dobrze się czułem z majcą + chcialem isc na fir ale tam 80 % z maty roz i angola trzeba miec
za rok tam spróbuje złozyc
Wersja do druku
Mysle, ze jesli ktos idzie na matematyke i jest w szoku, ze sa dowody matematyczne na pierwszym roku, to naprawde nie powinien sie tam pchac.
Nie czytałem tematu, ale opiszę swoją sytuację:
Rok temu zacząłem studiować budownictwo. Na początku było nawet spoko, ale już po miesiącu wiedziałem, że to nie to, a pod koniec listopada byłem już tego pewien. Mimo tego kontynuowałem, zaliczałem kolosy na ściągach, chodziłem na uczelnię itd.
Przygodę skończyłem na egzaminach - po prostu ich nie zdałem.
Teraz studiuję sobie nowy kierunek, który bardzo mi odpowiada (może prestiż mniejszy, ale czuję się dobrze) i polecam taki styl życia.
Jak to mówią - raz w dupę to nie gej i raz jebnąć studiami to nie przegryw.
Pozdrawiam, Pałlo Koelo.
To może postaw sobie 1 konkretne pytanie.. co chcesz robić w życiu, bo z tego co widzę to tu jest pies pogrzebany, "poszedłem na matmę, bo byłem dobry" okej, ale co potem? Co po studiach?
Studiuję informatykę stosowaną i tak samo mam głównie dowody.. które do niczego mi się w życiu nie przydadzą(prawdopodobnie).. tak jak czas zaprzeszły w angielskim... albo lekcje z prawa.. i nie płaczę - siedzę w książkach uczę się tego bezsensownie, a resztę muszę ogarnąć na własną rękę, ale wiem, że jak odbębnie te gówienka, to potem będzie już z górki... Tylko ja wiem do czego dążę, i mam jakąś tam motywację.. a z twoim nastawieniem to każdy kierunek będzie beeee ;x. I nie miej pretensji do rodziców bo oni kasę wykładają w twoim przypadku(nie pokręciłem coś?), a roczne utrzymanie studenta kosztuje kilkanaście tyś.. nie mało...
Studia w wydaniu polskim to najbardziej nieefektywnie spedzony czas mojego zycia. Skonczylem je na drugim roku. Sam nie wierze, ze wytrzymalem tak dlugo. Studiowalem Informatyke na polibudzie.
Dobor przedmiotow, zakres materialu i podejscie wykladowcow. Kazdy z tych trzech czynnikow potrafi sprawic, ze nauka staje sie bezuzyteczna. Polskim uczelniom udalo sie osiagnac poziom mistrzowski w laczeniu wszytskich trzech..
W efekcie uczylem sie o tym, jak 100 lat temu wypisywalo sie zmienne w Pascalu, w ktorym roku do polskich szkol trafily komputery i ktora ustawa to gwarantowala, dowiedzialem sie jak usiasc na krzesle, zeby bylo wygodnie (Ergonomia pracy), jak nazywal sie szosty i siodmy w historii procesor Pentium oraz kto wymyslil metody numeryczne w matematyce.
95% tych informacji nigdy mi sie do niczego nie przyda, a to co teoretcznie moze sie przydac, mozna poznac samemu w domu, szybciej, bez stresu i dzieki internetowi, szybko weryfikowac swoja wiedze i zdobywac praktyke.
Studia sa tak przemyslane, zebys zachaczyc o wszystko, poswiecajac temu minimum czasu i analizujac rzeczy, ktore sa albo dawno nieaktualne albo kompletnie niepraktyczne.
W konsekwencji nie umiesz nic pozadnie. Znajomi z 4 roku pisali do mnie, czy bym im zrobil projekt inzynierski bo sami nie dali rady.
