Bardzo, ale to bardzo złe porównanie. Mniej więcej Ty mówisz tak: x+y+z+e+(u-k)^2=4
https://i.imgur.com/0DJW5.gifCytuj:
Udowodnione naukowo spoko, ja natomiast udowodnilem to duchowo, co za roznica
Wersja do druku
Bardzo, ale to bardzo złe porównanie. Mniej więcej Ty mówisz tak: x+y+z+e+(u-k)^2=4
https://i.imgur.com/0DJW5.gifCytuj:
Udowodnione naukowo spoko, ja natomiast udowodnilem to duchowo, co za roznica
Panie Masterze, przyjąłem twój przykład z cegła, spokojnie, uznaje że krzywda może byc przypadkowa. A to zdanie oznacza to, że niewazne jakie było by prawo, zawsze znajda sie odstepstwa. Gdybyś napisał "1 na 1000 serków jest splesniały" to mozna by stworzyć wniosek "wszystkie serki są dobre" a ten jeden splesniały byłby takim własnie wyjątkiem.
Rozumiem, przez pojechanie mnie udowadniasz, że ty masz racje, a nie ja? Postawa godna człowieka XXI wieku, brawo. Własnie udowodniłeś sam, że jestem poziomy wyżej od ciebie, co juz nawet nie jest sprawa dyskusji, dzięki ;)
Znajdź mi odstępstwo od jakiegokolwiek prawa (oczywiście jakiegoś naukowego).
Znasz to - nigdy nie mów nigdy? Jeżeli wśród 1000 serków będzie jeden spleśniały, to nie możesz powiedzieć że wszystkie są dobre - możesz wtedy powiedzieć że prawie, niemal wszystkie są dobre...
Myślałem, że zniżam się do twojego poziomu powoli? Coś mówiłeś o tym co to za różnica między udowodnieniem naukowo a duchowo. Po prostu nie wiedziałem, że takie absurdy mogą przechodzić przez myśli człowieka i aż się złapałem za głowę mówiąc "nie mam już sił z takim...". Ileż można? Żyj sobie w swoim świecie.
Czytałem. Jaki to ma związek?Cytuj:
Nie można wszystkiego pojąć nauką, poczytajcie sobie Fausta
Mit internetowy, trzmiel nie powinien latać, ale wg. praw aerodynamiki sformułowanych ponad 100 lat temu, już dawno zostało to poprawione.Cytuj:
NAUKOWY PRZYKŁAD: Trzmiel nie powinnien latac ze względu na małe skrzydełka i swój duży ciężar. Ale on o tym nie wie i jednak to robi. TA-DAM.
@ Sapphire ATi, no już nadrobiłem te strony, jednak nie widzę tam odpowiedzi na moje pytanie: czym jest ta twoja duchowość? W jaki sposób pozwala ci doświadczać uczuć "głębiej" ?
Powiem ci tak. Praktycznie wszystkie wzory wspolczesnej fizyki opieraja sie niejako na istneniu pierwiastka X, odpowiadającego za mase ciał. Tak w fizyce ZAŁOŻONO, że coś takiego istnieje, istnienia tego pierwiastka wciąż nie udowodniono. Zajmują się tym m.in. naukowcy z CERN-u w Genewie przy wielkim zderzaczu hadronów. Jak widac nawet w nauce znalazło się miejsce na WIARE.
BTW, ogarnij sobie przykład Trzmiela z poprzedniej strony.
No własnie o tym mówie. W słowie 'wszystkie' juz niejako jest to już zawarte. To takie metaforyczne troche. Używając slów 'wszystkie' czy 'zawsze' mozna tam juz jakby zawrzec ten margines błedu. W sumie czemu o tym dyskutujemy?
Poza dyskusją, jestes chyba jedynym z którym mozna tutaj naprawde na poziomie podyskutowac, dziękuje.
W ogóle tego nie rozumiesz człowieku co? Dyskusja to konfrontacja pogladów, nie konfrontacja ludzi. Mozemy albo nawzajem argumentowac swoje wypowiedzi, albo możemy zamiast tego walić sie po ryjach wracają co prehistorii. Widzisz, mimo swojego zacofania, o który mnie oskarżasz jestem ponad tobą, po raz kolejny dziękuje. A to o co mnie oskarzasz miała charakter metaforyczny, nie dosłowny. Powtórze jeszcze raz jej istote: wytlumaczenie naukowe nie neguje w zaden sposób wytłumaczenia duchowego.
@Szantymen
Jeżeli się nie myle, problem Fausta polegał na tym, że pojąć całą rozumowa wiedze z książek (=nauka) i nie był szczęśliwy, nic w tym nie widział, doprowadziło to tylko do jego własnej depresji. Dopiero porzucenie ich i wkroczenie w sfere duchowa (pojednanie z diabłem) pozwoliło mu po raz pierwszy poczuc szczeście. Wciąż nie widzisz?
Trzmiel to był przykład, których jest bardzo wiele, napewno uda ci sie jeszcze pare znalezc.
Twoje pytanie jest niestety zbyt ogólne, żebym mógł je wytłumaczy w takim stopniu jak mi zalezy musiałbym po 1. poświęcić wiele godzin na dyskusji w 4 oczy 2. przywołac wiele przykładów z życia ludzi, jak i powołac się na własne konteksty biograficzne. A i to może nic nie zmienić, wiec byłoby to nadaremne. Zkonkretyzuj pytanie albo cos, postaram sie odpowiedziec.
Czy wiara jest jednoznaczna z założeniem? Chyba nie...
Fajnie, przedstawiłeś mi istnienie jakiegoś pierwiastka X - ale gdzie tu jakiekolwiek konkretne prawo? Gdzie wyjątek od niego!? !? Prawo z Trzmielem to bullshit. Wciąż nie znam odstępstwa od prawa.
