-
Wiersze
Ostatnio (co mnie zdziwiło) coraz częściej pojawiają się dzieła (może raczej próby ; p) poetyckie. Nie ukazują się znowu tak często, żeby każde było w osobnym temacie, więc wiersze zamieszczamy tutaj : ). Jeśli ktoś założy temat z wierszem dostanie ostrzeżenie o wartości 10pkt (tematy założone przed tym się nie liczą). Następny oddzielny temat tego samego autora jest karany ostrzeżeniem o wartości 30pkt. Za kolejny jest ban : ).
Pozdrawiam,
Nethar
-
Deszcz nieważny
Liście opadają z wolna pod ciężarem kropli.
Prócz deszczu, słychać było tylko cisze.
Wiele głębi niezbadanych leżało u stóp nieboszczyka,
Który w rowie, niczym spity starzec, trwał złożony.
Wiele owadów przeszło traktem wokół jego skroni,
Wiele much przepełzło po pod jego szyją.
Oczy nadal zamknięte, dłonie trwą w bezruchu.
Wiele kropel pada, ucho, oko, łokieć.
Czemuż to deszcz nie szczędzi, martwą przeto stotę,
Lecz na nią i pada, dłonie ciągle w bezruchu.
Wiele deszczu wejdzie i do rowu wleje,
Potok może płynąć, ciało pozostanie.
Jaką więc siłę, użyć nam Bóg daje,
Wiedzą wszak o wielkości rzeczy w koło.
By móc zgładzić ciało, naturze nie staje,
Tylko deszcz wciąż pada, nieboszczyk leży w rowie.
Liście opadają z wolna pod ciężarem kropli.
Prócz deszczu, słychać było tylko cisze.
-
Ładny wiersz, uczuciowy, lekki w przekazie. Podoba mi się ;)
-
Witam chciałbym zamieścić wiersz nie mój moja dawna ... ehh wpisała mi to do coś co nawet nie można nazwac pamiętnikiem prowadzę coś w tym stylu acz piszę w nim tylko gdy mnie najdzie wena. A, że bardzo mi się podoba chciałem się nim z wami podzielić mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu tak jak i mi
Pozdrawiam i życze miłego czytania i zamieszczania kolejnych wierszy :)
Nic dwa razy się nie zdarzy i nie zdarzy
Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi
W szkole świata nie będziemy repetować.
Żadnej zimy ani lata …
Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy,
Wczoraj kiedy twoje imię,
Ktośwymówił przy mnie głośno,
Tak mi było jakby róża ,
Przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
Odwróciłem twarz ku ścianie,
Róża ? jak wygląda róża ?
Czy to kwiat ? a może kamień ?
Czemu ty się zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem ?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne
Uśmiechnięci, wpółobjęci spróbujemy
Szukać zgody, choć różnimy się od siebie
Jak dwie krople czystej wody.
-
-
W życiu miłość jest najważniejsza
wtedy stajesz się wolniejsza
Nie myślisz już o swoich błędach
tylko o właśnie o nim
Tylko o nim
co ci tak serce skradł
I nie wiedząc czemu
nagle
bezlitośnie
już nie myślisz o nim
Myśląc że to wybryk Boga
zamykasz się w sobie
Mysle ze sie podoba :D:D Aha ta druga linijka "wtedy stajesz sie wolniejsza" wolniejsza w sensie lekka a nie wolna :D:D
-
Strasznie banalny wierszyk, bez polotu.
-
Podczas zabawy pod Depo zabłysły sztylety
Rycerze, Magowie, Druidzi - niestety
Podnieśli swe bronie i, co dziwota
ogarnęła ich nagle straszna ochota
Na zabijanie! Palenie! Gwałcenie!
I mordy, popioły, młodych bab chędożenie!
Tylko Magowie zostali przy życiu
Ukryci w swych domach, spoczęli na piciu,
I run tworzeniu, łykaniu manasów...
Póty im się PKowcy nie czepili do pasów.
Magowie w lamenty! Szloch i złorzeczenie!
Paladyni - kusze w dłoń i skazanie na stracenie...
Tak oto skończyła się wojna prywatna
Zabawa pod Depo czy mafijna gratka?...
-
Ciemność duszy ślepca
Zero, znów nic, ciągle to samo.
Strach, ciemność ogłusza mu oczy.
Klęcząc nieprzytomny, w oczekiwaniu trwąc.
Na szanse, na okazji nutę, by walczyć, by znów wstać.
Gdy siły przybędzie wystarczająco wiele, próbować na nowo.
By upaść znów, ciągle to samo.
Strach, ciągle nie widać światła wśród wszech płaczu.
Szansa, zdając się zbliżać, pukając wciąż, niczym dziecko w dom,
Gdzie gospodarz, czekając na Pana, wyrzuca je w deszcz, na dwór.
Z powrotem w ciemność, w strach, w milczenie.
By leżeć weń, ciągle to samo.
Uparcie trwając w przekonaniach, iż łzy na nic się zdą,
Nie pragnąc już wcale wolności, raczej jej pożądając.
Trwa wciąż w ciemności, próbując się wydostać na siłę,
Na wolność lat dziecięcych, na łono, ówczesny świat.
By zapomnieć znów o nim, ciągle to samo.
Ohydny dręczyciel znów w śmiech popada,
Cień człowieka leży w ciemnościach wiary,
skaleczony na ciele, Zabity na duszy.
