W sumie to nie wiadomo co jest w folderze "Przydatne" Xd
No nie wiem. Są religie nonteistyczne gdzie wielu członków stroni od tego typu spraw. Jeżeli chodzi o "lokalnych" ateistów to jako przykład wystawię siebie :P
Wersja do druku
KOCHAM CIE nosikamyk, właśnie miałem wrzucać jakieś linki na poparcue mojej tezy, że ateiści odchodzą od katolicyzmu bo to im przeszkadza w masturbacji, a tu taka niespodzianka xD Zadziwiające jak Dawkins potrafi srać do swojego gniazda
A ja żyłem w błędzie, że ateiści odchodzą, bo nie wierzą w bogów. Na prawdę za bardzo uogólniasz. Katolicyzm z tego co wiem dopuszcza seks tylko i wyłącznie nastawiony na prokreację. Ile katolików z tego forum tego przestrzega? Ty to robisz? Czy to masturbacja czy "zwykły" seks to nie ma znaczenia - oba są takim samym grzechem w przypadku innym niż prokreacja. W takim wypadku ludzie masturbujący zamiast odchodzić z KRK z tego powodu mogliby zostać takimi hipokrytami jak nasi forumowi katolicy, którzy - jak zakładam - w większości chędożą się również z innych powodów niż prokreacja.
W związku z czym ja nadal podtrzymuję tezę że uogólniasz i ignorujesz masę wyjątków obalających regułę.
argument zakladajacy, ze ateisci sa ateistami, bo tak jest wygodniej, jest jednym z najglupszych. wiary sie nie wybiera. nie mozna przestac wierzyc w boga, bo masz ochote sie masturbowac, a spowiedz z tego jest wstydliwa. dlaczego ci sami ludzie nie przestaja wierzyc, ze zostana ukarani, jesli ukradna cos w sklepie, albo pobija kogos, kogo nie lubia?
> wierze w boga > chce sie masturbowac > udaje, ze nie wierze > masturbuje sie > ide do piekla
serio? tylko mtk mogl wpasc na taki genialny pomysl
dziwnym trafem przestepcy wcale nie traca wiary i wiezienia sa zapelnione wierzacymi
Przekonanie o tym, że ateiści są "wygodni" wyrasta w moim przekonaniu z dwóch rzeczy:
1. Katolik jeśli zrobi coś sprzecznego z dekalogiem, czuje się winny itd., postrzega więc ateistę jako tego "wygodnego", który odrzuca przykazania boże dla rzekomego spokoju sumienia.
2. Oprócz ludzi świadomie wybierających ateizm/ odrzucających chrześcijaństwo, dużo jest też "młodych-zbuntowanych" dzieciaków, które nie chodzą do kościoła, chociaż mama każe, niezagłębiających się w filozofię czy teologię, tylko po prostu z wygody odrzucających nakazy wiary, motywując to później "ale je jestem takim dojrzałym ateistą".
Moim zdaniem mniej wygodną "sytuację" mają jednak osoby niewierzące - nie mają tego dodatkowego oparcia w wierze, żadnej sensownej wizji tego, co następuje po śmierci itd. Oczywiście z perspektywy wyznawców (jakiejkolwiek) religii wygodnie (przynajmniej w życiu doczesnym) będzie mieć ateista, nie jest bowiem obwarowany bożymi zakazami ;)
edit:
>sugerowanie, że Vegeta nie zrobił tego specjalnie
Chyba tego się najbardziej chrześcijanie czepiają, bo ich to najbardziej piecze :P Tak jak wynika z badań, które przedstawił Nosikamyk
Mocny argument, boję się wdać w polemikę.
W sumie to trzeba się zgodzić, że wygodnym jest nieoszukiwanie siebie, że coś co nie jest złe jest złe. Ale przede wszystkim jednak jest to rozsądne. Tym bardziej, jeśli z tego oszukiwania siebie nic oprócz śmiesznego poczucia winy nie wynika. Mówię śmiesznego, gdyż poważne to poczucie winy byłoby gdyby wpływało w jakiś sposób na uczynki, a skoro nie wpływa to nie wiem w ogole w jakiej innej kategorii można takie poczucie winy traktować niż oszukiwanie samego siebie.
