Pracował ktos w rtv euro agd/saturn/media markt itd? I jest w stanie powiedziec o pracy,zarobkach,rekrutacji ?
Wersja do druku
Pracował ktos w rtv euro agd/saturn/media markt itd? I jest w stanie powiedziec o pracy,zarobkach,rekrutacji ?
w sumie nie o tym jest rozmowa tylko o tym że moim zdaniem nie ma sensu ciągnąć chujowych studiów typu bezpieczeństwo narodowe no ale jak ktoś dalej wierzy w kult papierka i twierdzi że ktoś z papierkiem po dziennikarstwie albo innych stosunkach europejskich jest lepszy od kogoś bez żadnego papierka no to niech sobie tak uważa
@Maniek900 ;
Pol roku intensywnej pracy i mozna na juniora isc (gdzie stawki w np. Warszawie zaczynaja sie od 3.5k-4.5k~ netto). 1 prace brac jaka jest, wdrozyc sie, ogarnac i spierdalac do lepszej.
@Topic
C++ Software Engineer w R&D Samsung (Warszawa), a dokladniej przy TizenOS. Praca w luznym scrumie (daily standupy), masa naprawde ogarnietych osob. Prawie wszystkie projekty przechodza przez HQ w Koreii (zmieniaja sie co rok - dwa), musza byc tam "zatwierdzone" - wtedy dostajemy budzet na rozwijanie projektu.
Odnosnie atmosfery pracy, to jest jaka jest - co by nie mowic, Samsung to korpo. Pracujemy 8h dziennie, w tym przerwa 30min na obiad - praca w luznych godzinach (od 7:30 do 9:30). Mozna zostawac krocej/dluzej, wazne zeby wyrobic 40h tygodniowo. Nadgodziny jesli sa - to platne podwojnie. Co jakis czas jest wyjazd 2-4 tygodniowy do Koreii, tam juz jest troche inaczej (praca 09:00 do 22:00, potem do baru i o 03:00 spac).
Zarobki niczego sobie, na dzien dobry dostalem troszke ponad 10k na reke - przewidzane sa podwyzki 1~3k rocznie, w zaleznosci od Twojego performance'a. Oczywiscie sa premie 2x w roku (przewaznie na swieta), po te 300-500zl. Multikafeteria (do wyboru: multisport, multikino, prepaid na fooda 200zl).
O: ładnie szulak
Wiecie gdzie oprócz biura karier UJ można bezpłatnie zamieszczać oferty pracy?
@Dzzej ;
Jak wszystko, scrum ma swoje plusy i minusy. Z racji tez, ze duzo (a w zasadzie prawie wszystko) zalezy od HQ, to scisly scrum sie nie sprawdzal - ze wzg na problemy komunikacyjne. W poprzedniej pracy mialem mozna powiedziec, pelnego scruma (standupy, retrospekcje, planowania etc) i jesli mialbym wybierac, wybralbym tego luzniejszego - mniej "papierologii", skupiamy sie na tym co team leader nam przekazuje. W poprzedniej pracy, prawie nie bylo dnia bez jakiegos durnowatego spotkania, ktore bardziej szkodzilo niz pomagalo - jak wiesz (lub nie), kazda zmiana "kontekstu" pracy programisty to 0.5-1h czasu stracone. W Samsungu zaskoczylo mnie podejscie team leaderow oraz group leaderow (TL zarzadza 10-15 osob, GL 200-400 osob) - sa oni "za" polakami (przynajmniej w Wawie) - jak jest jakis fakap, staramy sie zeby HQ (Korea) o tym nie wiedzial az do fixa. Odnosnie zarobkow, to jak mowie - jest niezle - ale mogloby byc lepiej. Mialem kilka innych ofert podczas zmiany pracy, ale nie chcialem pracowac w sektorze finansowym :)
Jesli masz jakies pytania, pytaj :)
Byłem ciekawy co do tego Scruma, bo miałem takie zagadnienia na egzaminie z certyfikatu i zastanawiałem się czy miało to jakiekolwiek odniesienie do rzeczywistych zespołów scrumowych. Wygląda na to, że tak ;).