Wiesz skąd się biorą stereotypy? Właśnie przez nieodpowiednie używanie słów. Ile razy słyszy się że "wszyscy cyganie kradną" - a przecież są też spokojni, więc to już nie będzie wszyscy, można to mnożyć w nieskończoność. Nie ma miejsca na margines błędu w "nigdy" i "zawsze" - jak to sobie wyobrażasz? "Nigdy cię nie zdradziłem" - powiedz tak do żony, a jak udowodni że jednak tak, to powiesz że przecież "nigdy" ma margines błędu, że mogłeś się pomylić.
;*
A ja myślałem, że problem Fausta polegał na tym, że nie znalazł w życiu miłości (jego młodzieńcza miłość była niespełniona) przez co stał się zgorzkniały i zimny. Ale ja to czytałem dość dawno więc mogę nie pamiętać.
To nie można już wkraczać w "sferę duchową" bez boga? Np. medytując, pisząc wiersze, pomagając potrzebującym, kochając? Czy to jakaś inna sfera?
Przywołaj jakiś przykład z życia kiedy doświadczyłeś istnienia Boga. Jestem bardzo ciekaw, może też tego doświadczę?
TO
NIE
BYLO
DOSLOWNE
KURWA
A ta rewelacje akurat wziąłem od nauczyciela fizyki z Liceum, taka tam ciekawostka.
No własnie. 'Wszyscy cyganie kradną', ale wiadomo przecież że nie wszyscy, to tylko takie powiedzenie. Z tym założeniem i wiara to wytłumacze to na zasadzie matematyki, okreslanej czesto królową nauk. Niby nie dzieli się przez 0, ale tak naprawde nikt nie potrafi tego matematycznie wytłumaczyc. Nikt nie wie co sie dzieje przy podziale liczby przez 0, nikt, tak się tylko zakłada, że jest to niemożliwe.
Panie, wciąż tak naprawde nie dyskutujemy o niczym.
Napisałem, że EGO odpowiada za krzywdy wyrządzane ludziom (w domysle: ludzie ludziom, nieprzypadkowo) i tylko o to chodziło. Nie mozna walczyc z przypadkowa krzywda, to nawet nie ma sensu
To masz dupiatą nauczycielkę.
Pewnie mówisz o bozonie Higgsa - http://pl.wikipedia.org/wiki/Bozon_Higgsa
Nie jest to pierwiastek na pewno. Ale wątpię, żebyś cokolwiek z tego zrozumiał, a nawet, żeby Twoja nauczycielka z tego wiele zrozumiała.
Wzory nie opierają się na Bozonie Higgsa, a same jego odkrycie nie rozwiażę tak naprawdę wiele.
Co śmieszniejsze nazwa "God Particle" wzięła się z tego, że jeden naukowiec pisał w swojej książce o tym całym bozonie higgsa i chciał użyć określenie "goddamn particle", ale wydawnictwo to zmieniło ;).
Odsyłam do źródła: http://en.wikipedia.org/wiki/Higgs_b...od_particle.22
Jeszcze raz, nie napisałem w ogóle, że jestem wierzacym. Sam nie wiem czy wierze w Boga, ta kwestia wciąż się u mnie rozwija.
Przykładów nie ma co tu przytaczać, z twojej perspektywy i tak wydadza się głupie, czemu zresztą bym się nie dziwił, ani nie miał za złe. Tyle, że tu bez uczucia, nie da się nic pojąć. To trzeba poczuć, to jest niewytłumaczalne, dlatego właśnie się tak czesto odnosze do sfery duchowości, a nie rozumu. Polecam czytanie książek z pogranicza psychologii, religii i duchowości, one całkiem fajnie to przedstawiają. Szczególnie polecam ksiażke pt. "Potega Teraźniejszości" autor Eckhart Tolle.
Oczywiście, można wkroczyc w duchowosc bez Boga, aktualnie sam to robie. Chodziło mi tylko o błędną postawe nowoczesnych ateistów, którzy negują wszystko co wykracza poza sferę nauki, odrzucając właśnie duchowość i wg mnie tym tracą naprawde dużo.
To facet, nauczyciel. Dlaczego sądzisz, że człowiek dla którego fizyka jest całym życiem miałby tego nie rozumieć?
To był tylko kolejny przykład, jezu ludziem, czytajcie między wierszami. Istnieje masa przypadków, gdy wiele rzeczy w nauce się zakłada, zwłaszcza w matematyce, inne nauki robią to już niechętnie. I nawet tam, w nauce znajduje się miejsce na zwykłą wiarę.
oczywiscie, ze czasem robi sie jakies zalozenia, ale zadne prawo ani zadna zasada nie jest na czyms takim oparta
aha: nauczyciele z gimnazjum czy liceum o fizyce czastek elementarnych praktycznie nigdy nie maja zielonego pojecia, jedyne na czym sie znaja to to, czego ucza, czyli fizyka w najprostszym wydaniu
Kamień ma rację, moja nauczycielka z historii twierdzi że Akadyjczycy nigdy nie stworzyli żadnego imperium. W LO uczą podstaw, jakbyś był na studiach fizycznych, to wtedy możemy rozmawiać, bo tam uczą ludziek tórzy wiedzą coś więcej niż jak wygląda wzór na pracę.
Troche nie rozumiem w jaki sposob mozna oszacowac prawdopodobienstwo samoistnego powstanie zycia. Szacowanie prawdopodobienstwa polega na procentowym szacowaniu konkretnego roztrzygniecia danego zdarzenia, w tym przypadku polaczenia sie odpowiednich aminokwasow. Co z tego ze piszecie ze jest to 1:10^30 skoro nie jest okreslone ile prob zostalo przeprowadzone? Jezeli jestem przeziebiony i szansa ze w ciagu najblizszej minuty kichne wynosi 1:2 podczas gdy u normalnego czlowieka bedzie to 1:20 to przy grupie 100 osob i tak jest wieksze prawdopodobienstwo ze kichnie ktos z nich, niz ja.
