zdrowy mezczyzna! gorzej jakby tam jakas pe**filia albo ho***eksualizm sie pojawil.
Wersja do druku
zdrowy mezczyzna! gorzej jakby tam jakas pe**filia albo ho***eksualizm sie pojawil.
Lepszy temat cycki sosnierza niż aborcja cowboya
już ci odpowiadałem
żeby mógł istnieć relatywizm moralny i indywidualizm, które popieram, musi być jednocześnie chronione prawo wolności jednostki i to jest właśnie tym dobrem obiektywnym
to dzięki temu każdy może robić to, co on sam uważa za słuszne, a nie co mu się narzuca
niestety, nie rozumiesz tego, bo tobie się wydaje, że to ja próbuję narzucić swoją wolę, a ty jesteś wielce wolnościowy
kiedy jest dokładnie odwrotnie, bo relatywizując te kardynalne prawa, dzięki którym tenże relatywizm ma w ogóle rację bytu, po prostu zjadasz swój ogon i efekt jest taki, że nie ma żadnego relatywizmu, tylko ty narzucasz jak ma być, mając za nic inne osoby
co zresztą doskonale pokazuje twój pogląd, że kobieta może zabić dziecko nawet WBREW WOLI ojca w imię swojej wygody, nie bacząc na jego moralny stosunek do tego
czyli dla wygody jakiejś części społeczeństwa można łamać wolność innych ludzi, to się nazywa socjalizmem
wcale mnie nie dziwi, że akurat ty masz takie poglądy, bo to nie jest nic nowego
dużo ciekawszy jest przypadek kałboja, który sam siebie określał jako wolnościowca i "zdroworozsądkowca", a w dzisiejszej dyskusji co chwilę zaprzeczał jednemu i drugiemu, formułując coraz bardziej absurdalne i skrajnie anty-wolnościowe tezy, jak np. to że jedne państwa mają narzucać swoje prawo innym, żeby ich obywatele tam nie jeździli dokonywać czynu zabronionego w tych państwach xD i że ma to działać na zasadzie większości xD
Napisałem najpierw, że się pojawią. Ty dopytałeś jakie, ja odpowiedziałem jakie. Na to stwierdziłeś, że teraz też istnieją. I tutaj pojawiło się moje złe zrozumienie.
No wcale nie będzie takich przypadków, że kobieta będzie mówiła mężczyźnie, że zabezpieczamy się, a w razie w to aborcja. A tak naprawdę oszuka faceta i urodzi to dziecko.
Wcale nie będzie tak, że facet będzie chciał żeby się dziecko urodziło, a kobieta nie.
W pierwszym przypadku, aborcja da złudne poczucie większego bezpieczeństwa.
A drugi przypadek oczywisty.
Z tego samego powodu dla którego, pominąłem sytuację, że oboje chcą urodzić zdrowe dziecko. Oboje tego chcą, więc to robią. W przypadku legalnej aborcji, oboje się na to decydują, robią co chcą. Wszyscy są zadowoleni z sytuacji, nikt nie jest poszkodowany.
No właśnie, go nie rozwiązujesz, jak już to połowicznie, jednostronnie. Stwarzając problemy dla drugiej strony, którą pomijasz. Legalizacja aborcji jednostronnie, nie zmieniając innych przepisów jest bezsensowna.
