Pewnego dnia usłyszałem o mieście minotaurów. Od tamtego czasu zacząłem szukać ksiąg na temat tego miejsca. Znalazłem zwój w bardzo starej świątyni niedaleko miasta Thais. Było napisane, że tylko doświadczeni mogą wybrać się w tak długą podróż i największy opór można spotkać zwykle przy głównej bramie. Cztery dni później w drodze powrotnej z góry gigantów spotkałem przyjaciela z dawnych lat. Wracając razem do miasta wspomniałem o Mintwallin, mieście opanowanym przez minotaury. Wczesnym porankiem gdy się obudziłem stał nad łóżkiem mój przyjaciel i oznajmił, że po południu wybiera się do Mintwallin i jeżeli chcę mogę zabrać się z nim. Znałem go, wiedziałem, że jak coś postanowi to nie odpuści i na pewno już się przygotował. Całe popołudnie chodziłem po mieście kupójąc napoje odnawiające siły witalne. Wreszcie, przyszedł do mnie i spytał czy jestem gotowy. Wyruszyliśmy weszliśmy do jaskini pełnej orców, a później roiło się od insektów. Po długiej drodze dotarliśmy, gdy zobaczyłem miasto minotaurów dech zapierał w piersi. Powoli podchodziliśmy do bramy wyszło tylko kilku strażników i dwóch strzelców. Weszliśmy do miasta. Plądrowaliśmy to miejsce. Udało nam się zdobyć trofeum minotaurów i wiele pięknych skórek. Po długim czasie postanowiliśmy wracać. Usłyszeliśmy coś bardzo dziwnego, głośny szum przy bramie. To był nasz największy błąd, nie kontrolowaliśmy przybywających minotaurów przy bramie. Ogromna horda tych bestii zauważyła nas, podjęliśmy się walki. Powoli przechodziliśmy w stronę wyjścia.Gdy mój przyjaciel był na moście mag minotaurów wystrzelił w niego ognistą kule, poległ. Wtedy cała ta horda zaczęła mnie gonić. Zauważyłem małą lukę w bramie. Postanowiłem, że tamtędy się wydostać. To była zasadzka. Zaczaił się tam na mnie niedoświadczony minotaur. Szybko wyciągnąłem z kołczanu strzałę wycelowałem. Nie zdążyłem, na plecach poczułem topór przeszywający moją zbroje i ciało, później tylko chłód, poległem.
Historia jest w 90% prawdziwa.
To mój pierwszy temat (proszę o łagodność).
Zakładki