spleen napisał
mozliwe calkiem, wiele roznych "odmian" ludzie wymyslaja mniej lub bardziej na sile. podobno sa i rozne odmiany techno, problem w tym, ze dla przecietnego sluchacza one sie niczym nie roznia. co wyroznia glam metal od innych gatunkow i jacy sa jego przedstawiciele? i od razu na wszelki wypadek jeszcze jedno pytanie: jest ich (tych przedstawicieli) wiecej niz trzech-do-pieciu? i tylko prosze nie mow, ze taki np. Aerosmith to glam metal : )
Predzej Kiss, niz Aerosmith ;p. I ja osobiscie bym polaczyl glam metal z hair metalem, czyli wczesnym Bon Jovi, czy Whitesnake ;p. Takie wiesz, groteskowe pitupitu ;d;d
spleen napisał
ja sie niestety obawiam, ze power metal jest power metal. przegladnalem sobie liste kapel, na ktorych bylem i owszem, niestety BG sie wsrod nich nie znajduje, niemniej jednak lista jest naprawde pokazna, wiec BG moze byc co najwyzej jakims wyjatkiem (podobnie jak Nightwish, ktory wyjatkiem byl /slownie: BYŁ/ ze wzgledu na przedrostek "symphonic"). zaraz poszukam tych kawalkow, co zapodales.
No BG jest o tyle inne, ze nie stylizuja sie na jakichs kurwa wojownikow metalu, tylko wychodzi na scene gosc z brzuszkiem w t-shirt'cie i jeansach i niszczy glowy :o.
spleen napisał
rzeczywiscie. niemniej jednak chodzi mi nie tyle o sama barwe glosu, ile o "maniere", jaka maja heavy metalowi wokalisci. i ja wiem, ze czasem ktos gra/spiewa ciut inaczej, a mimo wszystko jest klasyfikowany w jakims gatunku X, ale mowie ogolnie o danym gatunku, a nie o wszystkich kapelach go reprezentujacych.
Mowiac ogolnie o danym gatunku, mowisz o kapelach reprezentujacych go. To chyba logiczne ;p. Chyba, ze np. mowiac o mielonce myslisz o podrozach po Atlantyku.
spleen napisał
no ja wlasnie jakos nie lubie. po prostu z nudow mozna zejsc, jak sie slucha pietnastominutowej solowki na gitarze. wiem, znow KUREWSKO uogolniam ; )
+
Dr.Mentos napisał
Jak dla mnie to jeden z najbardziej przecenianych zespołów progresywnych. Czysta techniczna masturbacja wyprana z wszelkich emocji. Do tego wyjątkowo nieciekawe i mało odkrywcze kompozycje podlane kiepskim wokalem. Dzięki, postoję.
Przedstawiliscie glowne zarzuty przeciwnikow DT. Takie wrecz juz szablonowe ;p. Coz - wokal to kwestia gustu, spleenowi nie pasuje napewno, bo jest ekstremalnie wysoki. Pietnastominutowe solowki, wirtuozeria instrumentalna i inne takie duperele, to juz w sumie kwestia tego, czego szuka sie w muzyce i czy ktos woli dobrze pobawic sie przez 3 minuty, a jak cos ma 6, to juz go nudzi, czy woli sie rozplywac nad 50-cio minutowym kawalkiem, z ktorego moznaby utworzyc w sumie cala plyte jakiegos mniej ambitnego zespolu. Zaprzeczyc nie jestescie chyba w stanie tego, ze DT ma aktualnie najlepszy technicznie sklad instrumentalistow. Petrucci to moim zdaniem najlepszy gitarzysta, ktory jeszcze zyje. Potrafi grac zarowno szybko i agresywnie, jak powoli, "zmyslowo", czy z wyraznym feelingiem. Myung robi z basem to, do czego aktualnie chyba zaden inny basista nie staralby sie dorownac. Portnoy - IMO najjasniejsza gwiazda tego zespolu. Strasznie skomplikowane melodie, wykrecone partie. Jeden z niewielu perkusistow, ktorzy potrafia zaciekawic mnie swoja gra i nie nudza mnie ich solowki. Zostal nam na koniec pan Jordan Rudess. Wprowadza sporo zabawnych elementow do ich muzyki i skleja poniekad wszystko w calosc. Nie gra typowych klawiszy jak to w metalu. Nie probuje przodowac, wie gdzie jego miejsce i wie, ze jest najlepszym klawiszowcem ever. Ot co :!
Zakładki