Nie wiem skąd się bierze pierdolenie, że ateista nie ma żadnych zasad. Bzdura, ja w bogów nie wierzę a mimo to mam bardzo obszerną filozofię i zasady, którymi kieruję się w życiu. Najważniejszych zasad oczywiście nie łamię ale w przypadku nawet pierdołowatych również pojawia się poczucie winy.
Prócz tego, że muszę przestrzegać swoich zasad a więc rzekoma "niewygoda" zostaje, to jeszcze wizja śmierci jest dla mnie dużo bardziej "przytłaczająca" niż dla katolików. Przecież wiara w to, że po śmierci będzie się skakało po chmurkach z aniołkami jest błogosławieństwem. To jest zajebiście przyjemna iluzja której można ludziom religijnym na prawdę pozazdrościć.
A co ma sporo ateistów (nie mówię, że wszyscy)? Nicość, której nie da się ogarnąć naszą ograniczoną percepcją i umysłem, do tego może uchodzić za przerażającą. Poza tym w życiu codziennym nie mają odniesienia do niczego, coby nad nimi czuwało, mają świadomość tego, że są pozostawieni sami sobie.
Tak więc podsumowując ja wychodzę z wręcz opozycyjnym poglądem - religie* są wygodne a ateizm wręcz przeciwnie.
*Nie dotyczy nonteistycznych i innych, które zakładają, że człowiek jest "kowalem własnego losu" oraz nie mają pewności co do wizji śmierci.
no ale katolik, równez moze trafic do piekła
zreszta skonczcie pierdolic, jak to katolicy maja wygodnie, sam nim nie jestem, moj poglad jest pewnie zblizony do tego arktosa i wcale nie czuje sie bardziej niepewnie/mniej komfortowo niz wtedy kiedy bylem katolikiem, wrecz przeciwnie
niepewnie za to czuje sie np. nosikamyk, te jego ciagle ataki w strone ludzi wierzacych/kosciola sa naprawde dziwne. wynika to pewnie z tego, ze podswiadomie katolicyzm wciaz jest w nim w jakis sposob obecny, on boi sie(podswiadomie), ze za to, ze odszedl od religii spotka go kara, wiec zeby oslabic swoj lek próbuje osmieszyc cos co go wywoluje, czyli katolicyzm(#psycholog)
ja jak juz, mówilem katolikiem nie jestem, nie wyznaje zadnej tradycyjnej religii(ateista tez nie jestem), ale jakims cudem katolicy/inny wierzacy w zaden sposob mi nie dzialaja na nerwy, nie odczuwam w stosunku do nich zadnych emocji, niech kazdy sobie wierzy w co chce, co mi do tego?
Mój znajomy jak rozmawialiśmy o pastafarianach stwierdził że latający potwór i jego kościół to sekta, jak mu powiedziałem że katolicyzm to też sekta, to mi powiedział najlepsze zdanie ever: Nie, to co innego, jak można kurwa wierzyć w kulkę makaronu? Ja się pytam jak można wierzyć w faceta chodzącego po wodzie i to że umarł za twoje grzechy i w zapłodnienie przez ducha. Każdy wierzący ideologicznie jest debilem, na razie życie nie pokazało mi że jest inaczej.
Jeśli uważasz śmierć Jezusa za śmierć postaci historycznej to tutaj też można niestety mieć wątpliwości. Niektórzy twierdzą, że Jezus w ogóle nie istniał i podważają wartość historyczną źródeł pozabiblijnych. Inna sprawa, że faktycznie to dziko dziwne, że ludzie deklarują wiarę w Boga [w kontekście chrześcijaństwa jak mniemam], nie wierzą w samą śmierć na krzyżu centralnej postaci całego wyznania... O_o Rozumiem , żeby nie koniecznie wierzyć w zmartwychwstanie, ale żeby w samą śmierć? Ech...