no wg tadka wolność polega na tym, że kobieta sobie stwierdza, że wyjebane na faceta i zabija jego dziecko, bo jest wolna i ma prawo xD
natomiast tadkowy relatywizm moralny wygląda tak, że ty uważasz kradzież za moralnie złą, ale tadek uważa za dobrą, więc on ma prawo ciebie okraść, a ty jego nie xD
Wszystko sie sprowadza do tego ze nazywasz czlowiekiem cos co nim nie jest, nie jestes w stanie podac zadnych etycznych czy moralnych argumentów, a dyskusja przez 10 stron sprowadza sie do dyskusji o semantyce z kołbojem a te fikolki intelektualne na ktorych opierasz swoją moralność i bierzesz za pewnik, z litosci pominę
A ten nowy user ktory po raz trzeci nie jest w stanie mi podac ciagu przyczynowo-skutkowego, tez dobry
Fajna ta dyskusja mężczyzn o tym co można kobietom, a czego nie można. Biedni uciemiężeni mężczyźni, bo nie chcieli dziecka, a ruchali bez gumy. XD
W gwoli ścisłości sam jestem mężczyzną i jak czytam te wypowiedzi, że „biedny mężczyzna, bo chce dziecko, a jego kobieta chce aborcji” i „usuwanie dziecka wbrew woli mężczyzny” to dostaje wylewu. Trzeba było nie zapładniać kobiety „wbrew jej woli”. O antykoncepcji to małe dzieci już wiedzą.
Jak chcesz dziecka to znajdź se kobietę, która chce dziecka, a nie kombinuj i nie doprowadzaj do takich sytuacji.
Kobieta powinna mieć prawo do tego co chce zrobić z własnym ciałem, a chyba nie muszę nakreślać tego, że jedyną rolą mężczyzny w całym przedsięwzięciu jest spust w odpowiednie miejsce i potem wyjebane.
Okres ciąży jest mega pojebany i obciążający dla kobiet, więc moim zdaniem to oczywiste, że mają większe prawo decydować o tym co się z nimi dzieje.
Czekam na wypowiedzi ludzi wierzących w przypadki, w których partnerzy oboje się zabezpieczają i nagle cudownie kobieta zachodzi w ciąże coś jak w takiej starej książce.
Nazywam człowiekiem coś, co nim jest, wobec obowiązujących definicji. Możesz sobie twierdzić, że ławka w parku to nie ławka tylko dupa, ale to nie zmieni faktu, że to ławka. Podstawowa zasada komunikacji.
Po co mam podawać argumenty moralne, skoro wg was to jest kwestia indywidualna? To nie byłoby merytoryczne.
Wszystko się sprowadza do czego innego. Otóż ja jestem za wolnością jednostki, i przyjąłem ją za aksjomat, którego cała reszta jest logiczną konsekwencją. Natomiast ty odrzucasz ten aksjomat, bo jesteś przeciwnikiem wolności człowieka.
Dyskusja nie ma sensu, bo odrzucasz go nie podając niczego w zamian, tak samo odrzucasz wszelkie definicje, a skoro dopuszczamy taką możliwość, to ja też mogę odrzucić wszystko, co piszesz, bo tak. Mogę nawet twierdzić, że wg mojej definicji tadek nie jest człowiekiem, tylko biedronką. Nie muszę wcale tego uzasadniać, bo zwyczajnie twoje założenia mi na to pozwalają! Ja mam swoją definicję i nie udowodnisz mi, że jest głupia, bo to przecież kwestia subiektywna, prawda? Ale kiedy próbuję ci to uzmysłowić, to dochodzimy do momentu, w którym się okazuje, że jednak tylko tobie wolno, a innym nie, i chyba to jest tym aksjomatem. Czyli po prostu ma być jak tadek mówi i chuj, no to o czym tu jeszcze gadać?
Widzę, że ktoś postanowił rzucić rękawicę kałbojowi.
Nie wiem, skąd w ogóle wniosek, że ciąża jest wynikiem "kombinacji" mężczyzny. Wiesz, ZAZWYCZAJ do stosunku dochodzi za obopólną zgodą i raczej oboje powinni sobie zdawać sprawę z możliwych konsekwencji. Więc równie dobrze może napisać, że jak nie chciała dziecka, to było się nie puszczać, ale to niczego nie wnosi.
Fakt jest taki, że dziecko ma dwoje rodziców. Ma materiał genetyczny obojga z nich, i oboje mają prawo czuć więź rodzicielską.