Nie zrozumiałes co było tu przyczyną sporu. Kamyk po prostu przyjął sobie, że mój nauczyciel od fizyki to kompletny idiota, opierając sie na tym jacy ZAZWYCZAJ są nauczyciele i ich kompetencje w Liceum. A ja nie rozumiem dlaczego ktos po studiach specjalistycznych (tu: fizyka) i do tego ktos dla kogo fizyka stanowi 'tresc jego duszy' ('Romantycznosc' Mickiewicz ;d) miałby tego nie wiedziec.
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Chciałbym przedstawic swój dokładny indywidualny pogląd na duchowość, mozecie napisac gdzie widzicie w nim jakies zastrzezenia i co o nim myslicie.
Nie nawołuje do wyznawania żadnej religii. Tak jak i wy, uważam to za głupotę. Masowe wiary nie mają racji bytu, bowiem nie każdy człowiek jest taki sam, czuje i rozumie to samo. Religie zostały strasznie spaczone, zwłaszcza chrześcijanizm, już dawno odbiegły od tego co zakładały pierwotnie. Widac to po tym jak odmienne wizje różne religie przedstawiają mimo iż tak naprawde pierwotnie ich cel miałbyć (powinnien?) być ten sam. Zreszta znajdzieje wiele wspólnych czynników w naukach Jezusa Chrystusa, Buddy, Mahommeta czy innych proroków-bogów. Osobiście uważam, że wiara, co dla mnie równa się raczej filozofia życia niż przyjmowanie jakis bajeczek, to sprawa bardzo indywidualna, gdzie historia ani ludzkie ego nie powinny sie wtrącać. Ja wedle tego żyje. Jeszcze raz przytocze Gandhiego: "Bądz zmianą która chcesz ujrzec w świecie". Gdybyśmy wszyscy tak żyli świat byłby nieporównywalnie lepszy niż ten który zastaliśmy. Mozna narzekać, mówić, że to nic nie da w niczym nie pomoże... to bardzo polaczkowe myslenie, jak na plaszczyznie politycznej. Wracając, na wieksza skalę może i nie zmieni, ale sama zmiana która dokona się w nas jest już tego warta. Przytocze własny kontekst biograficzny: od 9lat cierpie na chroniczną depresje, żadne wizyty u psychologów, psychiatrów czy branie leków niewiele mi pomagały. Po raz pierwszy POCZUŁEM, że jestem nad depresją gdy zacząłem czytać ksiażke "Potęga Teraźniejszości" Eckarta Tolle'a. Książka jest duzo bardziej naukowa, psychologiczna niż duchowa. Po tej lekturze czułem się już niemal całkowicie wolny, co dzien stawiam choc maly krok do przodu i czuje sie szczęśliwszy, to dla mnie jeszcze nie jest koncem, wciąż ide w tym dalej. Co do książki, propaguje ono właśnie odrzucenie własnego ego i ujrzenia siebie 'takim jakim sie jest', narazie może to byc ciezkie do zrozumienia, ale gdy to do was dojdzie sami zobaczycie. Ego każe nam krzywdzić innych, naginać prawo, myślec tylko o sobie, gdzie zadna moralnosc ani wartosci juz nie znajduje odzwierciedlenia. W tej 'chorobie' tkwi aktualnie ludzkosc, co hamuje, powiedziałbym bardziej nawet niż religia, nasz rozwój i ewolucje. A odrzucenie ego pozwala nam na całkowite odrzucenie negatywnych emocji, czynienia dobra i szerzenia miłości. Wiem, brzmi to jak idealistyczne mrzonki, ale to nie jest niemozliwe, sam jestem tego chyba najlepszym przykładem.
Sapphire wszystko co piszesz to czysty buddyzm.
Z buddyzmem się zgadzam, jednak moim zdaniem nie jest on religią (bo nie ma żadnego boga), tylko filozofią.
Tylko w buddyzmie rzadko się nazywa to o czym piszesz "odrzuceniem ego", raczej "zaprzeczeniem swojego własnego istnienia", czy czymś takim. W buddyzmie nie ma "ja". Twój umysł jest brudem, który przykrył twoją prawdziwą naturę - naturę buddy - umysł czysty i doskonały.
Aha i pisze się chrześcijaństwo a nie chrześcijanizm.
Myślę, że depresja wynika nie z książek, czy wiary, tylko z braku miłości.
Każdy człowiek nieszczęśliwy cierpi na brak miłości.
Każdy człowiek sfrustrowany cierpi na brak seksu (brzmi brutalnie, ale tak jest)
Każdy człowiek w depresji cierpi na brak zrozumienia.
Budda powiedział "szczęściem jest być z osobą którą się kocha [...] Oto szlachetna nauka o szczęściu".
Masz dziewczynę?
Buddyzm to najgłupsza filozofia świata. Żyjesz jak asceta - dlaczego? Ani nie ma Boga, ani istoty która nad tobą czuwa. Jest tylko nieszczęsny Budda. Podstawowymi bożkami są ułaskawione demony - wiadomo jak to wygląda, z egzorcyzmów, gdy jednak demon wygra. Do tego reinkarnacja - na prawdę można wierzyć w to, że dostajemy inne życie po śmierci jako zwierzaczek? Przecież głównym zadaniem zwierzaka jest bycie smacznym (na pewno hodowlanych).
Tak, jestem świadomy, że sporo z tego co mówie ma odniesienie do buddyzmu. I również jak i ty widze go jako filozofie, nie religie. Budda jest niejako ukazywany czasem jako bożek, ale ja w swojej wierze całkowicie to odrzucam, jest dla mnie 'jedynie' nauczycielem. Też ślepi nie przyjmuje założen buddyzmu, może narazie nie jestem gotów by w pełni odrzucić siebie, narazie dotarłem jedynie do częściowego odrzucenia ego. Pewnie i masz racje z depresja, ja zaczałem miec ja wieku już 11 lat (sic!) i wtedy jeszcze nic o zyciu nie wiedzialem, nie rozumiałem. Mialem w tym czasie 2 dziewczyny, zadna mi nie przyniosla ukojenia, jakies tam sobie zauroczenia, a aktualnie juz od roku jestem z jedną kobieta, zapewne moją przyszła żoną :d Bardzo się kochamy i zapewne z nią skończe tutaj na Ziemii, miala ona wielki wplyw na moje uleczenie i w ogóle cały nasz związek jest oparty na jakiejs niewytlumaczalnej magicznosci, co sprawilo, ze ciezko mi juz uwierzyc w przypadek.
