Zależy od zawodów i tego jak przepracowało się ostatni okres. Najczęściej ostatni średnio mocny akcent robię 4 dni przed, później biegowy odpoczynek, w ostatnich dniach formy się już za bardzo nie podbije, a jak połączysz zbyt mocny trening z niedospaniem i za duża dawką pracy to w dniu zawodów może być po prostu słabo. Zasada jest prosta, nie wiesz jaki trening zrobić to robisz rozbieganie :). Jeśli dzisiaj czułeś się gorzej, to może jutro odpuść a zrób trening np. w weekend. Rozplanowanie bieg-dzień przerwy-bieg-dzień przerwy lepiej działa niż bieg-bieg-bieg- długie wolne.
Jestem po kolejnej wizycie z
USG, dzisiaj kompleksowe badanie lewej nogi. Jeszcze w tamtym roku naderwałem na zbiegu w górach mięsień... dziś wiem, że były to przywodziciele. Niestety wtórnie zaczął tracić tkankę mięśniową. Jeszcze w styczniu zamiast mięśnia miałem dosłownie puste miejsce, teraz nie jest tragicznie, lewy przywodziciel jest o 1/3, no może połowę mniejszy od prawego.
Ból przy dłuższym i szybszym bieganiu zmusił mnie do przeniesienia się w teren, zamiast tłuc o asfalt, tutaj niestety chcąc wyleczyć jedną kontuzję nabawiłem się drugiej, jeszcze gorszej- skręcenie lewego stawu skokowego. Nigdy nie potrafię odpuścić w porę, wykonałem 3 kolejne treningi mimo lekkiego bólu, myśląc, że to zapalenie prostowników, dopiero gdy wysięk z torebki stawowej był spory i odczułem, że nie jestem w stanie biegać zgłosiłem się do ortopedy. Tutaj kolejny raz nie miałem szczęścia (ale niestety w naszym kraju raczej nie można go mieć lecząc się na NFZ). Ortopeda stwierdził, że kości są całe, ale nie mając pojęcia w jakim stanie są więzadła wsadził nogę w szynę. Po tygodniu wizyta kontrolna, opuchlizna pięknie zeszła, to w ramach tego, że się poprawiło dostałem pełny gips. Zdjąłem go tego samego dnia, prawdopodobnie gdybym tego nie zrobił i leczył się z NFZ dzisiaj mógłbym zapomnieć o powrocie do pełnej sprawności. Wykonałem USG w lab specjalizującym się w medycynie sportowej. Więzadła, ścięgna "wydolne" tylko ponaciągane, nie było żadnych podstaw do pełnego unieruchomienia, które tylko spowolniło leczenie.
Na dzień dzisiejszy dalej jest obrzęk, który uniemożliwia pełny zakres ruchów, ale biegać, a raczej truchtać można :). Reasumując, połączenie dużej dawki pecha i niekiedy chorej determinacji wykluczyły mnie z rywalizacji w tym sezonie, najbliższe pół roku mogę zapomnieć o wyścigach na pełnych obrotach, jednak w sumie rokowania są dobre, będzie czas żeby spokojnie przygotować formę na jesień bez żadnej spiny :).
W Sobotę biorę udział w ostatnim w tym roku Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich, w końcu będę mógł podziwiać trasę w truchcie, bo do tej pory w pogoni za wynikiem miałem ciemno przed oczami :D. Jak dobrze pójdzie to może mimo tego truchtu uda się utrzymać miejsce w pierwszej dziesiątce, po 3 wyścigach cyklu byłem 4, ale na podium i tak nie było szans w walce z wyjadaczami ;).
Mam już jednak plany na jesień... dokładnie za pół roku, 12 września bieg na 10 km w
Krynicy, czasu jest dużo. Szykuje się ciężkie pół roku, może z dawką pracy większą niż do maratonu, ale mam nadzieję, że będzie warto. Do końca marca w planach truchtanie i stopniowe wchodzenie w jakiś sensowny kilometraż. W piątek jeszcze wizyta u rehabilitanta i trzeba będzie się wziąć za porządną prace nad lewą nogą :).
Wybiera się ktoś z was na festiwal biegów w Krynicy ? Biegi trwają od 11 do 13 września, cały weekend, dystanse rozmaite do wyboru, od 1 km po ultra. Impreza podobno na super poziomie i warto się wybrać :).
Na zdjęciu porównanie wielkości mięśnia po lewej stronie-prawego (zdrowy), a po prawej-lewego
Załącznik 330735
Zakładki