentacja miala szlachetne pobodki, zas w sprawie in-vitro mamy 'bo ingerujemy w boski proces', gdzie szczatkowych ilosci szlachetnosci dopatrzec sie nie sposob. Wytkniete mi zaraz zostanie, ze przy in-vitro wiecej poronien, ogolnie to, o czym bylo mowione wczesniej. Jednak nie odrazu Rzym zbudowanu i jesli dac tej metodzie troche czasu, to moze stac sie lepsza niz ta naturalna, chociazby dlatego, ze do zaplodnienia nie bierze sie pierwszego z brzegu plemnika, nasienie jest sprawdzane.
Zakładki