Ja mogę dorzucić swoje doświadczenie związane ze sklepikiem sieci Małpka. Praca jest teoretycznie prosta. Przychodzisz rano, spisujesz ile bułek przyjechało, liczysz czy masz 200 złotych w kasie, układasz rzeczy na półkach zgodnie z obrazkami, zamiatasz podłogę i stoisz jak głupi uśmiechając się do pustki w sklepie. Ewentualnie przychodzisz o 15, odbierasz klucz od poprzedniego pracownika, spisujesz ile bułek zostało i podliczasz pieniążki w kasie. Obsługa kasy to istna łopatologia - wszystko jest dotykowe i o dziwo się nie zawiesza (przynajmniej mi!), samo podlicza resztę, więc nie trzeba za bardzo myśleć. 5000 panoramicznych pod ladą to norma. Sklep miałam sterylnie czysty, bo sama o to dbałam. Jedyna małpkowa rzecz, która mnie faktycznie obrzydzała to robienie hot-dogów, bo kiedy widzi się ile te buły i parówy leżą w, ekhm, w zlewie to sprzedajesz je z bólem serca powtarzając sobie w duchu, że musisz skądś mieć pieniądze na szkołę, a nic lepszego do tej pory nie znalazłeś. Teoretycznie Małpka powinna wypłacić ci pieniądze do 7 albo 14 (nie pamiętam) dnia następnego miesiąca. Pracowałam dwa, ani razu nie dostałam jej na czas. Pieniążki na twoją pensję wypłaca Góra, a ona terminów się nie trzyma. Ajent może co najwyżej bezradnie rozłożyć ręce, bo on też nie dostał. Mimo tego, że nie płacą - kontrolują. Przyjeżdża ci taki facet, po którym widać, że nie jest normalnym klientem, ale dzielnie udaje i czeka aż zaproponujesz mu chrupki z półki z przecenami mrużąc oczy. No i najgorsze - klienci. Bycie kasjerem to istna katorga. Jeszcze kiedy jesteś w miarę wysokim facetem to spoko, ale jako panienka ledwo ponad 150 centymetrów wzrostu przyznaję, że siedzenie w pracy do 24 wyjątkowo mnie stresowało. Teoretycznie masz napadówkę i ochrona podobno jakaś jest, ale kiedy ci taki menel wejdzie do sklepu i próbuje coś ukraść to wcale nie dodaje otuchy. Możesz mu tym guziczkiem pogrozić i wywalić za drzwi. Następnego dnia i tak wróci. Oczywiście nie tylko menele. Na początku się uczysz - nie od razu Rzym zbudowano, przyzwyczajenie się do obsługi kasy zajęło mi 1-2 dni, później robiłam wszystko automatycznie. (To nie tylko wstukiwanie produktów i wydawanie reszty, ale słynne kody na banany i hotdogi, rachunki za prąd, waga i tak dalej.) Rzecz jasna pomimo plakietki, że jesteś nowy - wszyscy się spieszą, co stresuje dodatkowo i mylisz się na głupim kasowaniu fajki i sugerowaniu dokupienia zapalniczki. Jesteś w sklepie sam. Sam pilnujesz czy nikt z podejrzanych typków nic nie kradnie, a zdaję sobie sprawę z tego jak krępujące musi być to, kiedy dziwna pani zza kasy spogląda na ciebie podejrzliwie kiedy chcesz po prostu kupić majonez i papier toaletowy i pójść do domu. Teraz się im nie dziwię. Wielokrotnie nazywano mnie dzi*wką, ku*wą i szmatą nie tylko za np. powolne kasowanie produktów, ale i rzeczy ode mnie niezależne, np. hotdog za długo się robi, za wysokie ceny, nie ma mojego ulubionego piwa, to nie te papierosy (zmieniły opakowanie czego klient nie chciał przyjąć do wiadomości) "chu*owy" układ produktów na półkach, "powiadomię kierowniczkę o tym, że robisz sobie przerwy w pracy" (jesteś w sklepie sam, więc jeżeli chcesz iść do toalety, to musisz zamknąć wejście). Jedna ze starszych pań, której spokojnie wytłumaczyłam, że nie mogę przyjmować butelek po piwach, które nie są sprzedawane w sklepie, a nawet gdyby były - musi mieć paragon potwierdzający zakup podeszła do półki z pieczywem i wy*jebała wszystko na podłogę w szale. Wyobraźcie sobie moją minę. W ogóle się tego nie spodziewałam po jakiejś losowej babuni. Tydzień później ta sama kobieta po tej samej sytuacji rzuciła we mnie bułką. Generalnie klienci traktowali mnie jak ścierwo i obwiniali o całe zło świata, chociaż chyba wszyscy ludzie na świecie są świadomi tego, że jeżeli widzą za kasą sieciówki przerażoną blondyneczkę, to, ku*wa mać, pracuje tutaj tymczasowo bo potrzebuje zarobić na coś pieniążki, najpewniej na szkołę i na pewno nie ona ustala ceny w sklepie, co gdzie stoi i czy jest dzisiaj promocja na twój ulubiony soczek. Odeszłam z pracy, bo mam po prostu za słabą psychikę na takie zabawy. Jeżeli się tego nie obawiasz, to w sumie poza hotdogami, niewyłączalną klimatyzacją, koszulami małpeczki pod które i na które nie możesz nic zakładać, brakiem krzesła przy kasie, pensją od której chce ci się płakać, że w ogóle chciało ci się pisać maturę i wku*wiającym Radiem Małpka, które w kółko przez kilka godzin puszcza te same zapętlone reklamy i piosenki z top8 hiciorów PoloTV - praca marzeń. Polecam. Trochę taki trochę chat głosowy CS:GO na żywo, tylko zamiast Rosjan masz gimnazjalistów i poproszę LD różowe.
