Dla zainteresowanych dwoma pierwszymi opowieściami kuriera mam do zaprezentowania cześć 3:
W piątek już z nadzieja ze to ostatni dziej poszedłem na 7 do firmy , myślałem ze są już pieniądze do odbioru , chciałem odebrać i zniknąć , ale nic z tego. Maja być po 12. No trudno , pomyślałem ze ten ostatni dzień przeboleję. Zacząłem gadać z jednym ziomkiem który przyszedł 3 dni po mnie i jak poruszyłem temat tego ile myśli Żr dzisiaj mu zapłacą lekko jeblem śmiechem bo usłyszałem ze w jego obliczenia h wychodzi jakieś 120 dniówki. Tłumacze mu ze tyle nie wyjdzie ale się upierał. Wymieniliśmy się numerami i ten kto pierwszy odbierze wpłatę miał zadzwonić. No to się powoli zbieram, paczek w chuj. Idę do laski z magazynu a ona mi mówi ze paczki są ale nie mam czym jechać :D No to już się ładnie dzień zaczyna. Chodź pójdziemy do szefa i coś zarządzimy. Pogadaliśmy i zgodziłem się na to ze jak mi da na paliwo to mogę z tymi paczkami jechać swoim. Dal mi 120 zł na bene bo powiedziałem ze będzie do zrobienia jakieś 300km. Zapakowałem się po dach, wjechałem na stacje, zatankowałem za polowe bo mówię starczy.. pojechałem na rejon, może 5 paczka i koleś się jebnal na stówkę. Kolejna- babka o 50zl. 60zl w kieszeni za bene to mówię już dniówka może być. Trochę wyrzuty sumienia mnie gryzły ale szybko z tego wyszedłem jak przypomniałem sobie ze mnie firma robi cały miesiąc w chuja i nikt się nade mną nie rozczula. Wróciłem na firmę , pewnym krokiem wbijam i mówię ze wypłatę chce odebrać a tam siedzi taka blondi niunia i Nooo ejjj jeszcze nie ma kurdee przecież. (Już się w środku zaczynam gotować, 14.10 , do 10.10 termin). Szef mnie poprosił o mała pomoc (zawiezienie carismy do NAPRAWY- kurwa naprawy tego trupa. Pytam się po co to naprawiać jak tym można się zabić.. aaa jeszcze chwile posłuży. ) dobra, wracam na firmę i ta niunia mówi ze mam przeliczyć czy się wszystko zgadza. Pytam się ile ma być , usłyszałem 720zl!!!!! Kurtyna. Wziąłem, wyszedłem jeblem drzwiami i nic nikomu nie mówiłem ze odchodzę. To się zdziwią w poniedziałek.
O jakiejś 22 do mnie zadzwonił ten ziomek ze właśnie wraca z firmy i zrobił taka awanturę ze go w 3 wyprowadzali z firmy bo trochę mu się obliczenia nie pokryły z rzeczywistością i zarobił 460 złotych za 6 dni we wrześniu. Mówił ze wstyd się pokazywać w domu bo robił po 13h, ma dziecko i żonę , czynsz nie opłacony bo wypłata opóźniona i teraz mówi ze bardzo prawdopodobne ze go żona z domu wyjebie jak się dowie ile przyniósł pieniędzy xD jak obliczył to wyszło mu ze zarabiał 6.20 na godzinę :D tez się już zwolnił.
Podsumowując , nie ma ludzi do pracy, nie ma aut , kontenery pełne od paczek i nie ma komu wieźć a teraz jeszcze ja z nim się zwolniłem wiec maja fajnie. Pokazałem mu ogłoszenie ich na olx gdzie piszą ze maja nowe busy , Pick upy i gwarantują wysokie wynagrodzenie.
Co najlepsze ze jemu nawkrecali ze zaróbi z 2500 a nam wyszło ze pracowaliśmy za 80zl / dzień czyli 1600 gdzie na umówię było napisane 1700 NETTO plus premie dodatki itd. Nie dostaliśmy nawet podstawy gwarantowanej.
Ktoś się pytał- firma InPost. To co się tam odpierdala powinno się nadać do jakiejś uwagi w TVN.
Sorry za chaos ale pisze z komy.
Poglądowo wysyłam te zdjęcia "nowych busów" którymi dawałem się ruchac rozwożąc nimi paczki za 1600zl. W 3/4 wypadków byłem zapakowany po dach. Auto gasło w każdym momencie, bez hamulców, ręcznego, świateł, leciał dym z pod maski.
Ktoś powie ze byłem idiota No ale trudno, po pierwsze chciałem dostać kasę a po drugie czegoś się już nauczyłem. Teraz mam 2 tyg przepracowane w październiku i nie bardzo wiem jak podejść do sprawy licząc to ze przetarłem bok i zniknęła paczka. Na razie znikam..
Poglądowo można pomyśleć jak można w takie gowno zapakować 70 przesyłek.. da się ale trzeba ruszyć głowa bo jeszcze prawe drzwi się nie otwierają wiec jak się tego wcześniej nie przemyśli to co stop trzeba wszystko wyrzucać na ulice :)
Zakładki