Ostatnio sen miałem, z resztą całkiem fajny.
II wojna (po niemieckiej broni poznałem, ale to zaraz). Siedzimy w grupach, nie wiem o co chodzi. Porucznik krzyczy żeby atakować - biegniemy, zgubiłem broń, biegnie przez mościk (malutki) i nieżywy szwab. Zabieram mu broń, biegnę dalej. Zabiłem jednego, dalej nie widziałem żadnego. Budynek, wchodzę do piwnicy rozglądając się. Nagle widzę jakiegoś człowieka - był zdenerwowany bo się rozglądał i chciał mnie zamknąć, to go zabiłem, z piwnicy przez szybę strzeliłem. Fajny, nie ? Nic nie znaczy, ot taki fajny sen. Miałem jeszcze taki sen, LD, że smith z matrixa mnie gonił, uciekałem, poszedłem do jakiegoś domu i czymś się otrułem :D! Powiedziałem "Dajcie coś, co mnie zabije" i co mi dali ? Hm, chyba mrożone brukselki, albo ziemniaki, rly.
Zakładki