Katolicyzm to NIE sekta. Sektami są pomniejsze odłamy głównego nurtu np. zielonoświątkowcy. Katolicyzm czy Prawosławie to raczej główne odłamy i nie można ich nazywać sektą.
Różnica jest taka - Latający Potwór Spagetti to świadomie wymyślona bzdura i każdy kto przystępuje do tej sekty o tym wie. Z Chrześcijaństwem jest ciut inaczej - są pewne źródła, przekazy... Nawet doniesienia [bo w końcu nie każdy doświadcza tego osobiście... ] o cudach czy innych objawieniach... Generalnie choćby różnica jest taka, że chrześcijaństwo czy sam katolicyzm to normalna religia, w którą ludzie wierzą [albo i nie, jak pokazuje ww. sonda >_>], a pastafarianizm to po prostu kpina z religii.Cytuj:
to mi powiedział najlepsze zdanie ever: Nie, to co innego, jak można kurwa wierzyć w kulkę makaronu? Ja się pytam jak można wierzyć w faceta chodzącego po wodzie i to że umarł za twoje grzechy i w zapłodnienie przez ducha.
Troche przykre.Cytuj:
Każdy wierzący ideologicznie jest debilem, na razie życie nie pokazało mi że jest inaczej.
Jezus jako jezus istniał, wątpliwości budzi jego monopol na proroctwo, bo w jego czasach proroków była cała masa.
Katolicyzm jest odłamem, przez co jest sektą.Cytuj:
Katolicyzm to NIE sekta. Sektami są pomniejsze odłamy głównego nurtu np. zielonoświątkowcy. Katolicyzm czy Prawosławie to raczej główne odłamy i nie można ich nazywać sektą.
Ty sobie zdajesz sprawę że jedynym źródłem informacji o religii o której tak tu piszesz jest książka sprzed 3500 lat, przełożona setki razy? Nikt nie wie jak wyglądała biblia w oryginale i na tym się kończy źródło informacji. A to że biblia to zbiór mitów i bzdur, wie każdy kto ją kiedyś przeczytał. Nie widze też powodu dla którego katolicyzm dostał miano normalnej religii a pastafarianizm kpiny. Oba te twory spełniają takie same wymagania i powinny być traktowane na równi, mam nadzieję że przegłosują wniosek o durszlak w sejmie, w końcu w tym kraju panuje wolność wyznania.Cytuj:
Różnica jest taka - Latający Potwór Spagetti to świadomie wymyślona bzdura i każdy kto przystępuje do tej sekty o tym wie. Z Chrześcijaństwem jest ciut inaczej - są pewne źródła, przekazy... Nawet doniesienia [bo w końcu nie każdy doświadcza tego osobiście... ] o cudach czy innych objawieniach... Generalnie choćby różnica jest taka, że chrześcijaństwo czy sam katolicyzm to normalna religia, w którą ludzie wierzą [albo i nie, jak pokazuje ww. sonda >_>], a pastafarianizm to po prostu kpina z religii.
Trochę przykre jest to co tu wypisujesz ;/Cytuj:
Troche przykre.
Takim sposobem można podważyć wszystko, co wydarzyło się w historii. Tutaj z założenia wierzymy księgom i innym zapiskom jako historycznym źródłom. Historia to wiara, a nie pewność.
Ciekawa interpretacja słowa "sekta", ale trochę niekonsekwentna. Ile według ciebie wyznawców musi zebrać odłam by stać się "głównym odłamem" a nie "pomniejszym" czyli sektą?
Też się im dziwię. Ja akurat wierzę w śmierć Jezusa na krzyżu - to wydarzenie historyczne po prostu.
Sekty? Przecież to nie jest odłam niczego, poza tym zrzesza sporo ludzi (bardzo wielu antyteistów czy ateistów lubi odwoływać się do LPSa czy NRJa).
