Zależy jaki silnik. 1.2 jest ok, diesle też dobre.
@Leganza ładna tylko po tuningu.
legazna, nubira i lanos na +, za niewielka kase dobre wyposazenie, trwale silniki, mozna gazowac i sie nie rozleci + taka ciekawostka, ze nadwozie leganzy to projekt odrzucony przez jaguara
Nubira przez opla, a Matiz przez fiata. Oni na samych odrzutach ^^ Silniki niezbyt ekonomiczne, do najtrwalszych nie należą, ale nie są także awaryjne. Części... śmiesznie tanie. Blachy nawet niezłe. Idealne pod lpg. Ogólnie jak zadbany to można brać.
Zawsze lecieli na resztkach :D Dzięki temu mają tanie i dostępne części, szkoda, że niskiej jakości. Jeśli jednak jakiś egzemplarz jest świeżo po wymianach to naprawdę warto spojrzeć (ale blachy trzeba dokładnie sprawdzić, bo niektóre egzemplarze rdzewieją aż miło). Gaz idealny do daewoo, chyba tylko tico i matizów nie gazujo, nubiry 100% lpg.
U mnie pod blokiem stoi zagazowane tico ;d
Nie nie, tylko benzyna - nie pala zbyt duzo te samochody, a stare diesle moga miec przebiegi straszne i pewnie bylyby drozsze w naprawach. Poza tym dowiedzielismy sie, ze ktos z naszej rodziny (jakas ciotka czy ktostam inny od strony matki, kogo nigdy nie widzialem) ma Punto z 2004 roku tylko w automacie i poza jakas naprawa za 1000 zlotych zaraz po skonczeniu gwarancji (zlosliwosc rzeczy martwych xD) nic sie nie sypie. A jak Corolli sie nie dostanie do 12 tysiecy, to pojade ja czy brat albo ojciec i ogarniemy tego punciaka szybko.
Mam taką rozkminę, co się właściwie dzieje z silnikiem, że pada? W sensie, że przyjęło się, że większość benzyniaków ma żywotność 300-350kkm, więc co się w takim silniku psuje, że jest nie do naprawienia przy takich przebiegach?
Uszczelka pod głowicą, zawory, wszelkie inne elementy, które w końcu się zużywają. Koniec silnika to nic innego jak konieczność tzw. generalnego remontu (który to jest określeniem bardzo ogólnym). Może się zdarzyć, że źle się ustawi rozrząd, tłoki uderzą w zawory, pokrzywią zawory, może trzeba będzie szlifować cylindry - to jest jednak sprawa złej zmiany paska, ew. pęknięcia owego elementu.
Zadbany i regularnie serwisowany silnik pociągnie długo, np. są przypadki Tempr z przebiegami po 400k+ (na gaźniku jeszcze) bez żadnego remontu, z resztą stare merce też miały przebiegi rzędu 500k+, podobnie japończyki - jeszcze te z roczników 199x miały żywotność określaną na 600k+ (przynajmniej Almera, Corolla).
Wiadomo ,jak się nie dba i oleje zużytą usczelkę tu i tam, stary pasek ,który ledwo zipie i tego typu sprawy - sami się wtedy prosimy o spore wydatki.
@a, no i zawsze można naprawiać silnik, ale czasem bardziej opłaca się kupić inny w dobrym stanie :D
Dzięki za obszerne info. Właśnie chodziło mi o to, czy taki silnik też pada jak się o niego dba bardzo, tzn. wymienia wszystko na czas i w ogóle nie olewa i nie odkłada na potem. Bo zauważyłem już jakiś czas temu, że im nowszy samochód tym bardziej gówniany i chyba się nigdy nie zdecyduje na zakup nowego autka jeśli motoryzacja dalej będzie szła w tą stronę. I tu pojawia się problem, bo dzisiaj jeszcze można kupić masę samochodów z lat 90 albo przełomu 90/2000 w dobrym stanie, ale za kilka lat one znikną i wtedy w razie jakiegoś wypadku i samochodu nei do odratowania nie będzie można po prostu kupić drugiego, więc wymyśliłem taki pomysł, że możnaby kupić powiedzmy z 5 takich samochodów w dobrym stanie, i mieć je na zawsze :D dbać o nie i w ogóle. Tzn. pomysł jak na chwilę obecną średnio realistyczny, bo nawte nei zarabiam na siebie, ale kiedyś może...
Farmer, ale to nie jest do końca tak jak Ty myślisz.
Samochody "nowej generacji" wydają się być wadliwe- bo większość z nich po prostu jest w bardzo dużym stopniu skomputeryzowana i znane są przypadki, że jak coś padnie, to ni chuja nic nie zrobisz, tylko laweta, a przy takim starszym samochodzie osoba ogarnięta sama mogłaby go przywrócić to życia, przynajmniej na jakiś odcinek drogi.
