Cytuj:
Powiew świeżego rapu specjalnie dla ochłody
dla Ciebie priorytetem świecić jak dupa Dody?
Młody powiem Ci coś nie bierz sobie do głowy
mogę być dla Ciebie brzydszy nawet od Yody
liczą się umiejętności bo to nie jest rewia mody
koniec tej ugody biegniesz z nurtem jak strumyczek
zmieniłbym Tobie styl lecz nie działa tutaj smyczek
chciałeś być bykiem jesteś co najwyżej byczek
miałeś wzniecić ogień, a masz zaledwie płomyczek
wiesz czego Ci życzę? by kolejny diss nie okazał się kiczem
dzisiaj przyszła pora rozliczeń, więcej ćwiczeń
jak nie to przyjdę ze zniczem, takie życie
liczę że się odbijesz, no powaga stary
choć to prawie tak realne jak w programie "nie do wiary"
wers o kukiełce bije w oczy jak się patrzy
każdy tu wie ziom, że to jest mój teatrzyk
swojego toku myślenia koleś za nic nie zmienię
sypanie soli w rany to dla mnie ukojenie
niebieskie sklepienie ode mnie prezent będę hojny
chciałeś mieć wojnę ja o nią jestem spokojny
wrócisz do kraju z tytułem "ofiary wojny"
próbujesz być dobry by wygrać wyścig
ale to ja czuje jak płoną Twoje myśli
chciałeś być diabłem i piekło rozpętać
z góry przegrałeś bo wiem gdzie Twoja Achillesowa Pięta
dla mnie jesteś pętak szczerze i nic więcej
dlatego składam laur przegranego koleś w Twoje ręce
tak jakbyś chciał posługiwać się mrocznym rapu fachem
zacząłeś sam więc teraz nakarmię Cię strachem
potraktować mnie demonicznym śmiechem chciałeś przyjacielu?
lepiej brzmi typek który na wdycha się powietrza z balonika helu
wielu było twardzielów, którym wygrana się marzy
teraz na ich dom, ziom, mówią cmentarzyk
z Twojej strony dobry gest, że ten Kanye West
jest the best wers naprawdę fest, lecz
mam w brzuchu nóż, ale wbijam Tobie miecz
ciecz jakaś spływa Tobie po skroni
to pot już nic Cię nie uchroni, to oni
armia zagłady, to moich punchy armia
nie dasz rady, widzę po oczach, że już nie ogarniasz
pełen rozgardiasz, czemu walisz ludzi w rogi?
ten wers o czarnym kocie był bardzo ubogi
wszyscy wiedzą, że to one schodzą mi z drogi
a moje krwawiące nogi? dobry oksymoron
teraz dopiero pokaże Ci gadkę prawdziwie chorą
zawarty horror, bez żadnego paktu
zabieram ten hajs bo nie płacisz mi podatków
weź się ustatkuj bo w innym wypadku
zabiorę Ci zmysły nie powąchasz od spodu kwiatków
do tego taktu mam wiele kompaktów
ciągle przy sterze na swoim statku
więc słuchaj bratku, wracaj do miski płatków
skoro nie masz świadków, to nie myl faktów
tak tu sam stwierdź kto jest lepszy na tej sali
wbijam jak Mohamed Ali, a w oddali
moi ludzie grali ciągle mkną na fali
a z Twojej ekipy? albo spali coś się zmienia?
była możliwość, że też stali jak człowiek z kamienia
się poddali jak poczuli żar tego mojego ognia
ja co dnia piszę teksty to jest moja fobia
mam przed sobą potwora? jesteś jak potwór z szafy
nie istniejesz, zwykłe strachy na lachy
chciałeś apokalipsę to teraz koleś giniesz
zobaczysz ciemność nie będzie tak jak w kinie.
koleś, powiedz tylko na tyle Cię stać?
pytam bo, po Tej Twojej strasznej egzekucji, blah!
budzę się z niej mówiąc kurwa mać!