Nie każdy doświadcza tego osobiście, ponieważ kościół zakazał źródła tych "objawień" - halucynogenów. Ale objawienia i tak się zdarzają - halucynacje mają różne podłoże, chociażby paraliż senny czy choroby psychiczne.
Była cała masa bo wtedy halucynogeny były popularne i nie były piętnowane. I wtedy takich ludzi nazywano "prorokami", obecnie "ćpunami" lub "wariatami". Kwestia relatywnego podejścia do sprawy - w tamtych czasach to wyglądało inaczej.
Dokładnie. W ogóle księgi wszystkich starych religii były przecież fałszowane na potęgę. Islam, chrześcijaństwo, hinduizm, buddyzm i inne - wszystko przeżyło masę fałszu i teraz mamy przez to tonę hipokryzji w każdym z wyznań.
Słusznie, sami Żydzi nazywali go imieniem Eliasza, czyli jednego ze starotestamentowych proroków.
Ponadto samo określenie "Syn Człowieczy" pochodzi ze starego testamentu, gdzie nazywano tak proroka Ezechiela.Cytuj:
13 Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" 14 A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków".
W czasach biblijnych tego typu nauczycieli i "proroków" były setki i tysiące. W starym testamencie mamy masę scen, gdzie rzekomy "prawdziwy" prorok wdaje się w dyskusje z "fałszywymi". Nie pamiętam, która to księga, ale Bóg powiedział w niej do proroka, że każdy "prorok" który mówi, że Jerozolima nie zostanie zburzona ma zostać przez niego ujawniony jako fałszywy. Komentarz do tekstu mówił o tym, że proroków w Judei było jak psów, bo to był dobry sposób na to, żeby sobie zarabiać na życie jakimiś pochlebnymi proroctwami, albo, przeciwnie, straszyć nieszczęściem.
tez kiedys bylem zdania, ze jezus jest postacia bezsprzecznie historyczna, az moja dociekliwosc doprowadzila mnie do zrodel owej historycznosci. powiedzmy, ze teraz dla mnie historycznosc jezusa utracila sporo swojej bezsprzecznosci.
nie sadze jednak, zeby rozprawianie nad historycznoscia zycia biblijnego jezusa mialo sens w tym temacie. mozna traktowac to jako ciekawostke historyczna, jednak z punktu widzenia religii nie ma to najmniejszego znaczenia. ludzie religijni nie potrzebuja potwierdzenia od historykow, ze dane zdarzenie mialo miejsce, zeby w nie uwierzyc. dla niewierzacych natomiast historycznosc jezusa nie oznacza z automatu dania wiary w chodzenie po wodzie i niepokalane poczecie.
Warto przypomniec ze nawet jesli jakis zydo arab o imieniu jezus kiedykolwiek zyl to i tak nie ma zadnego znaczenia.
Wazne czy ten czlowiek byl synem bozym - a jak wiemy oczywiscie tak nie jest.
Na dzisiejsze czasy niema to juz znacxzenia, jak sie popatrzycie na poczatki kosciola to ten event mial duze znaczenie.
Swoją drogą uważam, że gdyby Jezus był jedną wielką ściemą to i tak mu się należy wielki szacun za tą całą szopkę, która jest wokół niego :)
Jestem wierzącą osobą i wiem co nieco i bardzo mnie irytują niektóre wasze posty. Vegeta jak widzę przoduje pod względem debilizmu w tychże postach.
Po pierwsze nie można nazwać katolicyzmu sektą. Katolicyzm jest 'wyznaniem' a nie 'odłamem' chrześcijaństwa, tak samo jak prawosławie.
Co do tych proroków to tak na wstępie powiem, że Tora i Stary Testament a nawet spora część Koranu jest tak naprawdę tym samym. Tutaj już wchodzą kwestie tłumaczenia i interpratacji tekstów ale wywodzą się z tego samego źródła. Żydzi nie uznali Jezusa za Syna Bożego tylko za kolejnego z proroków, oni proroków mieli naprawdę bardzo dużo, nawet po śmierci Jezusa i do teraz byli prorocy, oni wciąż czekają na mesjasza. Prawda jest taka, że Jezus był prorokiem, był w "kontakcie z Bogiem", a to czy był Synem Bożym to jest kwestia naszej wiary, bo chyba na tym polega religia, nie? W dzisiejszych czasach zatraca się pojęcia wiara, bo każdy może wszystko zweryfikować na google i coraz mniej "wierzymy na słowo", a szkoda.