No ale, tak jak mówię, to jest wasza moralność \/
Nie masz kompletnego pojecia o bioetyce, nie rozumiesz pojecia dyskusji i skupiasz sie na takich rzeczach jak semantyka, która nie ma żadnego znaczenia gdy rozmawiamy o etyce i moralności, zwyczajnie masz jakies poglądy które usłyszałes jako dziecko i nad którymi sie nigdy nie zastanawiales i ktorych nie jesteś w stanie wybronic, ani nawet wyjaśnić, a na moje wywody które z początku pisałem bez żadnego ataku w twoją stronę reagowales niewiedzą mylac miedzy innymi samoswiadomosc z świadomością
A teraz dalej kręcisz fikolki, nie podam ci argumentów!! No i co z tego ze to kwestia indywidualna? Nie chce zebys mnie przekonal, tylko wyjaśnił swoj moralny tok myślenia, a nie semantyczne bzdury
Ale jaki sens ma rozmowa o etyce i moralności, jeżeli przyjmujemy, że to kwestia tylko i wyłącznie subiektywna?
Nie myliłem samoświadomości ze świadomością. Po prostu z tego, co pisałeś, wynikało, że chodzi ci o samoświadomość. Mógłbym teraz na potwierdzenie przytaczać definicje kolejnych etapów świadomości, ale też nie wiem po co, skoro wg tadka definicje te są subiektywne. Zresztą, w tej sytuacji samo twierdzenie, że niby mylę jakieś pojęcia i mam braki w wiedzy jest już błędem logicznym, bo przecież mogę sobie mieć własną wiedzę i definicje, tak jak tadek. Analogiczna sytuacja - ty masz inną definicję zarodka i hoooooj.
Dlatego mylisz się, że semantyka nie ma znaczenia. To jest absolutna podstawa dyskusji i w ogóle komunikacji. I nie wiesz, co usłyszałem, lub nie, jako dziecko. Tak samo mogę stwierdzić, że to ty bezmyślnie powtarzasz, co usłyszałeś. I co to wnosi?
Ja już ci szczegółowo wyjaśniałem mój tok. Jestem za wolnością człowieka, za indywidualizmem. Dzięki nim możemy się odwoływać do relatywizmu moralnego, tego że różni ludzie mogą co innego uważać za słuszne i tak dalej. Nie jestem za tym, żeby ktoś mi mógł narzucać, co mam robić. Dlatego muszą być jakieś prawa kardynalne broniące tej wolności, których nie będzie można relatywizować, bo to powoduje oczywisty błąd logiczny. Nie możesz czegoś podważać jednocześnie się na to powołując. Więc, są to prawo do życia, prawo własności, swoboda poglądów i tak dalej. Ty uważasz, że walenie konia jest spoko, a ktoś inny, że jest moralnie złe i każdy robi, co uważa za stosowne. Sądzę, że do tego momentu się mniej-więcej zgadzamy. Obrona tych praw jest więc tutaj dobrem obiektywnym i nie może podlegać relatywizacji. I tutaj się rozchodzimy, bo wg ciebie może, co powoduje wewnętrzną sprzeczność. Natomiast ja podążam dalej logicznym tokiem: przyzwolenie na aborcję na widzimisię kobiety godzi zarówno w obiektywne dobro ojca, jak i potomka, dlatego jest niedopuszczalne.
