Astinus napisał
Ja miałem z tym do czynienia za gnoja, straszne opory toczenia ma xD
Całą noc piliśmy z ziomkiem i jego dziewczyną, oni na drugi dzień gdzieś koło 7 rano mieli wsiadać w busa do Gdańska, z jeszcze jednym kumplem mieliśmy ich odwozić na dworzec (ten drugi nie pił). Wyjeżdżający pożyczył od ojczyma takiego x typa z 2,5. Ledwo co wyjechaliśmy na drogę z osiedla, zapaliła się rezerwa i 10 sekund później auto zgasło. Niedospani, jeszcze najebani, totalnie bez sił pchaliśmy go we dwójkę 500 metrów na najbliższy przystanek, to było jak wtaczanie głazu przez Syzyfa. Ludzie gapili się na nas tak, jak byśmy komuś spod bloku to auto podprowadzili
A gdybyśmy nie byli tak nawaleni (kierowca niby trzeźwy, ale przygłup ;d), to może by się któryś zorientował, że pchanie 500 metrów do przodu jest bez sensu, jak 50 metrów za nami był przystanek. No cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach