Wizja emerytury to coś tak w kurwę odległego. Jak dziś o tym myślę, mam ten lvl30+ i wizja kolejnych 35 lat zapierdolu w korpo to robi się to abstrakcyjne.
No ale biorąc pozytywny scenariusz:
- odkładasz te limity z IKZE przez 35 lat,
- te fundusze zarobią na siebie na tyle, że będzie to ponad inflację
- nie wyjebie jakiś globalny konflikt czy coś w ten deseń,
- do tego będą jeszcze środki z PPK + inwestycje + zwykła emerytura + jakiś tam spadek po rodzicach
- przy założeniu, że u mnie w rodzinie mężczyźni tak do 80tki ciągną
To wychodzi jakieś 15 lat całkiem wygodnego życia, jeżdżenia sobie na rowerze po Dolomitach, kawki w Chamonix albo opierdalanie się na jakichś plażach w krajach trzeciego świata.
Z drugiej strony, 10k rocznie nie wydane, a zainwestowane w emeryturę to też nie jest coś, na co każdego stać albo coś co wybierają ludzie, bo jednak za taką kasę to można co miesiąc rodzic fajne zakupy albo mieć wakacje dojebane
Jak żyć panie prezydencie
Zakładki