Mam nadzieję, że pomogłem, daj łapkie w gure :)
co to za feministyczny stek bzdur (o zgrozo splodzony przez mezczyzne). jakie zapladnianie kobiety wbrew jej woli? jak chorym i zdemoralizowanym trzeba byc, zeby nie czuc chociazby kszty wspolczucia do mezczyzny, ktory nie moze nawet pisnac slowkiem na temat losu swojego potomka tj. jego przezycia/smierci (i tu sie zatrzymajmy, bo o tym jak okrutnie dyskryminowany jest mezczyzna pozniej w stosunkach rodzicielskich/rodzinnych/itd. w tym pierdolonym cucklandzie to mozna ksiazke napisac). kazdy czyn ma swoje konsekwencje. do powstania nowego zycia potrzeba tego czynu ze strony kobiety i mezczyzny. swiadomie podejmujac sie tego czynu obie strony akceptuja tez mozliwe konsekwencje, ktora jest nie tylko chwilowa przyjemnosc (ktora wy ludzie calkowicie zdemoralizowani zwykliscie juz wynosic na piedestal wszystkich wartosci, gdzie żądze zajmuja miejsce rozumu), ale przede wszystkim mozliwosc powstania nowego zycia. prosta zasada odpowiedzialnosci za swoje czyny. chcecie wywrocic porzadek spoleczny i zasady kulturowe do gory nogami. zdecydujmy sobie, ze bedziemy ponosic tylko takie konswekwencje naszych czynow, jakie nam sie podobaja, a te negatywne (tu prosze o wybaczenie za uzycie tego okreslenia w kontekscie posiadania dziecka, ale nie jestem az tak biegly literacko, zeby na szybko jakos to inaczej okreslic) mamy w dupie i koniec.
no i kobiety maja prawo robic co chca z wlasnym cialem (az do absurdalnej przesady, ale to swoja droga). moze sobie pomalowac paznokcie na czerwono, na czarno, a nawet w ogole ich nie malowac. moze sobie zrobic tatuaz, moze go nie zrobic. moze miec dlugie wlosy, krotkie wlosy, kazdego koloru jaki sobie ksiezniczka wymarzy. moze swoje cialo truc narkotykami. moze sie ubierac jak chce, moze sobie polnaga chodzic po ulicy. moze sobie nawet rece i nogi upierdolic, bo to jej cialo. wreszcie moze sie nawet kurwic na potege i nie dosc, ze nie jest to potepiane, to jeszcze jest to powszechnie akceptowane i uwazane za powod do poklasku. nie moze natomiast decydowac o tym, jak wyglada zycie kogos innego niz ona, albo czy w ogole ktos taki ma prawo do zycia. nie moze na ulicy wyjac pistoletu i strzelic komus w leb podejmujac sobie decyzje, ze ty dzis juz zakonczysz swoje zycko i essa. tak samo nie moze zdecydowac o zyciu dziecka, ktore w sobie nosi, bo to nie jest jakis jebany tatuaz moje cialo moja sprawa, tylko odrebne od niej nowe zycie. a juz na pewno nie moze o tym zdecydowac nie liczac sie w ogole ze zdaniem mezczyzny.
no i decyduja, a ze wzgledu na ciaze i jej konsekwencje maja mnostwo przywilejow i calkowita kontrole nad marketem seksualnym.
Przecież ty nawet nie wierzysz w przypadki, w których oboje robią to z własnej nieprzymuszonej woli, to co dopiero mówić o zabezpieczaniu.
A to jest w ogóle lepszy kwiatek, bo kolega nie proponuje większego prawa, tylko wyłączne prawo.Cytuj:
Okres ciąży jest mega pojebany i obciążający dla kobiet, więc moim zdaniem to oczywiste, że mają większe prawo decydować o tym co się z nimi dzieje.
Większe prawo do decydowania może polegać np. na tym, że to kobieta decyduje o sposobie rodzenia, gdzie chce rodzić, o wyborze lekarza prowadzącego, a także o tym, czy ma ochotę na lody czy ogórki, i tak dalej, a facet powinien jej to zapewnić.
Natomiast tutaj postuluje się wyłączne prawo, w którym ojciec dziecka nie ma absolutnie nic do powiedzenia wobec możliwości jego uśmiercenia z powodu widzimisię kobiety. Przerażające, jak bardzo można być wyjałowionym z jakiejkolwiek empatii.