Idąc dalej, części mogą być drogie, robocizna itd
ale odchodząc już od wad samochodów nowych, przejdźmy do ZALET
- są takie samochody nowe, które mają na liczniku już po 500-700 tys. km i nadał świetnie się sprawują i co lepsze wyglądają praktycznie na niezużyte jeżeli chodzi o wnętrze, wiadomo- nie wszystkie, zresztą to trzeba by się zagłębić w temat i jak już to nie kupować byle gówna, bo ładnie wygląda, tylko zainteresować się tym tematem
-chyba najwazniejsza zaleta nowych aut, BEZPIECZEŃSTWO, może mają jakieś plastiki, które mogą żenująco szybko się rozlecieć jeżeli porównalibyśmy takie auta np z polonezem. Tutaj chodzi chyba o bezepieczeństwo pieszych i cwaniactwo konstruktorów.
Wracając do bezpieczeństwa, popatrzcie sobie crashtesty (wykonywane chyba głównie z pręd 50km/h) i zobaczcie jak słabo wypadają samochody <2000r. Po prostu te samochody zgniatają się jak harmonijki przy tak(MALEJ?) predkosci- dodajmy do tego wiek-> zazwyczaj skorodowane podwozie. Co pokazuja owe crashtesty samochody nowsze sa o wiele bardziej bezpieczna, raz, ze duzo poduszek, dwa, ze przy przy ww zderzeniu nic nie powinno sie stac groznego.
--------------------------
osobisciie mialbym opory przed zakupieniem nowego auta
-balbym sie o kradziez
-zwracalbym uwage na kazde zadrapanie=wkurwienie
itp itd
Motoryzacja idzie w złą stronę, ale to samo tyczy się np. butów Nike'a i innych produktów. Wszyscy obniżają jakość ,by kupować częściej i więcej. Kiedyś producenci mieli na uwadze klienta, teraz liczy się tylko kasa.
Np. taki volkswagen - 1.9 tdi to najlepszy diesel na ziemi, a 2.0 to gówno i gównem pozostanie, nie ważne jak go pozmieniają. Czy 1.9 jest obecnie w ofercie? Ależ oczywiście, że nie.
Jedyne wyjście to passat/golf/leon/ cokolwiek z roczników do 2005 roku kiedy jeszcze montowali te motory.
Największym problemem jest przekombinowanie wielu sprawdzonych patentów, które okazują się wadliwe, niezbyt żywotne, i wkurwiają niemiłosiernie.
To jest bardzo duży minus nowych samochodów. Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze - ciągną z nas jak chcą, bo nikt inny niż ASO tego nie naprawi.
Dokładnie tak + bałbym się, że kupię wadliwy egzemplarz i stracę całą kasę (bo na pewno go nie wymienią, będą się migać przez okres gwarancyjny, a potem sam się martw).
Bezpieczeństwo? Może i tak, ale zderzenia przy prędkości 50 km/h są zazwyczaj mało groźne, a przy 100 i więcej i tak jest duże prawdopodobieństwo, że coś mi się stanie.
1.9 nie ma w ofercie bo nie spełnia euro5 i tylko dlatego. Osobiście nakupiłbym japońców z lat 90 w benzynie i jeździł nimi do usranej śmierci, ewentualnie jakbym miał jeszcze dużo kasy to parę volvo i kilka włochów bo mi się podobają, mimo, że się psują(włoskie, nie volvo). Ostatnio gdzieś czytałem, chyba na złomniku, takie stwierdzenie, że w latach 90 i początku 2000 były samochody idealne(może nie pod względem bezpieczeństwa, ale komfortu i wytrzymałości)a od wtedy każde nowe auto jest zrobione żeby zarabiać na klientach i po części się z tym zgadzam. Znaczy nie bardzo rozumiem, po co ludziom wszelkie bajery typu asystent parkowania(trzeba być niezłą pizdą, żeby nie umieć zaparkować prosto i nie mam tu nic do świeżych kierowców, tylko do takich, którzy jeżdżą x lat i nadal tego nie potrafią, a wystarczyłoby zalać za 50zł i poświęcić jedno popołudnie na parkowanie prosto, żeby porobić postępy i nie wkurwiać innych)/milion wyświetlaczy informujących o różnych bzdetach(po co to komu? albo takie dodatki jak np. TV w samochodzie, zupełny bezsens, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę to, że mogłoby to być dobre dla rodziców, żeby dzieci nei marudizły podczas dłuższej jazdy, bo jak ja jeździłem z rodzicami na wakacje to jakoś zawsze się umiałem czymś zająć, choćby oglądaniem drogi)/keyless go(no naprawdę, ciężko ten kluczyk przekręcić. Centralny zamek jeszcze rozumiem, o ile jest razem z kluczykiem i można samochód normalnie otworzyć w razie braku prądu, ale ciekawe co taki koleś z otwieraniem zbliżeniowym zrobi, jak mu akumulator padnie, skoro nie będzie nawet w stanie drzwi otworzyć, żeby następnie otworzyć maskę)/cała masa innych dodatków, nikomu niepotrzebnych.