no jezeli twoje ambicje to siedzenie przez 20lat i spijanie kawki to gratuluje ;d
wygrales zycie
ja mam pytanie do rockiego
jakie to rpzedmioty sa takie najgorsze na psychologii i o jakich scenkach mówisz?
Wersja do druku
Dokładnie Ci tego nie powiem, bo psychologię miałem raptem pół roku. Ale bardzo miła pani, która skończyła ten kierunek(w sumie kilka lat temu, bo miała już doktora) kilka razy opowiadała nam. Narzekała na przedmiot, na którym poznaje się psychologiczny rozwój człowieka, od urodzenia do śmierci. Dla laika wydaje się to niczym specjalnym ale to jest masakrycznie rozbudowany temat i ogarnięcie, w którym miesiącu życia dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę z różnych rzeczy to cała kupa materiału.
A scenki odgrywa się wszelakie przez całe studia- nam kazali wcielać się w role lekarza i pacjenta i mieliśmy grać błędy w zachowaniu tychże postaci. Takie sprawy jak przedstawianie się przed całą grupą są normą.
Wiadomo jak to jest z pracą teraz mogą potrzebować lecz jak Ty skończysz studia nie wiadomo co będzie potrzebne..
A co sądzicie o elektronice i telekomunikacji lub elektrotechnice? Sam jestem teraz w technikum na profilu technik elektronik i właśnie się zastanawiam nad tymi kierunkami.
W sumie dochodzę do wniosku, że takie gadanie jest bez sensu. Jeżeli ktoś jest ścisłowcem, a będzie zapotrzebowanie na prezenterów, to minie się z celem, i odwrotnie. Po prostu trzeba robić to, co się lubi. Można 40lat przepracować za fajne pieniądze, ale w zawodzie którego się nienawidzi, albo miło popracować za mniej fajne pieniądze. Pierdole ten wyścig szczurów.
Sęk w tym, że wysoce wykwalifikowanych inżynierów brakuje i nie zanosi się na to, że przestanie ich brakować (80% osób po politechnikach teraz to pseudo-inżynierzy - nie oszukujmy się - którzy jakoś tam zaliczyli wszystko). Do bycia prezenterem nie potrzebujesz 5cio letnich studiów to raz, a dwa to nigdy w historii nie było zapotrzebowania na takie zawody i, w dobie kolesiostwa w takich branżach, się na to nie zanosi.
a ktoś jest po ekonomii czy finansach i rachunkowości np po Uniwerku ekonomicznym w krk czy UJ ?
Jestem na elektrotechnice. Przyłożysz się do fizyki i matematyki to dasz sobie radę, jak zaczną się laboratoria i elektrotechnika ogólna to będziesz nawet do przodu. Tylko nastaw się na dużo sprawozdań do pisania. Praca po tych studiach jest i nie zanosi się by miało jej zabraknąć, jak nie u nas to na zachodzie albo w krajach arabskich. Z tym, że u nas mówi się coraz częściej o budowie elektrowni wiatrowych na dolnym Śląsku i to może być duża szansa dla inżynierów elektryków w Polsce. Ogólnie to polecam studia, bo są ciekawe i nie tak trudne jak niektóre kierunki, ale, zwłaszcza po technikum, trzeba sporo popracować.
Robię właśnie 4 semestr Ele-Tele i szczerze polecam. Będę celował w telekomunikację (jeśli się uda specjalność systemy multimedialne/ inżynieria dźwięku i obrazu) i myślę, że to całkiem niezły pomysł biorąc pod uwagę rozrost tej gałęzi rynku.
Ele-Tele to kierunek nie dość , że jeden z najlepszych pod kątem zatrudnienia, to jeszcze bardzo ciekawy. Tyle, że musisz przebrnąć przez analizę matematyczną i fizykę na początku.
Co do bycia do przodu z laborkami - nie nastawiaj się za bardzo. To, co robicie w technikum a co będzie na studiach to 2 różne kategorie. Z tego, z czego faktycznie możesz mieć wiedzę, laborki będą zapewne polegać tylko na pomiarach.
btw- kumpel po technikum elektronicznym i tak miał problem z teorią obwodów :P
Akurat teorię obwodów trochę paradoksalnie lepiej opanowują ludzie po liceach, łatwiej im przychodzi dostosowanie się do schematu rozwiązania zadania i robienia go wg niego, ale jeśli ktoś miał z tym styczność wcześniej to raczej nie ma problemów dopóki nie zaczną się naprawdę trudne obwody prądów zmiennych. Z laborkami ludzie po technikach u mnie na roku naprawdę są do przodu, bo w znacznym stopniu na razie pokrywają się z typowymi lekcjami praktycznymi w technikach o tym kierunku.
No wiem właśnie. Jeśli chodzi o samą elektronikę i pracownie to o nic się nie boję. Sam już napisałem w tym roku z 20 sprawozdań z ćwiczeń. Matematykę mam rozszerzoną i nawet sobie z nią radzę, więc to raczej problemem nie będzie.
Gorzej z fizyką.
Ja mam laboratorium dopiero w tym roku szkolnym (druga klasa) i jest podzielone na jakby 2 kategorie. Pierwsza to konstrukcja obwodów (dzielniki prądu/napięcie, budowanie układów do pomiarów R, L, C różnymi metodami i inne pierdoły). Druga kategoria to badanie wszystkiego i robienie charakterystyk (wymagana perfekcyjna obsługa oscyloskopu i badamy różne pierdoły typu stabilizatory, tranzystory), także laboratoriów się nie boję.
Mógłbyś mi przybliżyć co bierzecie na teorii obwodów?
I jak to jest z tą fizyką? U mnie w szkole stoi na niskim poziomie. Myślicie, że dobrym pomysłem będzie uczenie się jej we własnym zakresie?
Tak, a zaraz knight before knights rzuci Ci Halliday'em/Resnick'em :P