@vOire ;
właśnie zastanawiałem się, mam do wyboru opcje:
-studiować stacjonarnie w Gli, pracować w Gli
-studiować stacjonarnie we Wro, pracować we Wro
-studiować zaocznie we Wro, pracować we Wro
-studiować zaocznie we Wro, pracować w Gliwicach (czyli w tygodniu Gli, weekend Wro)
Ktoś wie jak wyglądają studia magisterskie zaoczne we wro? W każdy weekend są zajęcia?
Akurat zmieniłem prace to opiszę co pierwsze wrażenia.
Uciekłem z pierwszej pracy bo po prostu było chujowo. I nie chodzi mi tutaj o atmosfere, bo ta była ok. Byłem rekrutowany jako java dev a wyszło jak wyszło - helpdesk/adminowanie/php xD Po miesiącu zacząłem szukać nowej pracy, ale po dwóch rozmowach w Allegro mnie odrzucili i pomyślałem że ten równy rok zostanę. Po rozmowie w allegro katowałem temat sam, czasami i 6-8h po pracy, bo wiedziałem że bez tego będę stał w miejscu. W między czasie pojawiła się okazja do zmiany pracy i nic się nie wahałem, wyszedłem z założenia że na gorszą pracę nie ma co zmieniać i będzie co będzie.
No i po kilku rozmowach się dostałem. Obecnie pracuję na prawdę jako Java Dev. Zmiana o 180 stopni. Nie mam porównania z innymi firmami, ale bardzo mi się podoba i można powiedzieć że trafiłem dobrze, chociaż to dopiero kilka dni. Projekt jest spoko, techno. Są trochę♥starsze części systemu które przy okazji nowy ficzerów trzeba refaktorować - ale to tylko plus, nie ma ciśnienia na robienie tasków jak najszybciej. Poza tym każdy każdemu robi CR co w moim przypadku jest bardzo spoko. Każdy jest odpowiedzialny za swoją działkę, są działy QA, DevOpsów czy Mobilny. Nie ma też żadnych kierowników czy dyrektorów, po prostu każdy ma jakiegoś 'mentora' nad sobą i razem konsultują prace. Każdy manager ma zespół max 5 osób, ale manager również kodzi i jest to po prostu doświadczony senior. Managerowie są z reguły w Stanach i kontaktujemy się na skype/czacie. FIrma bardzo spoko, hajsy na początek też (~5.5 netto), do tego jakieś dodatki jak w każdej firmie. Mogę pracować zdalnie, core hours u nas to 10-15, resztę możemy przepracować jak nam się♥podoba. Teraz piszę troszkę 'na gorąco', pewnie minusy takiej pracy wyjdą w czasie, ale zobaczymy.
Ja mam z kolei pytanie do osób pracujących w IT - czy spotkaliście się kiedyś (choćby i pośrednio) z sytuacją, w której na dane stanowisko wymagany był magister (lub wyżej)?
Chodzi mi o to, że stoję teraz przed decyzją ruszenia na magisterkę i wydaje mi się, że oprócz tych 3 bonusowych literek przed nazwiskiem jest to czas stracony - wolałbym skupić się już w pełni na pracy.
to co on tam na magazynie pracowal? Przeciez tam jako doradca klienta tylko doradzasz/sprzedajesz chyba
Nie mam magisterki. Ba! Nie mam w ogóle wykształcenia wyższego i pracuję w IT. Jest to wymóg, ale jeżeli udowodnisz swoje umiejętności czy poprzez je doświadczeniem od innych pracodawców lub jakimiś certyfikatami to nikogo nie będzie interesowało czy masz studia.
@Celestian hunter ;