Dlaczego najgłupsza? Rozumiem, że Islam który nakazuje swoim wyznawcom absurdalne rzeczy, życie wg przestarzalej ksiegi, która nakazuje zabijac niewiernych i swoich bliskich jest mniej glupich? Napisałes tu o RELIGII buddyzmu, a nie FILOZOFII. W filozofii nie ma raczej demonów, co? Nie wiem dlaczego tak negujesz buddyzm. Co jest takiego dziwnego w reinkarnacji? W sumie wg buddyzmu reinkarnacja to przeklenstwo bo znow sie odradzasz w swiecie cierpienia, a dopiero wyjscie z tego kręgu i osiągnięcie nirwany pozwala tego uniknac. Mówisz o celu życia zwierzecia, a jaki jest cel życia człowieka? Śmierć? I dlaczego nie rozumiesz ascezy? Nie masz pieniędzy, pragnien, zmartwien, nie uczestniczysz w przyjetym spolecznym systemie ('wyscig szczurow'). Po prostu tego nie potrzebujesz. Skupiasz się na komtemplowaniu i nauce. Co w tym złego?
Master_Tv nie ma pojęcia o buddyzmie, albo ma "pojęcie" zaczerpnięte z publikacji katolickich, które są niesamowicie stronnicze i prezentują np. wierzenia jakichś dziwnych sekt buddyjskich jako wykładnię całego buddyzmu.
Tak jak pisze Sapphire w buddyzmie nie ma żadnych demonów, zwracania się do nikogo, ani żadnego boga, ani demona. Nikt nad tobą nie czuwa, bo taka jest prawda. Masz to na co sam sobie zapracujesz i na co sam sobie zasłużysz. Taka jest filozofia buddyzmu.
Jeżeli mówimy o buddyzmie jako o religii (a nie mówiliśmy), to jest to zupełnie inna rozmowa. Nie ma jednego buddyzmu. Są setki różnych sekt, np. diamentowa droga, która jest praktycznie tym samym co chrześcijaństwo, tylko zamiast Jezusa jest Budda Wiecznego Zbawienia. Wystarczy żałować grzechów i modlić się do Buddy Zbawienia żeby po śmierci zamieszkać w Krainie Buddy (raju). Chrześcijaństwo-bis ...
Nie przyjalem sobie, ze ten nauczyciel to idiota, za to zaczynam przyjmowac, ze ty nim jestes. Napisalem, ze ten nauczyciel ma nikle pojecie o fizyce czastek elementarnych, bo tak zapewne jest, sadzac po tym co wg ciebie powiedzial (chyba ze przeinaczyles jego slowa, co by mnie wcale nei zdziwilo). Nie wiem skad powziales zalozenie, ze skoro ktos studiowal fizyke to stanowi ona "tresc jego duszy". Znalem tylko jednego nauczyciela (matematyk), dla ktorego przedmiot, ktorego nauczal byl pasja. Jednego, a uczylo mnie kilkudziesieciu.
tak naprawde nic o tej duchowosci konkretnego nie napisales, ale chyba wiem o co ci chodzi. O pewna filozofie zycia, nastawienie mentalne do siebie i otaczajacego swiata. Nie widze w tym nic zlego ani glupiego. Nie rozumiem tylko skad u ciebie glupie przekonanie o jakiejs mistycznej potedze wiary, jakoby byla ona niezbedna do szczescia lub, ze ma ona swoje miejsce nawet w nauce. Toz to kompletne bzdury. Mozna miec podobne podejscie do wlasnego ja i swiata nas otaczajacego do eckharta tolla jednoczesnie w nic nie wierzac.
Mi się buddyzm podoba bo ma fajne założenie, stawania się corazl epszym, to świetna rzecz, tylko nie podobam i się sposób w jaki to chcą osiągnąć, izolacja i życie w nędzy to głupie według mnie. Nie wiem gdzieś ty znalazł te bzdury o bożkach. Kto powiedział że odrodzisz się jako zwierzę? Czytałem dawno temu o teorii że każdy człowiek ma 7 wcieleń. W każdym przeżywa to czego nei przeżył we wcześniejszym. Po tych siedmiu ponoć wtedy osiąga się jakiejś najwyższe szczęście czy coś.
Co do ciebie Saphire, nadal nie zgadzam się z twoim gadaniem że to ego powoduje że ludzie są egoistami. Bo to powoduje polityka, a politykę powodują ludzie tacy jak rodzina Rockerfellerów, którzy kontrolują praktycznie wszystko na Ziemi. Grupa ludzi ubzdurała sobie że to oni wiedzą jak będzie dla ciebie lepiej, wkrótce wszyscy na Ziemi będą niewolnikami 1 światowego rządu. I to jest zło. Nie ludzkie ego.
Widziałeś zdobienia kaplicy Buddyjskiej? Na rogach mają charakterystyczne posążki demonów, ogólnie straszny wygląd bóstw to podstawa. Do tego Mucalinda zakrywał Buddę własnym ciałem. Masa demonów, masa spirytyzmu.
Skoro już tak ogólnie mówimy o religiach, to moim skromnym zdaniem, Islam jest najlepszą religią. Takie przywiązanie do Koranu to coś niezwykłego, oczywiście konserwatywny Islam to masakra, ale taki "normalny" jest najlepszym przejawem wiary. Wiecie dlaczego czarni ubodzy ludzie z Afryki są czyści? Właśnie dlatego że wyznają Islam a co za tym idzie, 5 razy dziennie przed modlitwą muszą obmyć dokładnie usta, ręce, nogi, ciało, ale to już taka ciekawostka. Dodatkowo w czasie święta musisz zabić zwierzaczka - ale nie wszystko jest dla ciebie. Bardzo mi się to podoba, bo 1/3 musisz oddać sąsiadowi, 1/3 bezdomnemu i 1/3 możesz zatrzymać. To dopiero przejaw, nieco wymuszony, altruizmu.
