Ja jestem czereśniak? więc słuchaj teraz łaku,
"chuj frajerom na drogę plus środkowy światu",
ogarnij metaforę, czy dla Ciebie to zawiłe?
nie nadstawię tutaj uszu, bo tu nic nie gra, czy się mylę?
nie mam skillsów jak O.S.T.R. czy Fokus,
ale mam kilka punchy, więc czytaj teraz, ćwoku,
odbiję każdy punch, ale nie ma co się dziwić,
gdy patrzysz na sztunię to zaczynasz się krzywić,
mój system pisania? przecież każdy ma swój patent,
za kilka lat poczęstuję Cię moim autografem,
ja jestem kurwa chory, ale tylko na duszności,
gdy widzę taką ciotę dostaję także mdłości,
świnie mądre zwierzę, więc o co Tobie chodzi?
ja jestem tą świnią? Ty skunksem, co tylko smrodzi,
ten tekst ja pamiętam, nie musisz przypominać,
nie kradnij moich linii, bo zrobię z Ciebie Mima,
głosu Ci zabraknie, struny głosowe pękną,
usta Ci zaszyję, więc przywitaj się dziś z klęską,
nie jestem jeleniem, słaba metafora łaku,
Ty jesteś kurwa osłem, ja jebanym Nosferatu,
oceniaj te dissy jak chcesz, hejtować nie zabronię,
siedź dalej w chacie, ja hajs na dyskotekach trwonię,
mi te mydło nie potrzebne, a niby po co?
zabawa w więzieniu? mam 16 lat idioto,
i co z tego, że jestem hipokrytą? to jest dziwne?
nie nawijaj o tym ego, bo to jest dziecinne,
nie jestem Twoim kumplem, więc nie mów na mnie "ziom",
z tym mnichem to zjebałeś, zniżył się Twój poziom,
jakim kurwa słoiku? w te dzieciństwo to nie wnikaj,
bo powiedziałbyś, że masz z trudnym życiem przeciwnika,
ale powiem Tobie jedno, żeby zaspokoić Twoją ciekawość kolego,
dzisiaj przyszedł mi list, że idę do Ośrodka Wychowawczego,
kilka miesięcy w domu dziecka, później uciekłem,
ale za co tam byłem? matka piła, kilka przestępstw,
same głupoty, w szkole wagary,
więc kurwa jaki morał? pilnuj swego życia, stary,
wracamy do punchy, myślałeś, że odpuszczę?
ja w tym zajebanym słoju, a Ty w beczce, w kapuście,
ja piszę w notatniku, Ty z tym długopisem powinieneś przestać,
pewnie zaraz mi napiszesz, że mnie na stalówkę nie stać,
kiejda często pusta, ale jaka tego puenta?
nie patrz brat na hajs, tylko szczery zapamięta,
na chuj mi polityka skoro jestem małolatem?
głosuj na Mikke, będziesz latał kurwa z gnatem,
wszytkie narkotyki legalne, przecież dla Ciebie to radocha,
ja palę tylko skuna, nie waliłem nigdy w nocha,
co ja spierdoliłem? może jaśniej mi wyjaśnij,
zmieniam styl kiedy chcę, koleś weź już zaśnij,
albo zgaśnij, Twoja kadencja minęła,
co ja pierdolę? ona się nawet nie zaczęła,
jesteś jakiś guru, że do Ciebie są pielgrzymki?
Twoje ulubione święto to są jebane dożynki,
chcesz to mnie rozjeb, tylko słabo Tobie idzie,
na czczo nie dasz rady, spróbuj weź na speedzie,
ten tekst z PKS'em był gruby, ale przywitaj się z ripostą,
to Ty Polskę zwiedzałeś, ja byłem kierowcą,
w grobię pewnie skończę, może jutro, może kiedyś,
życia mi nie planuj, wielki fanie Verby,
ja nic nie mam przeciwko, chcesz to baw się w swoim schronie,
gdy wpierdolą Ci przedszkolaki ja na pewno Cię nie obronię,
ta moda - Twój przywilej, nie ma co się oszukiwać,
klient za klientem, Ty się z podniecenia kiwasz,
ja jestem mineralna? bardziej jak kolońska,
gdy poszedłeś na badania, nie wzięli Cię do wojska,
zrobiłeś ten trik z czekoladą i odbytem,
masz tu kilka ripost, to jak życie za życie,
może Cię zniszczyłem, a może baty dostaję,
bądź drugim Jimsonem - król samozwaniec,
ja jestem leszczu? musisz patrzeć dziś wysoko,
bo to ja od zawsze jestem nad Tobą idioto,
nie zzielenieję jak trawa, mogę zagrać dziś w zielone,
powiedz mi skąd jesteś, uraczę się batonem, (*baton - blant/bat/joint/jeff)
Twoje ostre wersy nie zraniły mnie tak bardzo,
rozjebałem kilka łaków, razem z Tobą w grobie tańczą,
co Ty z tym oddechem? wyjaśni mi jaśnie Pan?