Jezeli masz ochote stracic kupe czasu, kasy, nerwow, miec szczatkowa wiedze o nieaktualnych i niepraktycznych problemach, ewentualnie wyznajesz religie "kartka a4, wydrukowana w uczelni otworzy mi drzwi do kazdej korporacji" - to studia sa wlasnie dla Ciebie, Polecam!
zgadzam się z tym w 100% tylko problemem większości młodych ludzi jest brak alternatywy. pójście zamiast studiów do pracy wiąże się z koniecznością porzucenia wygodnego trybu życia, wręcz pogorszenia obecnej sytuacji (zakładając, że ktoś nie ma żadnego pomysłu na biznes, doświadczenia ani talentu do czegoś to siłą rzeczy będzie pracował za najniższą krajową albo gorzej)
Zgadzam się. Sam właśnie rzuciłem studia informatyczne na polibudzie, ale na poczatku drugiego roku. Nie odpowiadał mi właśnie przerabiany materiał, dużo nieistotnych rzeczy, no i to nawet niektóre trudne, a że nie lubie się uczyć rzeczy mi nie przydatnych, to stwierdziłem że nie będę się z gównem męczył. Robie rok przerwy, a później pomyśle o jakichs studiach bardziej typu "zapłać - skończysz", żeby miec jakiś gówniany papierek. Jednak wole budować głównie portfolio, a później daleko za nim ewentualnie móc to poprzeć jakimś papierkiem.
Robie sobie rok przerwy, w tym czasie bede sie uczyl programowania z kursow. Niedlugo na eduweb maja wychodzic kursy typowo programistyczne, tak mowil Róg.
Ale spróbowałem, dowiedziałem się jak to jest, więcej na polibudę nie pójdę. Nie żałuję. A tobie polecam olać rodziców, bo tak jak ktoś wcześniej pisal - maja stare myslenie ze szkola jest potrzebna. Moja matka tez jest na mnie zla, i nie raz sie z nia klocilem o to, na szczescie ojciec zaczal mnie popierac, i rozumie ze to nie te czasy. No i jak matka zauwazyla ze i bez papierka zaczynam zarabiac duze pieniadze, to troche zeszla z tonu ;P
No niestety, poczatki we wszystkim sa trudne, i trzeba sie liczyc z gowniana praca na poczatek, taka zapchaj moja dziure w portfelu czymkolwiek. Ale nikt nie zabrania w tym czasie rozwijac sie w innym swoim kierunku. Nie trzeba miec od razu pomyslu na swoj biznes. Powtorze to co kiedys napisalem - nie kazdy sie nadaje do prowadzenia biznesu (a tak naprawde to malo kto, a pozniej lamenty jakie to panstwo zle (w sumie jest zle ale mniejsza)). Trzeba byc sumiennym, pokornym, i dazyc do doskonalenia tego co chcialoby sie robic. A jak wkoncu ktos sie przyklada, to zapewne jest w czyms dobry. A jak jest dobry, to zlapie sie na jakiekolwiek praktyki, a pozniej tam zobacza ze jest dobry - to robota gotowa. Ale trzeba sie kurwa o to samemu starac a nie czekac z mysla ze moze mi sie kiedys uda gdzies dostac.Cytuj:
zgadzam się z tym w 100% tylko problemem większości młodych ludzi jest brak alternatywy. pójście zamiast studiów do pracy wiąże się z koniecznością porzucenia wygodnego trybu życia, wręcz pogorszenia obecnej sytuacji (zakładając, że ktoś nie ma żadnego pomysłu na biznes, doświadczenia ani talentu do czegoś to siłą rzeczy będzie pracował za najniższą krajową albo gorzej)
Ja na ten przyklad, co prawda pracuje jako front-end developer- pisze html/css/javascript, troche php, i tworze szablony do wordpressa. ALe oprocz tego, w kazdy wieczor staram sie czytac jakis artykul na blogu jakims tematycznym, albo jakis rozdzial w ksiazce, albo jakis rozdzial kursu programowania. Ostatnio podszedlem do kursu C++ - od 0 do gier kodera. Najlepszy kurs jaki w zyciu czytalem, swietnie wszystko wyjasnione - to jest to czego szukalem ostatni rok :D
Nie ogarniam
Dzisiaj odbyłem rozmowę z mamą i tatą i tłumacze
Mamo,tato te studia nie są dla mnie,nie potrafie się na nich odnaleźć więc podjąłem decyzje pójdę do pracy,przemyśle kilka kwestii,odłoże troche ,poprawiam maturę i za rok idę na studia na jakiś ciekawszy kierunek
<chwila konsternacji>
I za chwile słowa matki "A za rok jak ci sie znowu odwidzi?,Co teraz powiesz rodzinie jak sie zapytaja czy studiujesz i ogólnie takie teksty
Jakas masakra oby moim rodzicom przeszło
Chciałbym tylko nadmienić bardzo ważną kwestię o której tutaj nie wspomniano. Studia to nie gimnazjum gdzie pani dyktuje ci notatkę do zeszytu której później wymaga słowo w słowo na niespodziewanej kartkówce.