Wszystko zależy od człowieka, jak do tego podchodzi. Jest wielu chrześcijan czy muzułmanów, którzy podchodzą do wiary w sposób, jak to nazwałeś "normalny" i przejawiają altruizm.
Jest wiele wyznawców islamu, którzy podchodzą do tego z głową, umysłem, a nie z bombami wokół siebie.
Szkoda, że wiele osób jak słyszy islam, to od razu kojarzy im się to z terroryzmem, a jak słyszy chrześcijanizm to myśli sobie "gdzie jest krzyż".
Obie religie, gdyby traktować je dość radykalnie, karzą zabijać ludzi. Czy to Islam czy Chrześcijaństwo - polecam Księgę Wyjścia 21. A dlaczego ludzie słyszący o muzułmanie kojarzy go z atakami? Po prostu media kreują taki a nie inny obraz. Tak samo jak ksiądz jest utożsamiany z pedofilstwem, złodziejstwem, tak samo muzułmanin z dżihadem.
Źle mnie zrozumiałeś. Tu nie chodzi o to że po 7 powrotach zginiesz na dobre. Nie. Ta teoria bodajże mówiła o tym że człowiek odradza się by przeżyć rzeczy których nie przeżył w poprzednich. I myślę że jak już je wszystkie przeżyje to będzie się czuł wypełniony i nie będzie musiał wracać. Poza tym, kto powiedział że nieszczęściem jest życie? Mówisz o Dalajlamie, ok. Może Dalajlama przez te 14 żywotów dalej nie przeżył wszystkiego co mu potrzebne. Moja teoria nie odpada więc, chociaż nie mam faktycznie nic na jej poparcie, ale jest ciekawa.
@down
No i to jest kolejna rzecz w Buddyzmie która mi się nie podoba ;/
Cześć, przepraszam za przerwanie i wtrącenie się w dyskusję.
Stworzyłem ankietę na potrzebny szkoły, co za tym idzie mojej oceny z religii, która mi jest potrzebna do podwyższenia średniej. Prosiłbym o rozwiązanie ankiety z linku niżej, to jedynie pięć pytań.
http://moje-ankiety.pl/respond-25832.html
pozdrawiam i bardzo dziękuję.
A wracając do żywotów Dalajlamy, to Dalajlama od 14 wcieleń jest już buddą i mógłby przerwać koło żywotów, ale z dobroci i miłosierdzia zdecydował się dalej odradzać, żeby pomagać swoim uczniom dojść do Oświecenia.
Wiem, że głupie, ale tak wierzą wyznawcy Buddyzmu Tybetańskiego.
Jak widać, sekt jest masa i każda wierzy w co innego. Wspólne dla wszystkich są tylko oryginalne nauki Buddy, które w większości sekt stanowią tylko ułamek świętych tekstów.
Czyli przyjąłeś, że ja jestem idiota. Żadnej argumentacji, żadnych podstaw. Dojrzałe podejście, równiez gratuluje. To jest własnie ta zła strona ego o której mówiłem. Nauczyciel starał się to tak wytłumaczyc by zrozumieli to jego uczniowie, to wymagało pewnego uproszczenia i zapewne tez ominięcia pewnych faktów, miało to byc z założenia tylko ciekawostka, nic więcej. Nie założyłem że fizyka jest jego życiem, WIEM TO, po tym co ten człowiek ze soba reprezentuje, myslę, że mogę wyciągnąc takie wnioski po 3 latach nauki u tego gościa, czyż nie?
Patrzysz ścisle rozumowo, zapewne nigdy nie zdołasz zrozumiec o czym mówie, dopóki nie otworzysz umysłu na szersze horyzonty. Wiem, gadka pewnie wyda ci się błaha i bzdurna, ale wyobraź sobie, że takie coś też może istnieć i prosiłbym bys nie uznawał ją z góry za bzdurne bajeczki, gadanine opetanym ludzi, ja za takiego się nie uważam. Pogląd jest wyłącznie MOIM spojrzeniem na niektóre rzeczy, tak jak dla ciebie nie można udowodnić słuszności wiary, tak dla mnie tak samo nie można tego nie udowodnić, co nie znaczy, że któryś z nas ma błędne podejście.Cytuj:
tak naprawde nic o tej duchowosci konkretnego nie napisales, ale chyba wiem o co ci chodzi. O pewna filozofie zycia, nastawienie mentalne do siebie i otaczajacego swiata. Nie widze w tym nic zlego ani glupiego. Nie rozumiem tylko skad u ciebie glupie przekonanie o jakiejs mistycznej potedze wiary, jakoby byla ona niezbedna do szczescia lub, ze ma ona swoje miejsce nawet w nauce. Toz to kompletne bzdury. Mozna miec podobne podejscie do wlasnego ja i swiata nas otaczajacego do eckharta tolla jednoczesnie w nic nie wierzac.
Religie czesto bardzo radykalnie przedstawiają pewne rzeczy, to mi sie własnie w nich najbardziej nie podoba. Brak miejsca na samodzielną inwencję, brak jakiegos 'złotego środka', tylko skrajności, albo w te albo w wewte. Uważam to za błędne, nie tylko w religii, praktycznie w kazdej dziedzinie życia. Ja to rozumiem tak: izolacja - medytacja, poznanie siebie, życie w nedzy - wyzbycie się zachcianek, pragnień, które przeszkadzaja nam w osiągnięciu duchowego stanu.