widzisz moje ręce? zaciskają Twoją krtań,
i kto się teraz dusi? dam Ci krótką odpowiedź,
Ty cały jesteś siny, nie zdążyłeś iść na spowiedź,
ja dostałem pieprzem? za dużo synku bajek,
niezły z Ciebie kolekcjoner, hodowca barbie-lalek,
Ty masz pierwsze miejsce? mów co chcesz, ja Ciebie się nie boję,
Ty masz pierwsze miejsce od tyłu, wygrywam z takim gnojem,
myślisz, że jesteś lepszy? odpowiedz na pytanie,
tym pieprzem to poczęstuję Ciebie na śniadanie,
nie palę dopalaczy, Twoja prawda - kłamstwo podłe,
Ty fetę wciągasz nosem, gorzej zniżyć się nie mogłeś,
Twoja szybka rozkmina zabiera Tobie dobę,
niczego nie zabraniaj, ja wiem co dzisiaj mogę,
co Ty masz z tym lustrem? Twoja rozkmina jest zbyt płytka,
mówię samą prawdę, nie rozróżniasz dentastix od mydła,
choć te linie są zbyt długie i tak chuj w to wbijam,
piszę kilka minut, nie robię jak Ty pomyja,
nie potrzebuję aplausu, bannerów czy ikon,
Twój diss nie ma rymu, popracuj nad techniką,
ja jestem klaczem? Ty jesteś raczej klaczą,
Twój man wyjmuje fiuta, zabawiacie się w maczo,
po co mi unicestwienie? przydałyby się egzorcyzmy,
wypędzić z Ciebie łaka, niech wrócą Twoje skillsy,
zgubiłeś je, ale gdzie? po drodze do warzywniaka,
stop, to nie to, gdy oglądałeś playboya plakat,
te kindery to Twój atrybut, dalej walę sierpami,
zamiast zjeść normalny posiłek wpierdalasz je całymi dniami,
mogę paść po plaskaczu, ale tego się nie doczekasz,
lecz gdy ja na Ciebie spojrzę zaczniesz uciekać,
nie jestem martwy, przecież Tobie odpisuję,
jak czegoś nie rozumiesz chętnie to sprostuję,
lesbijka też kobieta, ale patrzę jesteś wtajemniczony,
ale ćśśś, nic nie będę mówił dla Twojej żony,
jak mój diss nie jest konkretny to co mam powiedzieć o Twoim?
jeśli Boże istniejesz to daj trochę rozumu mddlskilz'owi,
nie mam leszczu żony, powtarzam - mam 16 lat,
jest Ci teraz wstyd? rozwala Cię taki małolat,
nie mam broni więc sobię dziś nie strzelę,
jutro też na pewno nie, zrobię to w niedzielę,
ale czekaj, nie, to nie tak miało być,
strzelę Tobie w mordę, co z Tobą po tym będzie? odpowiadam - nic.
odpowiedziałem na prawie wszystkie punche, więc teraz dorzucam kilka swoich ;
Tak jak O.S.T.R. - to potrwa sekundę,
słyszysz dzwonek do drzwi? zamówiłem Tobie trumnę,
coś powiem Ci o Chinach, jestem w tym dobry,
postawili ten mur by nie widzieć Twojej mordy,
jestem jak bieluń, nie narkotyk, to trucizna,
to jest ta liryczna kosa, zostaje Tobie blizna,
jak w scarface typku gram tu główną rolę,
ja jestem prosty chłopak, Tobie zostają pornole,
jak w Ringu zadzwonię na Twoją komórkę,
powiem Ci, że Twój czas jest liczony i umrzesz,
wiesz synu co zrobisz? jesteś panikarzem,
powiesisz się na klamce, nie spełnisz swoich marzeń,
było tak, że to ja grałem rolę Adama,
rozdziewiczyłem Ewę, to było w Twoich planach,
lecz to ja ją odbiłem, po chuju mi skakała,
żeby Ciebie pogonić na mordę Ci naszczała,
urofilia, synu przecież znasz to doskonale,
jestem ostrym kusicielem, zbyt mocno pojechałem,
nie grałem jego roli człowiek, ja byłem wężem,
lizałeś Adamowi chuja, chciałeś być jego mężem,
jesteś tylko marnym łakiem, taki zwykły pustak,
kilka linijek i odstawiam Cię do lamusa,
masz już pot na skroniach, robi się gorąco,
żeby się nie męczyć to sikasz na siedząco,
tu jest sporo metafor, ale dodam jeszcze jedną,
trafię w Twoje serce, prosto w sprawy sedno,
wjeżdżam w Ciebie ostro, tak jak zamach WTC,
rozpadasz się na części, przegrywasz - a to pech.
Zakładki