Ja mam takie pytanko odnosnie studiow, jesli bym chcial zdawac na maturze rozszerzona matme i podstawowa fizyke to na jakie studia mam szanse? I czy lepiej zdawac fizyke rozszerzona
Wersja do druku
Ja mam takie pytanko odnosnie studiow, jesli bym chcial zdawac na maturze rozszerzona matme i podstawowa fizyke to na jakie studia mam szanse? I czy lepiej zdawac fizyke rozszerzona
Wszyscy znajomi którzy zdawali fizykę zgodnie twierdzą, że rozszerzona fizyka jest prostsza od podstawowej. To zależy jak dobrze zdasz te przedmioty, jak to będą wyniki 90%+ to masz możliwość dostania się na większość ciekawych kierunków. Masz jakieś plany, czy idziesz tam po czym więcej płacą?
@Venzet dzięki za wyczerpujący post jednak kierunek informatyczny całkowicie mi nie odpowiada .Co prawda najlepsza praca byłaby właśnie praca za biurkiem w jakieś firmie jednak kompletnie nie "czuje" informatyki-nudzi mnie po prostu i na takich studniach zrezygnowałbym po miesiącu.
Omówiliśmy studia matematyczne,ekonomiczne i informatyczne
Waszym zdaniem są jeszcze jakieś kierunki po których jest szansa dostania dobrej pracy za biurkiem?-Jeśli tak to na jakim stanowisku.
Potwierdzam.Cytuj:
Wszyscy znajomi którzy zdawali fizykę zgodnie twierdzą, że rozszerzona fizyka jest prostsza od podstawowej.
Ze zdana dobrze matematyka i fizyka otworem stoi praktycznie kazdy kierunek na wszystkich uczelniach technicznych.
Jezeli ktos ma do matury jeszcze rok, lubi scisle przedmioty i jest w miare sprawny fizycznie to polecam pomyslec o WAT w Warszawie w trybie wojskowym. Zawsze to pewna, calkiem niezla praca po studiach, ale studia ciezkie, bo nie oszukujmy sie, oficerem WP nie moze byc byle kto.
Wlasnie ja mam fizyke podstawowa, ale lubie ja. Wiec jakbym zaczal sie uczyc sam, albo gdybym zdawal podstawowa, to mialbym szanse na jakis przyszlosciowy kierunek? Tak szczerze to nic mnie jakos wiecej nie interesuje, ale jakos hajs na zycie trzeba miec.
a co myślicie o finansach i rachunkowości? trudniejszy kierunek czy łatwiejszy od ekonomii? bardziej przydatny, czy mniej?
btw. dam radę dostać się na któryś z tych kierunków, jeśli zdaję matme podst., gegrę podst., angielski rozsz.?
Ja mialem fizyke podstawowa, ale zdecydowalem sie zdawac rozszerzenie i to byla najlepsza decyzja jaka mozna bylo podjac. Rozszerzenie jest prostsze do napisania, bo jest po prostu skonstruowane tak, ze czlowiek, ktory sie do niego przygotowywal jest w stanie napisac duzo nie wiedzac nic. Rozni sie od podstawy tylko tym, ze sa 2 dzialy wiecej (dynamika bryly sztywnej i cos jeszcze, poszerzenie wiedzy z relatywistycznej chyba). Jesli sie czlowiek za siebie wezmie to jest w stanie sie tego nauczyc w klasie maturalnej jednoczesnie powtarzajac sobie podstawe. Wymogi: wlasna praca i nauczyciel, ktory bedzie na tyle przyjazny uczniowi, ze dla tej jednej czy kilku osob (nie oszukujmy sie wiecej ludzi fizyki nie zdaje chyba, ze w bardzo dobrych mat-fizach) poprowadzi fakultet.
Zależy o jakiej uczelni mówimy, możesz się dostać zdając same podstawy na 30% nawet.
Tak na dobrą sprawę to niewiele się to różni od ekonomii. Jeśli masz zamiar być przeciętny to nie licz na to, że ktoś będzie o Ciebie zabiegać. Jak masz ambicje to po prawie każdym kierunku dostaniesz dobrą pracę.
Kierunek trudniejszy i bardziej praktyczny od ekonomii, progi punktowe są o wiele wyższe.
Co do matury to zależy od uczelni.
Chyba na zaoczne.
Problem tkwi w uczelni i w systemie nauczania. Na pewno znajdziesz więcej ofert pracy skierowanych do absolwentów Finansów niż Ekonomii.
Np na UW na FiR mówi się ekonomia, jest jeden niby ogólny kierunek "ekonomia", ale wybiera się specjalizację. Progi są te same, dość wysokie. Nie ma zatem ogólnej reguły na to czy kierunek jest lepszy/gorszy. Wiele uczelni oferuje różne programy tych studiów, w jednym miejscu FiR może być lepszy, a w innym gorszy.
Zaocznie czy niezaocznie, koleś się nie określił, moja odpowiedź była jak najbardziej zgodna z prawdą.
Fakt, że jest więcej ofert pracy dla ludzi po FiR niż po ekonomii jako takiej, ale i tak liczy się to jakie praktyki czy staże odbyłeś. Jak ktoś liczy na to, że po zaliczeniu 10 semestrów i obronieniu się dostanie od razu dobrą pracę to niech się nie zdziwi potem.
Jak ktoś myśli na poważnie o takim kierunku to powinien wybrać się na jakąś uczelnię ekonomiczną. Tak naprawdę FiR i ekonomia to dwie różne bajki.
Na każdy kierunek na zaocznych dostanie się z takim progiem, więc imo takie odpowiedzi są bez sensu.
Na każdym kierunku musisz się wykazać, chyba że masz znajomości i możesz sobie pozwolić na przeczołganie się przez 5 lat byle zdać.
Uczelnie stricte ekonomiczne nie różnią się znacząco od wydziałów stricte ekonomicznych większych uczelni (czy to uniwersytetów, czy to politechnik), które po prostu zajmują się większą ilością dziedzin. Te pierwsze oferują znacznie więcej specjalności co jest na pewno wielką zaletą, ale traktują ekonomię jako naukę humanistyczną co dla mnie jest już poważną wadą.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale osoby które tutaj zadają pytania chyba chcę znaleźć taki kierunek po zaliczeniu którego będą mieć dobrze płatną i wygodną pracę. Te same osoby tworzą potem demotywatory o magistrach pracujących w mc :D
Lepiej ich od razu uświadomić.
Tym, że ekonomia jest nauką ścisłą (przynajmniej na zachodzie), mocno powiązaną z matematyką i informatyką. Teraz popatrz na polskie uczelnie i sprawdź ile osób na ostatnim roku potrafi sprawnie liczyć chociażby całki czy pochodne, czy zna twierdzenia o wartościach średnich? To są podstawy z pierwszego roku które się oczywiście zapomina na piątym, bo się z tego nie korzysta, bo jest milion innych rzeczy do przerobienia, niestety głównie humanistycznych typu prawo czy jakieś opowiadania o mikroekonomii.
Co można robić w ekonomii bez aparatu matematycznego i programowania? To samo co po marketingu, zarządzaniu, prawie, więc dlaczego nazywamy to ekonomią? Może dlatego, że jest teraz boom na "ekonomistów" i te kierunki są popularne i przynoszą zyski.