Czemuż to wcale nie myśli, klęcząc, obłąkany,
By uwierzyć wreszcie w ducha, a nie...
Ciągle to samo.
~~ 2K POST ; d
-
choina, znowu mi posta nie wyświetla.
idę się pociąć...
-
Hehe jak mozna tu zamiescic wierszy to zamieszcze ; )
Wierszyk dostalem na Walentynki od mojej dziewczyny i strasznie mi sie podoba ; )
Milosc nie zna granic,
Nie moge Cie stracic za nic.
Gdy Cie pierwszy raz ujrzalam,
Zaraz sie w Tobie zakochalam.
Od tej pory, snie i marze
I omijam inne twarze.
Nie mysl Drogi ze Cie klamie,
Lecz Cie kocham szczerze
I w Twa milosc wierze.
Prosze o ocene : ) Jak juz mowilem mnie sie strasznie podoba : )
btw. Wczoraj minol nam rok odkad jestesmy razem : )
-
Ejże! Wiara! Chodźmy na Demona!
Na Demona? Cos ty! On to nas pokona!
Nic to, Rycerzu, ty nam go zatrzymasz,
My zaczniemy, co żywo, strzałami go pokrywać,
I pociskami! I magią wszelaką!
- W porządku - rzekł rycerz - Tylko problemy mnie trapią
Jakże to mam zatrzymać Demona potężnego
Gdy żołd od kroła ledwie starcza do pierwszego...
Nie bój się, rycerzu drogi!
Udostępnimy ci fundusz niedrogi!
Na małym procencie, z dosyć długą spłatą,
Więc poradzisz sobie, nawet z niską wypłatą...
Zatem chodźmy, kupmy tarczę, run kilka dla siebie,
Nie chcę się przecież zbyt wcześnie znaleźć w Tibijskim niebie...
Ach! Głupiś ty! Przecież szybko wrócisz!
W świątyni, na marmurze, w proch się nie obrócisz...
W porządku, magowie, i wy palladyni,
Pójdę go zatrzymać, wy zaś, w tej chwili,
Szpikujcie go strzałami! I magią! i stalą!
Będę stał dopóty, dopóki mnie nie powalą...
I wyruszyli, magowie, rycerze i inni,
Tyle, że tylko w grze. Normalnie - są niewinni.
Nie biją demonów, nie polują na wilki,
Nie kradną ze skrzynek, nie zabijają ich goblinki,
Tylko siedzą na krzesłach, z oczami w monitorze,
Gdy któryś raz umrze, oczywiście, nie daj Boże,
Wszyscy mu wspólczuja, trzymają go w pokorze,
Wszakże w Tibii umarł! Skil mu opadł, i lewel!
Teraz żałobą się pokryje, na jakieś sześć niedziel...
-
Wiersz
Przeznaczenie
Jest dużo gwiazd na niebie/
Wszystkie bym chciał zdobyć dla siebie.(teraz długa przearwa)
Ale, każdy ma tą wypatrzoną,
której, nie da,
której nie odda choćby,
za wszystkie gwiazdy na niebie
i zatrzyma tylko dla siebie.(znów długa przerwa jakby westchnienia)
-
Nie zwarzam na litość
Ku pokrzepieniu
Dla twego cierpienia
Ten błysk
I świst , i huk, i zbroji krzyk
W oddali słychać
Poranek co wstaje.
Nie będziemy razem
Lecz nie wiem
Czy to nadzieje mi daje .
I patrzą ludzie łakomi
Na czyjąs zgubę
Nieprzytomi.
Żegnaj - Wstaję.
Nawet Ty
I wstałeś gotowy na zgubę lub chwałę.
Twój miecz w młodym połyskiwał słońcu.
Miałeś wszystko, lecz wiary nie miałeś
Zginąłeś.... Teraz.... W końcu...
Jak sytuacja ze szkolnych książek.
Kolejna młoda brzóżka.
Zwiędnięty życia pieknego zalążek
Krwią oznaczona bluzka.
I ja staje i oni pytają
Lecz nie wiem co robić mam
Czy zmarli naszę myśli czytają
Wyłażąć z grobowych ram.
Nie wiem.....
Nic
To ty....
Krew ścieka, lecz każdy woli gadać.
-
Ja.
Nocą.
Biegłem przez noc,
gałęzie smagały,
na oślep.
mnie po twarzy.
Biegłem przez noc.
do świateł.
których nie było...
Biegłem przez noc.
słyszałem krzyk!
własnych myśli.
Biegłem przez noc.
uciekałem.
Czy ktoś mnie goni !?
Biegłem przez noc.
UPADŁEM.
i co z tego?
Biegłem przez noc.
byłem potworem.
bałem się.
Potworów.
Biegłem przez noc.
Sam.
Biegłem przez noc.
dezerter anarchii zwanej demokracją...
Biegłem przez noc.
z krwią na rękach.
ale nie w sercu.
Biegłem przez noc.
mój cien. - padł
ciemniejszy niż Ona.
Biegłem przez noc.
bez celu.
ku życiu...
----------------------------------------
Dniem.
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Brodząc po kolana w wodzie.
Błękit nurza się w szarości,
Szarość w czerni słońca wschodzącego
Nad Nowym Wspaniałym Światem.
Kwiat kiełkuje
Niczym zło
W domu boga Gwiazd.