Wspominałeś też Vegeto, że biblia to stek mitów i bzdur. Wiedz, że Biblia składa się ze Starego i Nowego Testamentu. Czytałem sporo i powiem szczerze, że Stary Testament jest straszny. Bóg każe za wszystko śmiercią, jest wymagający ale też i sprawiedliwy. Nie lubię tekstów ze Starego Testamentu, większość z nich jest mało autentyczna, ale ludzie potrzebowali wtedy takiego Boga - srogiego Boga. A czym jest Nowy Testament? Jest świadectwem o Jezusie, tam Bóg już jest dobry, przebacza. Większość tekstów można już historycznie wytłumaczyć. Jak wiadomo kościół ostro zmanipulował te księgi. Dał tylko 4 ewangelie (z kilkuset), które trzymają się kupy i ich treści odpowiadają tradycji kościoła. Więc generalnie to nie Nowy Testament jest zły ale kościół, teraz już z nim lepiej, jednak kiedyś robił dużo złego.
Reasumując, jak się nie znasz to się nie wypowiadaj, nie rób z siebie speca z tematu o którym wiesz tylko zalążek.
Jak jesteś takim ateistą i antychrześcijaninem to wypierdalaj do pracy w wigilie a nie siedzisz i żresz.
Ty tak poważnie? Osobiście od ślepej wiary wolę poznawanie świata przez doświadczenie i własne przemyślenia, co jest zgodne z zasadami mojej filozofii a także bliskiej mi religii (buddyzmu) oraz nauki. Wiesz dlaczego fizycy kwantowi posunęli się niedawno naprzód w sprawie bozonu Higgs'a? Ponieważ wiara im nie wystarcza i cenią doświadczenie ponad nią.
Czyli to zasługa lecha kaczyńskiego że o smoleńsk była taka afera? Ja pierdole....
Proponuję zasięgnąć historii kościoła a potem pierdolić głupoty. A, zobacz sobie definicję sekty ponadto.Cytuj:
Jestem wierzącą osobą i wiem co nieco i bardzo mnie irytują niektóre wasze posty. Vegeta jak widzę przoduje pod względem debilizmu w tychże postach.
Po pierwsze nie można nazwać katolicyzmu sektą. Katolicyzm jest 'wyznaniem' a nie 'odłamem' chrześcijaństwa, tak samo jak prawosławie.
Coraz mniej dajemy się manipulować, faktycznie żałosne.Cytuj:
Co do tych proroków to tak na wstępie powiem, że Tora i Stary Testament a nawet spora część Koranu jest tak naprawdę tym samym. Tutaj już wchodzą kwestie tłumaczenia i interpratacji tekstów ale wywodzą się z tego samego źródła. Żydzi nie uznali Jezusa za Syna Bożego tylko za kolejnego z proroków, oni proroków mieli naprawdę bardzo dużo, nawet po śmierci Jezusa i do teraz byli prorocy, oni wciąż czekają na mesjasza. Prawda jest taka, że Jezus był prorokiem, był w "kontakcie z Bogiem", a to czy był Synem Bożym to jest kwestia naszej wiary, bo chyba na tym polega religia, nie? W dzisiejszych czasach zatraca się pojęcia wiara, bo każdy może wszystko zweryfikować na google i coraz mniej "wierzymy na słowo", a szkoda.
