Azazel jak najbardziej gra, ostatni tydzień spędził w RL, dlatego go nie było na zdjęciach.
Trochę się wczoraj zabawiliśmy ;) Zrobiłem kilkaset zdjęć, niestety akcja była tak szybka a ogar w pstrykaniu fotek tak rekordowo mały, że uchwyciłem tylko dwa z conajmniej siedmiu momentów, ale o tym za chwilę. Festiwal faila uważam za otwarty:
Na pierwszy ogień poszedł necro quest. Wbiliśmy na pełnym rage'u spamując komitet powitalny z UE. Guess what? Nie mam z tego zdjęcia. Na całe szczęście część towarzystwa balowała w dalszej części sali i imprezę z nimi już uwieczniłem.
Na tym dzień się miał zakończyć, ale po krótkiej dyskusji skusiliśmy się jeszcze na f-axe quest. Na całe szczęście nikt tam nie expił, więc cała zabawa była przeznaczona tylko dla nas. I od razu na wejściu trzy faile - dwa moje i jeden Killavusa. Mój pierwszy polegał na wciśnięciu złego hota (chciałem z e-wave bić), a drugi z niego wyniknął i widać go na zdjęciu. Fail Killavusa polegał w ogóle na ustawieniu złego hotkeya i używaniu go przez całą walkę :D
No, ale ja się szybko poprawiłem ;)
I znowu na tym się miał dzień zakończyć, ale padł spontaniczny pomysł skopania kilku czerwonych tyłków skoro już jesteśmy blisko. Wikipedia donosi:
Strategy: [...](blockers with Level lower than 80 will probably die in 80% of the cases)
zatem grupowe "phew" i lecimy ;)
Problem był tego typu, że nie mieliśmy icicle przy sobie. Za to Killavus miał całkiem sporo avalanchów, więc uzbrojeni w obszarówki ruszyliśmy na demony:
Tym razem fail ze strony Jonsa, który sam siebie strapował. Na szczęście demon już zdychał, więc nie miał dużo okazji na wykorzystanie dobrego ustawienia ^^
Czekając na spawn też trzeba się czymś zająć, więc padło na warlocka. Oczywiście powtórzyliśmy błąd z pierwszej wyprawy i znowu nie mieliśmy meteor showerów ;d Plan zakładał strapowanie warlocka w rogu, co nam się zresztą udało. Pytanie brzmi: dlaczego warock się z trapa wydostał? Odpowiedź jest prosta: Kamien też swój udział w festiwalu musiał mieć i się niefortunnie odsunął.
Po trzeciej takiej akcji padło hasło: "W" (dla niewtajemniczonych, czyli tych, którzy nie widzieli pierwszych stron tematu: "w" oznacza "wypierdalać!"). Warocka nie zabliśmy, ale potów zużyliśmy ile się tylko dało... Tu swoją drogą nie uchwyciłem dobrego momentu, jak moje hp nagle spadło z pełnego na czarne ;d
Nie tak dawno temu Kulawy śmiał się, że Tangle jest mistrzem ustawiania się do DLi. Jak się okazuje zarówno Kamien jak i sam Kulawy uskuteczniają podobne praktyki ^^
Kolejne oczekiwanie na respawn... Warlocka już biliśmy, więc tym razem padło na hero:
Panowie się chyba nigdy nie nauczą... ;D
A to zdjęcie podoba mi się najbardziej - wczoraj, gdy pospiesznie przeglądałem zdjęcia po huncie, przeoczyłem je i aż do teraz myślałem, że żadnej takiej sytuacji nie udało mi się uchwycić:
Festwialu odcinek ostatni i epickie ustawienie całej trójki shooterów. Swoją drogą to ten demon był wyjątkowo wredny, zeszło na niego znacznie więcej supply niż na poprzednie, w pewnym momencie była nawet sytuacja, że przez dobre 20 sekund jego HP ani trochę nie spadło w dół... Co zaowocowało tym, że skończyły mi się avalanche i dobijałem z SD ^^
I na koniec nasz najlepszy loot:
Zakładki