te dylematy wynikają z tego, że mimo że taki wawik czy inni ludzie mają ukształtowany swój system moralny, to jednak w takich skrajnych czy abstrakcyjnych sytuacjach, bo już nie mówię tutaj o 100% legalnej aborcji za którą ja jestem, czują wewnętrznie co jest tak naprawdę "dobre" i mając do wyboru czy zmusić do porodu kobietę zgwałconą czy z ciężko chorym płodem, czy też pozwolić jej na aborcję to wybrali by(nie każdy) coś co teoretycznie jest sprzeczne z ich wartościami, ale w tym momencie uznaliby że czasem warto nagiąć te zasady bo to po prostu jest dobre i że jednak są przypadki gdy te kardynalne prawo można nagiąć i wejść w moją strefę wartościowania, gdzie liczy się nie wolność, tylko jak nazywa to tibiarz wygoda, a ja wolę nazywać bilans cierpienia który w przypadku zmuszenia kobiety do rodzenia ogromnie skacze na skali
wyobraźmy sobie całkiem abstrakcyjną sytuację, jesteś w jakimś domu, wybucha pożar, możesz uratować 5 letniego dzieciaka albo probówkę z 10 embrionami ludzkimi z których każdy ma swoje dna, potencjał na bycie człowiekiem, prawo do życia itd. 1 życie kontra 10 żyć, niby prosta kalkulacja, ale czy na pewno
Zakładki