Co do Ego, udowodniłeś, że mam racje. Powiedz mi czym sie kieruje za złowroga rodzina Rockerfellerów? Jak dla mnie jest to właśnie ich 'nieomylne', przewyzszone ego, o którym mówiłem. A polityka niema tu wiele do rzeczy. Jest ważną dziedziną życia, nie powiem, ale ludzie nie zdaja sobie z niej sprawy w prowadzeniu swojego, zacisznego życia. Połowa ludzi nie ma o niej niemal pojęcia (tyle tez nie głosuje w wyborach), w sumie maja to kto rządzi i jak rządzi, żyją jak chcą i co? Wyzbyci są działania ego? Nie, nie różnią sie praktycznie od reszty. NAWET JESLI MASZ RACJE, polityka nie wpływa na wszystkie dziedziny naszego życia. Nie decyduje ona w naszych wszystkich wyborach, nie determinuje naszego zachowania w kontaktach z ludzmi, w przyjazniach, związkach, rodzinie. A tu też widzimy działanie tego ego.
Jesli w jakims dzialaniu, zachowaniu brakuje mozliwosci spojrzenia na tzw. 'druga strone medalu', jezeli opiera sie ona jedynie na osobistych pragnieniach, bez przewidywania jego konsekwencji, bez wgladu na wyznawane ideały, wartości (utylitarnosci) to są one właśnie działaniem ego, w duzej wiekszosci przypadków dziełem zaślepienia, braku mozliwosci wyscia poza wlasne odczucia. To wlasnie nazywam negatywnym, destrukcyjnym działaniem ego. Nadal sie nie zgodzisz?
Widze, że już po raz któryś forsujesz taki pogląd na temat buddyzmu, Mogłbym grzecznie prosic o jakies źródło? Nie wiem, artykuł o występowaniu demonów i tego o czym mówisz w buddyzmie? Chętnie bym poczytał.
Mam wrażenie, że ta 'wiara' u ludzi islamu ma bardzo płytkie znaczenia. Rób to co ci nakazał Koran, koniec, kropka. Nie myśl nad tym, nie konfrontuj ze swoim sumieniem, rób i tyle. Nie wygląda to zbyt uczciwie co?
To całkiem ciekawa sprawa. Avatary (bogowie pod ludzką postacią) zazwyczaj odkrywają to w latach młodzienczych, gdzie już staja się młodocianymi nauczycielami, nauczając tego, czego ich młode ciały, jak i umysł nie byly by w stanie pojąć juz w tym wieku. Ciekawe.
W buddyzmie nie ma avatarów.
Bo nie ma też bogów.
Mylisz z hinduizmem.
Moim źródłem są moje własne odczucia. Popatrz na świątynie, zobacz odcinek Cejrowskiego "Buddyzm", poczytaj trochę o tym a dojdziesz do takiego samego wniosku. Bliskość z demonami, obłaskawianie ich, to główny element tego poglądu.
Jak to nie wygląda uczciwie? Powinno tak być - jest post, to jest post, bez żadnego ale. Właśnie w tym leży całe piękno tej religii - bezwarunkowe podporządkowanie się Bogu. To jest dość normalne i bardzo prawidłowe zachowanie. Popatrzmy na Katolików i na Muzułmanów - przepaść w stosunku do umiłowania Boga. Często zdarza się, że Katolicy nie wiedzą podstawowych rzeczy, za to Muzułmanie uczą się Koranu na pamięć. To jest dopiero oddanie Bogu.
Szatany, szatany, dmeony! http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=246
A tutaj aż się uśmiechnąłem "Ponadto, moje dziecko, weź pod uwagę to, że chociaż kolory i kształty są obecne, nie są niczym rzeczywistym."
O racja, sorry, mój błąd. Tak czy siak bardzo interesująca kwestia.
Piszesz jakbysmy prowadzili jakas specjalistyczną dyskusje o fizyce. Napisałem coś, dodałem, kto przekazał mi tą wiedzę, nie próbowałem udowodnić na siłę, że mam racje, była to tylko niejako ciekawostka, jeden z przykładów którym chciałem się posłużyć.
Piękno religii? Czyli za to piękno uważasz także zbrodnie, których dopuszczają się wyznawcy islamu? Owszem jest to podporządkowanie sie, całkowite oddanie Bogu, bardzo honorowa i szlachetna rzecz, ale nie uważasz, że bez ingerencji własnego rozumu, własnej moralności, pewnej dozy krytycyzmu jest to po prostu ślepe podążanie za nieznanym? Oni zrobia wszystko co nakazuje im Koran, oprócz dobrych robią także ZŁE rzeczy, takie na które nie ma usprawiedliwienia. I po tym wszystkim oczekują, że trafią do raju jako 'elita' swojego gatunku, jako dobrzy ludzie, gdzie czeka ich radośc i ileśtam dziewic... gdyby tak było, Bóg nie byłby Bogiem, tworząc coś takiego. Jak dla mnie Bóg z założenia jest IDEALNY, nie ma żadnej skazy, interesuje go tylko dobro i miłość, które próbuje on nauczać swoich wyznawców.
Bardziej jak dla mnie jest to GŁUPOTA anie piekno wiary.
Co do buddyzmu, obejrzałem tego Cejrowskiego, poczytałem troche. Cejrowskie bezczelnie zjechał wyznawców buddyzmu. Gdyby okazał pewna krytykę, zrozumiałbym, ale on bezczelnie ich zwyzywał, stawiając siebie (katolika) na najwyzszym stopniu. To nie jest uczciwe, nie pokazał żadnej pokory, która przecież jest tak wazna cechą katolików. Jego wypowiedz była prawie do bólu SUBIEKTYWNA i nie powinna służyc do tworzenia własnych (z załozenia: obiektywnych) odczuc o jakiejkolwiek religii.
Komentarz pod wypowiedzią Cejrowskiego (nie z ytuba) : "Przede wszystkim, dla buddysty na poziomie prawdy absolutnej demony nie istnieją. Na poziomie zjawiskowym tzw. "demony" reprezentują określone formy energii, które przejawiają się jako istoty - jednym słowem w swej istocie są to bezosobowe "siły".
