Kolejna noc, kolejna porcja screenów. Miałem około północy gasić Tibię (gdzie co prawda i tak tylko gadałem na gc ;p) i tuż przed tym w ciągu pięciu minut odmówiłem dwóch huntów. A potem była propozycja od Hadorka. Wzbraniałem się, ale przekonał mnie. Takich wypraw się nie odrzuca. Że przytoczę jego wypowiedź:
Ja to miejsce znam tylko z filmów
Ja co prawda znam osobiście, ale kiedy to było...
No to wchodzimy:
Miałem pewne obawy czy damy radę - wg moich rachunków robionych "na oko" jeden bp run mógł nie wystarczyć na zabicie demona ;d Ale okazało się, że bijemy 'trochę' więcej, niż to przyjąłem w obliczeniach, a demon leczy się rzadziej, niż to było w moich wspomnieniach. Więc potrzebowaliśmy "tylko" po 7-8 run na jedną sztukę.
Ale już po pierwszym okazało się, że impreza się zwróci:
I lecimy dalej. Jednak na dole były dwa, co przy naszej sile ognia byłoby mało ekonomiczne i mało bezpieczne, głównie dla nas samych zresztą ;d Więc czekamy na resp i wskakujemy ponownie
Ale na dół mimo wszystko wypadało się przejść, więc Werevolf jednego demca odlurował i wrócił pod schody z drugim:
...który bardzo Hadora lubił. Tak bardzo, że obaj uciekliśmy wyżej, gdzie... czekał na nas zrespiony już demon.
Lekka panika, niezrozumienie sytuacji i na pełnym nitro ja wracam na dół, a Hadorek ucieka na górę. Później miał dylemat jak do nas wrócić :P
Ale w końcu dotarł ;)
Jednakże Hador ma w sobie coś, czym zwraca na siebie uwagę. Demek wyżej też mu nie odpuścił ;p
Na koniec jeszcze zabiliśmy hero, a Werewolf i Zergu poszli zabić coś, czego nazwy nawet nie pamiętam ;d W każdym razie i hero był (jak na mnie) wyjątkowo hojny:
Wyszliśmy w tej wyprawie na plus i awansowaliśmy do rangi koksów. A już niedługo demony składem wyłącznie krulewskim ;)
Zakładki