czozikowaty napisał
No więc wszytsko zaczęło się pewnego tibijskiego ranka, kiedy nową postać zrobił sobie mój kolega. Lubiłem mu pomagać, sam byłem rycerzem 42 poziom doświdczenia z umiejętnościami walki 78/74 podczas opisanej przygody mój kolega miał królewskiego strzelca umiejętjność walki na dystans 76 i poziom 20
no więc zaczynam :)
Tak więc zabijaliśmy przeróżne stwory w miejscu zwanym pola spustoszenia.
Ja pewny swoich umiejętności i poziomu zabrałem z domku tylko 3 kamienie leczące i 5 mikstur przywracających maną.
Po około 3 długich godzinach zdobywania doświadczenia postanowiliśmy wracać z powodu końca śmiercionośnych strzał które swoim świstem wypędzały ptaki z pobliskich drzew.
Właśnie mijaliśmy olbrzymią mroczną świątynie ustawioną obok dwóch wzgórzy.
Powrót jak do ten pory przebiegał bezproblemowo...aż do właśnie tej chwili.
Nagle zza krzaków wybiegł olbrzymi ochydny pająk który widząc mnie pluną żrącym jadem.
Przeraziłem się nie na żarty, a już nie mówie o moim koledze który posiadał na wszelki wypadek przy sobie 2 kamienie cieżkich magicznych pocisków i pozostałe 40 strzał.
Wiedziałem że mogę dobiec do świątyni dzięki moim butom przyspieszenia i pierścieniowi czasu który zawsze noszę przy sobie.
Już miałem uciekać kiedy mój kolega wysłał mi siłą umysłu wiadomość " Damy rade tej okrutnej besti !! "
To mnie podbudowąło lecz nie było na co czekać szybko zużyłem jeden kamień leczący a włochata kreatura nie przestawała atakować.
Mój przyjaciel bił niezwykle celnie poprzedzając każdą strzałe ciężkim magicznym pociskiem.
Ja dodatkowo pełen nienawiści i rządzy pokonania besti uderzałem olbrzyma po jego włochatych nogach z mojej smoczej dzidy.
Nagle skończyły mi się leczące kamienie więc musiałem użyć mikstur przywracających mane i leczyć sie wykrzykując słowa "exura"
Po chwili pozostało mi 40 punktów życia, gdy nagle zobaczyłem olbrzymią nogę lecącą z ogromnym impetem w moją strone wiedziałem że togo nie przeżuje, lecz w tym momencie królewski palladyn naciągną cięciwe łuku z całej siły i krzycząc "bye bye maszkaro" trafił bestie w samo serce.
Stałem jak wryty, lecz po chwili odzyskałem świadomość i rozciołem ochydny korpus pająka, ciepły zielony szlam spływał mi po palcach kiedy zobaczyłem.. Tak wykrzyknąłem to rycerskie nogawice !!!
Po tej przygodzie udaliśmy się do naszego pięknego miasta Carlin.
Od tamtej pory nigdy nie oszczędzam na magicznych kamieniach a już szczególnie na kamieniach leczących które nosze w nadmiarze.
KoNiEc :P