Tak zwana "modlitwa" jest tutaj działaniem, które ma zapewnić wpływ na te "siły". Więc jeżeli jest to modlitwa, to raczej w znaczeniu magiczno-okultystycznym. Zresztą sam Cejrowski nazywa buddyzm tybetański religią okultystyczną (co jest słuszne, ale nie do wszystkich odłamów buddyzmu). Chrześcijanin zaś nie nazwie okultystyczno-magicznego rytuału, który ma nam zapewnić wpływ na pewne niewidzialne moce "modlitwą". A zatem mówienie, że buddyści modlą się do demonów jest niewiedzą, albo świadomym nadużyciem. Jestem jednak pewien, że w przypadku Cejrowskiego mamy do czynienia z tym drugim."
Religia =/= filozofia
Czy wykonywanie Bożych nakazów nazywasz czymś złym? Oczywiście że trzeba użyć rozumu, dlatego ok. 2-3% Muzułmanów praktykuje Dżihad. Gdyby Chrześcijanie przestrzegali każdego słowa Pisma Świętego, to też zabijalibyśmy innowierców. Skoro Bóg powiedział że za to i za to dostaną zbawienie, to po prostu to wykonują. Bo jak to jest - jedno można wykonywać a inne nie? Kim jesteśmy aby decydować za co zostaniemy zbawieni? Albo słuchamy się Boga, albo podważamy jego słowa i traktujemy jak z innej epoki.
http://janpinski.nowyekran.pl/post/5...czcicie-demony
"Boso przez świat" to program autorski, dlatego zawarł tam subiektywną opinię. W jaki sposób ich zjechał? Powiedział gdzieś nie prawdę? "Scenariusz napisali mi dwaj eksperci (obaj Tajlandczycy, obaj praktykujący wyznawcy buddyzmu): profesor uniwersytetu buddyjskiego w Tajlandii, który wykłada teologię buddyjską dla obcokrajowców oraz mnich buddyjski obecnie w świątyni, a wcześniej po studiach teologicznych z tytułem magistra. " Więc o co ci chodzi?
W buddyzmie święcenie ludzi, modlitwa - nie mają jakiegokolwiek sensu. Bo do kogo się modlą, jak Boga nie ma?
Dalej wydaje mi się że chciwość to jednak nie wina ego.
Ostatnio słyszałem o kamerdynerze, którego aresztowali, bo kradł tajne dokumenty z Watykanu. Macie pomysł co może w tych dokumentach być, że są tajne? Dowody na istnienie/nie istnienie Boga? Data końca świata (xD)? Wskazówki, jak ocalić ludzkość? Zwykłe listy? Coś innego?
5 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. 6 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt. 6,5-8)
Dość ciekawy cytat - jak się do tego odniesiecie?
U nas w szkole na masowej mszy na 1000 osób, na którą niestety musimy uczęszczać, przeczytali ten cytat, po czym cała szkoła wspólnie się modliła i przeszła do śpiewania hymnów. Nawet moi katoliccy koledzy, którzy zwykle się obrażają jak krytykujemy ich wiarę, dostrzegli porażającą hipokryzję nauczycielki która zaplanowała ten motyw.
No właśnie, bo to dość ciekawy cytat. Jest jeszcze parę "nieodpowiednich" - zadziwiające jest to.
A z czego mam te wnioski wyciągać?
1. Nie napisałem, że wszyscy oni wierzą w cuda.Cytuj:
Na tej liscie nie ma nikogo wierzacego w cuda.
2. Skoro wierzą w Boga, logicznym wnioskiem jest to, że wierzą też w cuda -> działalność Boga na ziemi.
PS Mam rozumieć, że rozmawiałeś z nimi, skoro wypowiadasz się na temat ich przekonań?
Watykan wbrew pozorom nie szasta uznawaniem cudów na lewo i prawo. Jeśli coś uznają - przypadek jest raczej nie do wyjaśnienia drogą naukową.Cytuj:
Nie ma zadnych wiarygodnych dowodow na jakiekolwiek cuda. Fakt, ze czegos nie jestesmy w stanie wyjasnic nie oznacza, ze przyczyna byl cud. Po prostu czasem mamy za malo informacji, albo nie poznalismy danego zjawiska wystarczajaco.
Generalnie przypomniał mi sie pewien program w tv - badali przypadek płaczącej figurki Maryi. Chociaż prześwietlili figurkę, zbadali z każdej strony, monitorowali itd itp nie mogli znaleźć śladów oszustwa. Czy to cud - rozsądź sam. Gwoli ścisłości - nie, nie pamiętam nazwy programu. Prawdopodobnie leciał na Discovery
Mógłbyś może nieco bardziej przemyśleć swoje przykłady? Nikt, nawet ortodoksyjny wyznawca nie nazwie cudem tego, że przypadkiem znalazł coś w kieszeni. Cuda to coś o wiele głębszego.Cytuj:
Czasem zdarza mi sie znalezc cos w kieszeni zupelnie nie pamietajac, zebym to tam wkladal. Co jest madrzejszym wyjasnieniem:
1. Byl to cud. Ta rzecz magicznie pojawila sie w mojej kieszeni.
2. Zapomnialem, ze sam to wlozylem lub ktos inny mi to wlozyl do kieszeni.
Bajeczne jak bajeczne... Ale jeśli dzieje się coś niewytłumaczalnego pod wpływem (ew. przy obecności) modlitwy czy innych obrzędów, takie wyjaśnienie nasuwa się samo. Szczególnie, gdy potem grupa naukowców bada to i nie znajduje naukowej odpowiedzi. (Tak, wiem, że masa zjawisk uznanych za cuda MA naukowe wytłumaczenia[jak choćby nie tak dawno krwawiący posąg okazał się żartem nastolatków].)Cytuj:
ale po co wymyslac jakies bajeczne wyjasnienia? Nie lepiej poczekac na wyjasnienie naukowe? I tak te wszystkie cudne bajeczki zostana obalone, tak jak sie dzialo do tej pory. Trwanie przy nich to oznaka ogromnej naiwnosci, zeby nie powiedziec glupoty.
