Chyba krótko trenujesz skoro jeszcze masz takie opory, bo one z biegiem czasu znikają.
Wersja do druku
Chyba krótko trenujesz skoro jeszcze masz takie opory, bo one z biegiem czasu znikają.
No ćwiczę nieco ponad miesiąc więc doświadczenia nie mam praktycznie żadnego. Jedynie problem w tym,że do września ćwiczę w moim miasteczku a potem lecę do poznania i tam sobie znajdę jakiś dobry klub bo u mnie to nie mają żadnego sprzęty(worków,tarcz) i jedyne co mają to mata. Więc trening wygląda tak, rozgrzewka>jakieś techniki> sparingi. No i ten typek co mnie sponiewierał to miał staż ponad rok ;d
Mam takie pytanie. Czy sporty walki poprawiają w jakiś sposób sylwetkę? Czy zauważyliście u siebie jakieś zmiany?
Miałem to samo co Ty, do momentu aż pojawiły się pierwsze zawody i pierwsza rywalizacja. Ogólnie mój trener mówił że mam problemy z mocnym uderzaniem bo się po prostu bałem że mogę komuś wyrządzić krzywdę. Jednak w trakcie zawodów gdy dostałem od niego w twarz blokada zniknęła i od tamtej pory już normalnie uderzam :d. Jeśli chodzi o sparingi zwykłe z kolegami to nie bije z całej siły tak samo jak i oni. Po prostu trenujemy, sprawdzamy swoje możliwości ale nie na 100 procent. Tak sobie właściwie teraz przypomniałem jak trenowaliśmy z kolegą i mieliśmy nasz 1 SPARING i akurat trafiliśmy na siebie. Był to zwyczajny trening ale chłopacy po 10 treningach niezbyt wiele ogarniają a my już na głęboką wodę wystawieni. No ale cóż. On 90 kg a ja 70. Punktowałem go, kiedy nagle on mnie zapędził do rogu. Próbowałem się wydostać i kiedy ruszyłem się w bok lekko się schylając dostałem kolanem w twarz :d. Nie chciał tego zrobić, jedynie uderzyć mnie w tułów ale nie przewidział że się schylę. Leżałem na ziemi przez kilka minut i miałem problemy ze wstaniem. Kręgosłup tak mnie napieprzał. Po prostu ciemno przed oczami i szok :D
Ogólnie polecam Tajski Boks każdemu osobnikowi który pragnie się nauczyć sztuk walki po to aby umieć się obronić. Moim zdaniem BJJ oraz MT nadają się do tego najbardziej :P
A ja się pochwale, chociaż nie mam czym, że przez 2 miesiące nie miałem okazji ćwiczyć. Brak kasy, potem praca, wyjazd i zleciało, ale dziś brat namówił mnie na wypad na trening BJJ. Liczę się z tym, że dostane ostre manto, bo pewnie zapomniałem więcej niż połowy technik, ale kto wie - może to jednak w głowie zostaje, gdy jest akcja ^^ zdam relacje dziś wieczorem lub jutro.
A co do blokady i mocnych ciosów - wtrącę się do tematu, który poruszyliście. Ja osobiście nigdy nie miałem z tym problemu. Mówię o treningach - tam nie walczymy na 100%, bo po prostu nie o to tu chodzi, a na ulicy zbyt często się akcja nie zdarza. Chociaż ostatnio miałem taką sytuacje, że koleś po imprezie mnie zaatakował i powiem krótko. W myślach miałem "albo on, albo ja" i blokada zniknęła. Tak jak kolega wyżej pisał - dostajesz bombę i wiesz, że musisz oddać mocniej.
Ja już 4 miesiąc bez treningów i boję się wiedzieć co będzie jak wrócę :D
Nawet w domu nic nie ćwiczycie? Żadnej WALKI Z CIENIEM ani rozciągania czy czegokolwiek? ;d Ja to bym nie wytrzymał Wam szczerze powiem :D
ja rok tez prawie bez treningów ale shadow boxing robię tak żeby sie styrać ok 30min do 1h, czasem worek :3
Polecam ten styl życia :D. Tyle że ja max 40 min gdzieś wytrzymam i już mi się nudzi xd. A potem woreczek, ewentualnie czasami zgapię coś od Rockiego i też się zabawiam. Ostatnio zaprosiłem brata do siebie na taki mały trening to trochę poćwiczyliśmy zapasy z BJJ oraz Kombinacje ciosów. Fajna sprawa. No ale lepiej trenować z TRENEREM ;d. Taki CT Fletcher od Tajskiego by się mi przydał. Ten to potrafi zmotywować ;d
Wróciłem cały, co najważniejsze i w sumie jest się czym pochwalić ;d
Przede wszystkim trafiłem na wypasiony interwałowy trening, więc z wszystkich się lało, ale kondycja i siła dobra.
Potem sparingi i tu zaskoczenie, udało mi się wygrać z bratem - który chodzi regularnie, jeździ na zawody i takie tam ;d nie powiem, mały sukces to jest, bo nastawiałem się na to, że będę klepał jak Najman. Do tego kilka innych sparingów, z najbardziej utytuowanym zawodnikiem w naszym klubie - dwa razy odklepałem gilotyne (ale to jest zupełnie inna liga i wgl się nie przejmuje) no i z 110kg trenerem, to też nie było o czym mówić, ale jestem z siebie dumny, bo mimo to przeprowadziłem parę groźnych akcji. Jednak coś w głowie zostaje i chyba znowu złapałem bakcyla by pośmigać na BJJ :D
Niestety u nas treningi w wakacje są tylko w środy, ale to akurat tak, by wszystkiego nie zapomnieć do końca.