Wczoraj peak 200 online, wojna ewidentnie nie sluzy online, 2 side sa w wiekszosci offline od kilku dni, plus jakies random akcje nubucharami, sniping, czasami mainami ale ludziom psycha siada po 2 dedowkach i demotywacja bo nie maja tyle czasu co kiedys zeby to odrobic. Ludzie chyba sobie zdali sprawe, ze sa za starzy, nie maja tyle czasu ciagnac nuuby plus maina zeby sie walic na łeb mimo checi skoro mało kto mainem expi, przy 2-4h dziennie na gre taka wojna nie ma racji bytu, nakurwiaja sie tylko Ci co albo maja xx czasu wiecej albo Ci co maja wyjebane juz w serwer i chara jak mietek. Z drugiej strony innego sposobu nie bylo, walenie na łeb norwego z wybujałym ego było konieczne.
Czlowiek wraca po pracy, robi obiad, spotka sie z dziewczyna 2-3x w tygodniu, w weekend, na noc, i zdaje sobie sprawe, ze jednak na wojne nie ma czasu bo o ile mozna sie walic na łeb ale konsekwencja tego sa dedowki, ktore potem normalnie funkcjonujacy nie odrobi w 1 dzien.
Widac bylo po smierci Datsova gdy wojna juz zaczela oficjalnie istniec, jak online dropnal do 20-40 osob mniej po 2-3 dniach od tego zajscia gdy juz ludzie wyexpili swoje nuubki i tez wylogowali je na strategicznych miejscowkach.
To jest taka wojna, ze w rzeczywistosci wiekszosc ludzi przestalo grac i to nie z wlasnej woli. Mozecie to negowac ale taka jest prawda,nudna to jest wojna w chuj, nawet to snajpowanie nuubami 1-2 fragow po nocach to co to jest, jak wojne ciagna ciagle te same osoby co maja wiecej czasu na gre, wystarczy spojrzec na fragi.
A od profesorka to sie odpierdolcie bo chlopak jak nikt stara sie ograniczac power abusing co jest chyba jakas proba nawrocenia niczym Jaime Lannister za te lata gnebienia ludzi na innych otsach, droga do odkupienia za zajebane udka. Wiekszosc ludzi lata swietnosci w tibii ma za soba, jestesmy zwyklymi casualkami i nie wstyd o tym mowic.
Zakładki