Na studiach uczysz się głownie sam, poszerzasz horyzonty, poznajesz ludzi, masz styczność z ludźmi ze sporym doświadczeniem z branży, dowiadujesz się o nieistotnych rzeczach odnośnie twojej pasji, których jak ktoś napisał w 95% nie wykorzystasz nigdy, ale też sam nigdy byś się nimi nie zainteresował, bo jak nadmieniono to nudne i nikomu niepotrzebne. Ale jest 5% śmieciowych spraw które może kiedyś uratują Ci dupę, a może nie.
Może to jest ten szok, że trzeba uczyć się samemu, trzeba przysiąść? Nie wystarczy iść na wykład, posłuchać o czym gada, albo nie wykładowca i myśleć, że na podstawie tego zaliczysz. No niestety trzeba wziąć książkę i samemu zrozumieć. Dodatkowo mniemam, że każdy studiuje to co go kręci, co za tym idzie, pogłębia wiedzę na własną rękę, internety, czasopisma, programy w tv? Bo takie jest założenie studiowania
Student (łac. studere – starać się, przykładać się do czegoś) - wiki
Przez to studia stają się lekkie i przyjemne, a dodatkowo po ich skończeniu masz papier. Jesteś wykształcony, obeznany w dziedzinie i znasz swoją wartość.
Pozdrowienia z budownictwa PWR
@Safios
Własnie do takiego wniosku doszedłem.Miałem myśli (dlaczego matematyka?Co mi odjebało z tymi studiami?)I doszedłem do wniosku że okłamywałem/oklamuje(?)samego siebie tzn.presja społeczna (Idź na studia bo nie znajdziesz pracy itd.)więc dziabnąłem matematyke która jak sie teraz okazuje wogóle mnie nie interesuje (uczę się na siłę) i fakt faktem tak jak napisałeś że studia to powinno być coś co nas interesuje a wtedy i nauka przyjdzie.
Dzięki za komentarze/podpowiedzi jakoś mi się lżej robi
Miałem to samo, ale spokojnie. Na pewno rozmawiają o tym sami i w końcu zrozumieją. Rodzinie powiedziałem to samo: "studia nie te, za rok zaczynam nowe". Dodatkowo były teksty "a co jak sie nie dostaniesz w przyszłym roku? My Cię utrzymywać nie będziemy".
No, ale udało się. Jestem studentem i nie zgadzam sie, ze po studiach nie ma pracy. Dla mnie to nie tylko papierek. W trakcie studiów poznaje sie ludzi, odbywa sie praktyki, zdobywa sie wiedzę, która trzeba umieć wykorzystać (choć część to faktycznie syf). Nie traktuje studiowania jako "3lata, potem 2, mam papierki i ide do roboty", tylko jako formę otwarcia na przyszłe życie, podsuniecie pomysłu na siebie.
