Krzyjas napisał
Więcej szczęścia jak rozumu
Ja to widzę inaczej. Po prostu ta drużyna ma taką zjebaną tendencję do odpuszczania przy "bezpiecznym" prowadzeniu, jakby mecz już się wygrał.
Zazwyczaj zaczynają na pełnej kurwie, w 22/25 meczów o punkty za Nawałki pierwsi strzelaliśmy gola (2 razy przeciwnicy, a raz było 0:0 z Niemcami). Często zaraz dokładamy kolejnego, albo dwa, i jak się wydaje, że wszystko co najtrudniejsze już zrobione, to zaczyna się gra na stojaka, chaos. Jak znowu ruszą, to od razu są sytuacje jedna za drugą. Dzisiaj dokładnie tak to wyglądało, początek na pełnej, szybkie 2-0, od tego momentu kopanina i oczekiwanie na koniec meczu, potem 2 szybko stracone gole, to nagle się wzięli i znowu się zrobiło 4-2. Fakt, że przy koszmarnych błędach Czarnogóry, ale jednak trzeba było zrobić ten presing i je wymusić, do tego zaraz była poprzeczka + sam na sam "makuszyńskiego".
To już jest naprawdę typowy schemat. Ten mecz oraz tamto 3:2 z Danią (gdzie do 3:0 Dania w ogóle nie istniała i zanosiło się na pogrom), to jest kwintesencja gry tej reprezentacji, czyli pokaz mocy + głupie błędy.
Nie powiedziałbym, że to szczęście, ostatecznie decydują umiejętności. Ale faktycznie często brakuje rozumu, bo potencjał - kiedy grają na 100% - widać, że jest naprawdę wysoki. Nawet mimo że Lewy to połowa wartości tej drużyny (piłkarsko, bo mentalnie pewnie 4/5).
Ale pomyślcie sobie, jak musieli się czuć Duńczycy xD
Jak nagle dotarło, że w Warszawie z 2:0 zrobiło się 2:2, a sami prowadzili 1:0, to pewnie wszyscy w podnieceniu nerwowo przełączali na mecz Polski (jeszcze 1 gol Czarnogóry i to Dania by miała awans), tylko po to, żeby zobaczyć, jak Lewy akurat wbija im gwóźdź do trumny. Po chwili już gol na 4:2, to zawiedzeni i wkurwieni przełączają z powrotem na swój mecz, a tam jeszcze akurat Rumunia im strzela na 1:1 xD
Zakładki