Minsafo napisał
Tymczasowa przerwa w nocnych huntach w trakcie tygodnia - zbliża się sesja, trzeba się brać do roboty ;c
//Wyrzucą mnie z uczelni, bo Hador mnie namówił na wyprawę ;d Ponadto wena do opisów mi się kończy, ale staram się coś jeszcze z siebie wycisnąć.
Krótki spam o zabranie nas na wyprawę i w towarzystwie najbardziej rozchwytywanej druidki Nerany idziemy na Wyrmy:
Już z drugiej spadł nam jakiś amulet, ale prawdę mówiąc nie wiem który, bo lecą dwa różne ;d Na wiki nie ma cen, więc jakby ktoś mógł orientacyjnie podać, to byłoby miło.
Przy okazji zahaczając o potwory grubego
(no dobra, patrząc na obecną listę to taki trochę mobek treningowy, ale za moich czasów był trzecim najlepszym stworzeniem w grze ;p) kalibru czytaj: pojedynczy resp behemota:
Początek huntu średnio się układał, bo mój net zwariował. Freezy łapały mnie na 5-20 sekund, więc moja rola w zabijaniu często ograniczała się do rytmicznego wciskania klawisza F7 i trzymania się nadziei, że towarzysze pilnują mojego hp, więc dla party byłem bardziej przeszkodą niż pomocą. Jeden z takich freezo-okresów złapał mnie, gdy wyskoczyło na nas jakieś 6-7 wyrmów. Wszystko co zdążyłem zrobić, to utani gran hur. A później już tylko stałem, wciskałem na pałę strzałki żeby dojść do rampy i zejść na dół i zapijałem manasy. Nie wiem w jaki sposób to przeżyłem ;p
Nie było chętnych do ruszania tego, więc tymczasowo przeszliśmy na niższy poziom, gdzie krążyły sobie dodatkowo energy elementale. Mój pierwszy kontakt z nimi kilka dni temu skończył się utratą 90% hp na jedno combo, także wolałem trzymać się z dala ;d Ale okazuje się jednak, że słabe to-to jest.
Wyrmy się rozeszły, więc wracamy na wyższy poziom:
I w tym momencie nastąpił cud techniki teleinformatycznej. Mój internet się rozłączył, a router zgasł. Pośrodku respa, w połowie hunta. A mimo to ja zostałem w grze, a lagi minęły jak ręką odjął. Gra od razu nabrała innych kolorów ;)
I tylko dzięki temu udało mi się uwiecznić jedną z kilku akcji, gdzie jednocześnie jednemu z nas schodził mana shield, a wyrm obierał go za target - tu akurat padło na Hadorka. Brak 'challenge' trochę w takich huntach boli, ale wszystko skończyło się dobrze.
Na koniec jazda na maxa (przynajmniej jak na możliwości moje i Hadora). Szczególnie że mi się właśnie kończyły poty, a Hador został całkiem bez. Triple był nie planowany, biliśmy 2 na raz, a gość widoczny po lewej biegł sobie obok ze swoją wyrmą, której Agasia wpadła w oko ;p Na szczęście many wystarczyło na zabicie wszystkich bestii...
...ale na więcej już nie, a awans blisko. Także na "pożyczonej" manie mordujemy ostatnie kilka mobów:
Waste potworny, wydałem wszystko to, co wczoraj zarobiłem na, ahm... mobach respiących się w pobliżu hero. Ale w drugiej połowie hunta, gdy już mogłem cokolwiek robić, fun spory ;)
W środę zaczynam dzień pracy o 12, a groźne kolokwium z analizy przesunięte zostało o tydzień, więc się nie zdziwię wcale, jeśli jutro też na coś pójdę ;p
Zakładki