czuje się jak po nocnej polucji hah
Cytuj:
O co Ci z tą Dodą? ja tego nie rozumiem,
powiew świeżego rapu? tak, bo ja nigdy nie kopiuję,
nie wiem jaką masz twarz, wers z Yodą dla zabawy,
rap to nie mój sensei, to jest jebany nawyk,
to nie rewia mody, ani żaden koncert życzeń,
chcesz ze mną wygrać? to jak ślepy do nożyczek,
mogę być tym byczkiem, lecz małe jest piękne,
piękny jest mój rap, cały rapem tętnię,
może to i kicz, ale co Tobie do tego?
kilka walk za nami, więc mogę mówić Ci kolego,
więc tak, ten płomyk to podpalenie z benzyną,
rzucę tu zapałkę, Tobie pora zginąć,
co to jest za znicz? masz pracę grabarza?
Twoja reinkarnacja coraz bardziej mnie przeraża,
kiedyś byłeś Deep'em, teraz jesteś grabarzem,
wiesz czym walka ze mną grozi, bo witasz się z cmentarzem,
to nie jest "nie do wiary", raczej "dlaczego ja?",
bo co dzień tam stękasz "dlaczego Wiśnia mnie zlał?",
widzę, że lubisz ból, do soli dodam pieprzu,
zanim z Tobą wygram zęby Ci wybiję leszczu,
Ty jesteś spokojny? smakowała ta melisa?
czy to wojna, czy to bitwa? mi to szczerze zwisa,
też wiem gdzie ta pięta, Ty tego nie pojmujesz,
bo, gdy staję z Tobą do walki to nad Tobą się lituję,
mogę być w Twoich oczach zerem, łakiem czy lamusem,
moje punche są kujące jak przywitanie z kaktusem,
co do helu to mogę Ci odpowiedzieć przyjacielu,
każdy wie, że przegrałeś, a jest nas wielu,
co do miecza będzie jak w Kill Bill'u,
chcesz wejść mi na kwadrat? broń to mój atrybut,
zakopię Cię pod ziemią, lecz nie drewniana trumna,
zrobię metalową, nie będziesz Uma Thurman,
widzisz moje oczy? spójrz w nie głęboko,
tego nie uczynisz, bo uciekasz wzrokiem cioto,
ja jestem tym kotem, tylko tyle, że persem,
Ty jesteś dachowcem, więc spierdalaj w swoje miejsce,
jakiś przydrożny rów, stary barak, czy kurnik,
pocharatam Cię punchami, nie potrzeba tutaj durni,
chcesz mnie rozpieprzyć? koleś, nawet nie ryzykuj,
przyczepię kamień do szyi i wrzucę Cię do buku,
to nie chore melodie, raczej wersy na serio,
miny wszystkich łaków przy moich wersach bledną,
pod tą ziemią zrobię Tobie miejsce,
powiedz "cziiiss", to na pamiątkę zdjęcie,
pomodlę się za Ciebie, nastała Twoja przerwa,
mddlskillz - ten co skakał i wreszcie przegrał,
to nie statek, raczej jak szwajcarski zegarek,
do tego teatru dam Ci rolę lalek,
gdzie ta Twoja armia? jak WNB stawiaj na jutro,
brat się nie poddawaj, przegrałeś? powiedz "trudno",
moi ludzie leżą na ziemi, nie mogą złapać wdechu,
a wiesz dlaczego? to wszystko ze śmiechu,
zobaczyli Twoją armię, nie mogli uwierzyć,
że zanim doszli każdy Twój wojownik nie przeżył,
pisz dalej wersy, może to i fobia,
ale wygranie z Tobą to jak doskonała zbrodnia,
mogę być tym z szafy, będę Boogyman'em,
wygrałem z Tobą i co? nie dręczy mnie sumienie,
tamta nieudana, lecz dziś ostatecznie,
Twoją marną nawijkę ja szczerze pieprzę.
ja kończę, nie wiem kiedy będę więc nawet nie będę mówił mniej-więcej terminu powrotu, trzymaj się, pozdro