Ten kawałek to już istna poezja. Jedno z lepszych osiągnięć tego zespołu. Mimo, iż to niech ich. To odnosząc się do słów z ich biografii można powiedzieć, że Page porwał tą piosenkę niczym dziecko i wychował geniusza. Tekst jest świetny, ale Plant dodaje mu niesamowitej mocy, zwłaszcza w tej przerwie, kiedy słychać jego jęki. Dostaję wtedy po prostu gęsiej skórki, to napięcie narasta, a potem Bonzo z całych sił napierdala po garach zgrywając się najpierw z Jones'em a potem z gitarą Page'a. Kiedy słucham czegoś takiego nie umiem po prostu być obojętny. Konstrukcja tej piosenki jest niesamowita. Mógłbym w sumie napisać cały esej na temat tego utworu, ale chyba poprzestanę na tym. W każdym razie ilekroć słucham tego dzieła to prawie łzy płyną mi do oczu.
Dalej Zeppelinów. Świetna ballada. Daję live, bo nie mogę znaleźć tej dobrej wersji, a ta też jest mocarna.
[y]HVc-RaBEaBw[/y]
Zakładki