Zaraz hejty polecą (:
Moim zdaniem w Polsce przyjal sie dziwny zwyczaj, ze po skonczeniu szkoly sredniej trzeba isc na studia, najlepiej dzienne i panstwowe.
Dla mnie jest to egoztyczne myslenie. Nie jestem pewny czy wynika to z zaslepienia i krotkowzrocznosci (brak planu, brak celu), czy z z jakichs psychologicznych czynnikow, na ktorych sie nie znam.
Naturalnie wydaje mi sie, ze na studia idziemy wtedy, gdy mamy pewna stabilna finansowosc i chcemy np. zwiekszyc swoja wiedze, rozwinac sie w kierunku, w ktorym pracujemy lub zamierzamy pracowac, ewentualnie - studiujemy nauke, ktora jest naszym hobby - ekologia, psychologia, muzykologia, whatever...
Czlowiek, ktory po skonczeniu LO poswieca kolejne kilka lat swojego zycia na studia, (ktore nie otwieraja mu konkretnych drzwi, jak np. medycyna, czy prawo)
powinien sluzyc jako ciekawostka dla psychologow, a nie stanowic pokazny procent spoleczenstwa.
Nie mam studiow. Pracuje jako specjalista w branzy IT, w irlandzkiej firmie.
Mam 5 lat doswiadczenia "na papierze", przyzwoite wynagrodzenie i brak szklanego sufitu. Dziele biuro z kolesiem (architekt aplikacji), ktory zaprojektowal potezny system informatyczny i rozwija go juz od 10 lat. Gdy tylko czegos nie wiem to:
1)Zadaje mu pytanie i dostaje krotki wyklad teoretyczny i przyklad praktyczny
2)Dzieki internetowi i znajomosci angielskiego postuje na stackoverflow.com, gdzie w ciagu 2-3 minut mam odpowiedz na kazde pytanie, od specjalistow z calego swiata, ktorzy bija sie "kto odpowie pierwszy". Za darmo.
Zarabiam znacznie wiecej niz potrzebuje, co pozwala mi inwestowac w nieruchomosci i odejsc na emeryture po 30'stce.
Teraz porownajmy, "co by bylo gdyby".
Gdybym zostal na studiach, konczylbym teraz magisterke (albo juz bym mial, sam juz nie wiem). Mieszkalbym z rodzicami i podnosil nogi, gdy mama wjedza z odkurzaczem. Pewnie znalazlbym prace jako junior cos tam, w ktorej za miesiac zarabialbym mniej niz teraz zarobie w tydzien. Angielskie filmy ogladalbym z polskimi napisami, a w CV mialbym "Pracownik restauracji McDonald's" albo "Pomocnik murarza na weekendach".
O pomoc techniczna prosilbym debili ze studiow, z ktorymi najpierw wypilbym flaszke, a w koncu i tak zapytal chlopakow z forum.php.pl. Odpowiedz dostalbym po tygodniu lub wcale.
Plus jest taki, ze mialbym trzy literki przed imieniem (tak jak wiekszosc idotow z bylej klasy), znacznie wyzsza odpornosc na zatrucie alkoholowe, kartoteke na komisariacie za rozboje i zaklocanie ciszy nocnej oraz kilka przelotnych znajomosci ze studentkami.
...Moze te studia jednak nie sa takie glupie?
@haan
jeszcze by się mogło okazać że z wiedzą jaką posiadasz nie mógłbyś ukończyć studiów bo za mało nieistotnych informacji znasz :)
Anyway plan u mnie jest taki
Przez ten rok rozwijać się,poprawić maturę pójść na studia albo dzienne albo zaoczne (tylko w przypadku znalezienia jakiejś ogarnietej pracy a nie jakiś magazynier czy sprzedawca w sklepie)
Do Administratorów
Jeżeli chcecie możecie temat zamknąć gdyż został wyczerpany.
Dzięki wszystkim co sie wypowiedzieli:)