Witajcie torgi,
OStatnio dostałem wezwanie na policję i okazało się, że ktoś zgłosił na komendzie, iż miesiąc temu jadąc drogą zajechałem drogę kierowcy AUDI podczas zmiany pasa i przerysowałem mu zderzak w dwóch miejscach (dwie małe rysy). Kierowca AUDI miał świadka w postaci pasażera, który dokładnie określił mój wygląd i fakt korzystania z nawigacji. Ja jechałem sam, żadnych kamerek ani nic takiego,zwykłe słowo vs słowo. Totalnie nie przypominam sobie abym tego dnia komukolwiek zajechał drogę (tym bardziej ze skutkiem przerysowania zderzaka...). Panowie zeznali również, iż próbowali mnie zatrzymać (m.in poprzez zajeżdżanie drogi - również nie przypominam sobie aby ktokolwiek mi wtedy zajechał drogę)... i uwaga... nie zdołali tego zrobić bo im uciekłem (Renault Twingo 1.2 60KM >>>>> AUDI A3 1.9TDI). Po paru godzinach od wyjścia z komisariatu rozkminiłem, że przecież w trakcie całego ich opisu 2 razy (!!!) stałem na czerwonym świetle, więc jeżeli mnie gonili to powinni na światłach wyjść i zapukać, whatever. Pani na komendzie zaproponowała przyznanie się do winy (200zł grzywny) i odradziła sąd bo dosyć ciężka sprawa do wygrania a sąd dopierdoli jeszcze koszty biegłego, koszty sądowe i wyższą grzywnę. Jako, że samochód nie jest mój tylko mojego Taty, po konsultacji z nim, stwierdziliśmy że zapłacimy 200zł i nie będziemy się jebać po sądach bo mamy ważniejsze rzeczy do roboty. I tutaj pojawia się pytanie: co dalej? panowie z moim przyznaniem się do winy będą się pewnie kontaktować w sprawie usunięcia szkody (przypominam 2 małe rysy- swoją drogą, żeby o takie coś lecieć na psy to już dla mnie dziwne). Nie ukrywam, że w sumie to czuję się lekko oszukany i mimo przyjęcia winy na siebie, chciałbym się dowiedzieć, czy ubezpieczyciel z OC samochodu może odmówić im wymiany całego zderzaka i tylko zapłacić za lakierkę? W ogóle jak to wygląda i czy z mojej strony mogę jakoś to przeciągnąć w czasie itp?
Zakładki