Jakim trzeba być debilem by stwierdzić że jestem antychrześcijański bo kwestionuję to co napisali w książce sprzed 3500 lat? Pomijam już twój argument jakoby jestem nierobem bo mam swoje własne poglądy XDDDD oraz twoją znajomość tego co jem i robię w wigilię. A pomijając twoje wycieczki na mój temat. Z twojego monologu nie wynika nic, zajebiście, napisałeś nam rozkładówkę jaki sens ma poszczególny testament. Co nie zmienia faktu że nadal to stos mitów i bzdur.Cytuj:
Wspominałeś też Vegeto, że biblia to stek mitów i bzdur. Wiedz, że Biblia składa się ze Starego i Nowego Testamentu. Czytałem sporo i powiem szczerze, że Stary Testament jest straszny. Bóg każe za wszystko śmiercią, jest wymagający ale też i sprawiedliwy. Nie lubię tekstów ze Starego Testamentu, większość z nich jest mało autentyczna, ale ludzie potrzebowali wtedy takiego Boga - srogiego Boga. A czym jest Nowy Testament? Jest świadectwem o Jezusie, tam Bóg już jest dobry, przebacza. Większość tekstów można już historycznie wytłumaczyć. Jak wiadomo kościół ostro zmanipulował te księgi. Dał tylko 4 ewangelie (z kilkuset), które trzymają się kupy i ich treści odpowiadają tradycji kościoła. Więc generalnie to nie Nowy Testament jest zły ale kościół, teraz już z nim lepiej, jednak kiedyś robił dużo złego.
Reasumując, jak się nie znasz to się nie wypowiadaj, nie rób z siebie speca z tematu o którym wiesz tylko zalążek.
Jak jesteś takim ateistą i antychrześcijaninem to wypierdalaj do pracy w wigilie a nie siedzisz i żresz.
Do tego warto dodać że te ostatnie: kochający to stek bzdur, pójdzcie na jakąkolwiek mszę to się dowiecie że cały kościół śpiewa: "Błogosławieni co się boją Pana". hahahah, oszukujcie się dalej, wierzący ideologicznie.
Zwróć uwagę, że starasz się stosować zasady logiki formalnej do spraw wysoce abstrakcyjnych. A zasad logiki formalnej niestety nie zastosujesz wszędzie w tak piękny i prosty sposób, jak jest to ukazane w podręcznikach. Nad paradoksem omnipotencji głowią się różne mądre głowy ;p Równie dobrze można przyjąć, że ten paradoks jest błędny u podstaw, bo istota wszechmocna ma możliwość działania ponad prawami logiki. Tak, tak "przyjąć" - ale w nauce też się różne rzeczy przyjmuje.
Zwroc uwage, ze starasz sie uzasadnic brak logiki... brakiem logiki. Twierdzisz ze zasad logiki nie powinno sie stosowac bo jest to sprawa abstrakcyjna, a pytajac dlaczego jest to sprawa abstrakcyjna odpowiesz - bo logika tu nie pasuje. (przestan bawic sie w swietego @Tomix ;a z akwinu)
Bóg zapłać. Tomix.
W sposób bardzo dla siebie korzystny pominąłeś to, że zwróciłem uwagę na fakt, że paradoks może być błędny u podstaw biorąc pod uwagę rozumienie omnipotencji. A gdyby ktoś mnie spytał, dlaczego jest to sprawa abstrakcyjna, odpowiedziałbym, że wymaga od nas operowania pojęciami i symbolami, a nie że logika tu nie pasuje o.O Po prostu zasady logiki formalnej nie pasują zawsze i wszędzie do wszystkiego -.- I proszę Cię, daruj sobie docinki ;)
*down
Mnie zawsze bardziej śmieszyli WIERZĄCY, którzy szukali DOWODÓW, na to że Bóg istnieje. Próbowali na różne sposoby udowadniać istnienie Stwórcy. A czy wiara nie opiera właśnie na czymś przeciwnym ?
ale w sumie osoby, które mówia, ze po smierci nie ma nic(cokolwiek to znaczy) sa równie zabawne jak te, co twierdza, ze po smierci idziemy do nieba
no chyba, ze któras ze stron ma te slynne DOWODY, tu w szczególnosci patrze na ateistów, którzy wysmiewaja wiare w boga, na którego istnenie nie ma dowodów
Moze, zamiast najezszac na siebie nawzajem wypowiecie sie na inny temat, niz WIERZENIE W BOGA JEST NIELOGICZNE.