Też mogę powiedzieć, że np. ruch po okręgu piłki na sznurku jest analogiczny do ruchu ziemi wokół słońca, ale zasada działania jest z grubsza inna...Cytuj:
nie jest slaba. Ty tak twierdzisz, bo stoi ona w sprzecznosci z twoimi pogladami. Bardzo zalosne podejscie.
Wiesz no, sam jestem raczej za naukowym wyjaśnieniem, ale jednak dopuszczam możliwość, że w nasze życie ingerują siły wyższe.Cytuj:
nie rozumiem takiego podejscia i nigdy nie zrozumiem. Dla mnie czyms naturalnym jest szukac logicznych wyjasnien zamiast w sposob prymitywny przypisywac cos czego nie rozumiemy blizej nieokreslonej, wymyslonej istocie jaka jest bog.
BTW - jeśli nie rozumiesz jakiegoś podejścia, to znaczy, że słabo u ciebie z rozumowaniem. Ja tam staram się zrozumieć jak myślą inni i zwykle mi to wychodzi, nawet jeśli z takim myśleniem się nie zgadzam.
BTW2 - Czy Bóg jest istotą wymyśloną, to prędzej czy później wszyscy się przekonamy, ale na razie nie powinienes uznawać tego za pewnik.
PS Wybaczcie mi ten nekroposting, ale musiałem odpowiedzieć, a przez jakiś czas albo to nie miałem czasu albo ochoty.
Gdzie dwaj lub trzej zbiorą się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich (Mt 18,20)
:>
Buddyzm akurat wcale nie jest taki głupi. Skoro określasz go w ten sposób, to imo nic a nic o nim nie wiesz. A reinkarnacja to według mnie najlepsze co mogłoby nas spotkać. Wyobrażasz sobie wieczne życie? Niby wszystko fajnie, ale jak sobie pomyślę, że można istnieć jako jeden i ten sam byt przez wieczność... Dziwnie mi się robi. A reinkarnacja daje tyle, że za każdym razem żyjesz od nowa. Za każdym razem czysta karta. To jest cudowne.
Nie wiem jak wg buddyzmu dziala reinkarnacja, ale
Mamy cholernie mala szanse, zeby znowu byc czlowiekiem czy jakims inteligentniejszym zwierzatkiem, za to duza szanse na zostanie ameba czy jakims niechcianym owadem ;PCytuj:
W ogólnej liczbie gatunków - 6,5 mln to gatunki lądowe, zaś 2,2 mln gatunków kryje się w głębinach. Okazuje się też, że na odkrycie, opisanie i skatalogowanie czeka wciąż oszałamiające 86 proc. wszystkich gatunków lądowych i 91 proc. morskich - twierdzą naukowcy zaangażowani w projekt Census of Marine Life.
Nie dostrzegam nic pieknego w reinkarnacji w takiej formie (czlowiek --> czlowiek/zwierze).
Liczba zwierząt na ziemi nie ma z tym żadnego związku, bo równie dobrze możesz być w następnym wcieleniu mieszkańcem piekieł albo niebianinem, a ich liczby nie znamy.
Oczywiście to wg. buddyzmu.
@edit
Dzisiaj te słowa buddy można sobie oczywiście interpretować w sposób przenośny, jako to, że możesz odrodzić się jako mieszkaniec innej planety, lub nawet innego wymiaru, czy chociażby byt bezcielesny (których istnienia nie można potwierdzić ani zaprzeczyć).
Dla Buddy Śakjamuniego cały wszechświat był jednością, więc chyba można to tak interpretować.
Jeśli miałbym wyznawać jakąś religię to pewnie byłaby to religia opierająca się na reinkarnacji. Bo tylko to pozwala nam pozostać dalej w świecie jakim żyjemy. Jakoś nigdy nie wierzyłem w te opowieści o raju itp. To jest tak niesamowicie głupie dla mnie, może nie mam jakiegoś genu odpowiedzialnego za wiarę ;p. Z drugiej strony reinkarnacja jest nierealna, bo polegałaby na przeniesieniu "duszy" do innego ciała, to wiąże się z tym,że pamiętalibyśmy to co teraz a jeśli nie to jaki to ma sens, skoro jesteśmy tym co przeżyliśmy. Jeżeli zostalibyśmy poddani amnezji, to zostałoby usunięte nasze Ja, tym samym "dusza", która w nas mieszkała umarłaby. Choćbym chciał to nigdy nie uwierzę w "życie po życiu", marny mój los ;D.
Dodatkowo zawsze dziwiła mnie wiara innych ludzi, czy oni nie widzą tego, tej banalności religii, tego jak są podobne i na czym się opierają, że w ogóle nie mają sensu. Nie da się ich udowodnić, są tak skonstruowane,że pozostaje ślepa wiara a na koniec rezultat jest ten sam, zapadamy w sen z ,którego nigdy się nie wybudzimy. Mimo to ludzie spędzają lata mówiąc do czegoś co nigdy nie odpowiada, chciałbym,żeby wszyscy ludzie zdali sobie kiedyś z tego sprawę.
Można to równie dobrze interpretować w ten sposób, żeby nie demonstrować swojej wiary w celach hmm.. "autoprezentacyjnych" na zasadzie "bo co inni o mnie pomyślą" (co jest z resztą normą w społeczeństwie) tylko przeżyć to na swój własny sposób, tak żeby miało osobite znaczenie.
To że krytykuje daną religię, to według mnie znaczy że wiem coś o niej - przecież nie będę rozmawiał na tematy medyczne nie znając tego tematu...
Oczywiście że wyobrażam sobie życie wieczne - mówisz że beztroskie życie, bez problemów jest złe, a reinkarnacja jest dobra? Facet, coś ci się pomyliło.