Proponuje przejrzec definicje wiary w wikipedii.
Albo lepiej wrzuce ja tutaj:
Wiara - nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy.
Wiara nie laczy sie z nauka, wiec albo wierzysz i jest ok, albo nie wierzysz i jest tez ok, bo to jest kwestia indywidualna.
A tak apropos co myslicie o komisji ds. przeciwdzialania ateizacji Polski ?
Jak dla mnie to dosc glupi pomysl, ze wogole powstalo takie cos.
Jak dla mnie ironiczne jest to że zasiadają w niej sami posłowie z Pisu, najbardziej konserwatywnej partii w tym kraju.
Pojęcie myślenia logicznego jest zbyt szerokie, by je zawęzić do kilku pojęć bo wystarczy postudiować to semestr by wiedzieć, że oprócz podziału logiki na formalną itd. są jeszcze metody badań od historycznej po różnego rodzaju aksjologiczne i w każdej z tych metod będziesz się posługiwał innymi założeniami, aksjomatami bądź rozumowania logiczne. Ile metod tyle propozycji dochodzenia do założeń czy aksjomatów (jak zwał, tak zwał). Logika nadaje się najbardziej do badań, szczególnie logiczne rozumowanie złożone, ale to zostawmy głowom na uniwersytetach, które na ten temat pisały doktoraty d;.
A uważasz, że Twój Ruch miał zasiadać w komisji, która ma przeciwdziałać ich jedynemu postulatowi? To chyba jakiś kabaret, nie sądzisz?
nie wiesz co ateisci maja na mysli i ich za to wysmiewasz? serio?
"nic" w tym kontekscie to koniec swiadomosci umierajacego. juz dawno naukowo dowiedziono, ze swiadomosc jest (z grubsza) impulsami elektrycznymi w mozgu i dzialajac na mozg mozemy na nia wplywac. nie ma zadnych logicznych podstaw, aby poddawac w watpliwosc koniec swiadomosci jako nastepstwo smierci mozgu.
mozna to porownac do stanu np. sprzed twojego urodzenia
Wróciłem z pasterki i postanowiłem poczytać co tam u moich kochanych owieczek, jak zwykle to samo
O kurwa stary nie wiem gdzie ty żyjesz, ale masz czelność wypowiadać się o polityce nie wiedząc o Twoim Ruchu, ale to nic niespotykanego, przecież razem z całym torg gimbo atheism team wypowiadacie się tu o wierze katolickiej o której też wiecie tyle co mamusia zindoktrynowała
Wemster, możesz mi pokrótce wyjaśnić jak to jest, że mając do dyspozycji jedynie mózg czyli bagatela narząd, który wyewoluował w zaledwie 65mln lat, chcesz wyjaśnić istnienie hipotetycznego bytu, który jeżeli w ogóle istnieje, to musi z definicji być ponad wszelkimi znanymi nam prawami fizyki i logiki?
jesli w ogole, to wemster chcial wyjasnic jego nieistnienie.
zalozenie istnienia bytu kolidujacego z logika jest oczywiscie nielogiczne. swiadomie porzucajac logike w jakiejkolwiek kwestii automatycznie stajemy sie glupcami.
Dlaczego jest nielogiczne? To slogan, w poprzednim poście napisałem, że wszystko zależy od tego jaki system badania się przyjmie, metodę, aksjomaty itd. Pisząc, że coś jest nielogiczne udowadniasz jedynie, że przekracza to TWOJE możliwości percepcji i rozważania, wszak logika nie zawsze tyczy się bytów rzeczywistych - może dążyć do ich obalenia bądź udowodnienia istnienia itd. Gdyby było tak jak mówisz to by logika nie była wykładana na wydziałach teologii i w seminariach duchownych, a jest.