Odswiezam po kilku miesiacach.
Najpierw najwazniejsze - jeszcze nie mam mieszkania. Udalo mi sie oszczedzic odpowiednie srodki na wklad wlasny, remont, umeblowanie, podatki itd... Niestety w miedzyczasie staly sie nieprzewidziane sprawy
1. Ceny mieszkan poszly w gore.
2. Spotkalo mnie losowy wypadek, ktory kosztowal mnie sporo kasy. Mianowicie skradziono i zniszczono moj skuter. Z tego powodu musialem poswiecic sporo kasy na zakup samochodu, oplacenie ubezpieczenia (ponad EUR1000), podatkow... no i wzrosly mi koszty.
Z tych powodow moj plan znowu oddala sie w czasie. Trudno. Postanowilem sobie, ze osiagne swoj cel i ten troche pechowy rok traktuje jako zderzenie teorii z rzeczywistoscia, ktora nie jest kolorowa.
Podsumowujac - rok sie jeszcze nie skonczyl, udalo mi sie odlozyc troche kasy, nie zmienilem planow, dalej mam ten sam cel, ktory (mam nadzieje) zrealizuje na poczatku 2014 roku. Teoretycznie, moglbym sprzedac samochod i kupic mieszkanie juz teraz, ale... wole poczekac. Wstepnie zalozylem, ze plan zrealizuje w ciagu 10-12 lat, wiec kilka miesiecy opoznienia na poczatku nie robia mi wielkiej roznicy.
W miedzyczasie udalo mi sie zorganizowac ciekawe wydarzenie.
Pierwszy raz z "Wolnoscia finansowa" spotkalem sie kilkanascie miesiecy temu, przy lekturze R.Kiyosakiego. Niedlugo pozniej "poznalem" Slawka Muturiego.
Slawek Muturi, to obecnie prawie 50-letni rentier, ktory idee "Wolnosci finansowej" zrealizowal w Polsce. Mysle, ze mozna o nim smialo napisac, ze przebyl droge "od pucybuta do milionera". Wiele lat temu zaczal prace w poteznej korporacji consultingowej pracujac... w punkcie ksero. Kilkanascie lat pozniej zasiadal juz w zarzadzie. W miedzyczasie duzo podrozowal (odwiedzil wszytskie kraje swiata) i inwestowal w nieruchomosci nad wynajem. Obecnie szacuje sie, ze portfel jego nieruchomosci, moze byc 3 cyfrowy.
Kilka miesiecy temu, wymienilem ze Slawkiem kilka maili i zaprosilem go do Dublina. O dziwo, zgodzil sie wpasc pogadac o nieruchomosciach i wypic swiezego Guinnesa. Okazalo sie, ze w miedzyczasie ze Slawkiem mailowal ktos inny - czlowiek mieszkajacy kilkaset metrow ode mnie, myslacy podobnie jak ja i majacy podobne plany. Super! Po kilku miesiacach planowania udalo nam sie zorganizowac Konferencje
"Inwestowanie w nieruchomosci" oraz "Dzien z biznesem" - wyklad przestawiciela banku, Financial Controllerow itp. Do wspolpracy udalo sie pozyskac Polska Ambasade.
Z niewinnego piwka, wyrosl calkiem spory Event, na ktorym pojawilo sie wiele ciekawych osob i prawie 100 uczestnikow. Szok! Spodziewalem sie, ze nikt nie bedzie zainteresowany, a tu prosze, pomimo wynajecia saly konferencyjnej w Wynn's Hotelu w Centrum Dublina, braklo miejsc...
Wyklad Slawka trwal... ponad 5 godzin! I dalej bylo nam malo :) Dowiedzialem sie kilku ciekawych rzeczy o ktorych pewnie jeszcze napisze w tym temacie (o malych lokalach, zarzadzaniu najmem, podatku kastralnym i jeszcze pare). Na koniec, juz tylko w kilkuosobowym gronie poszlismy na piwko i porozmawialismy w troche luzniejszej atmosferze ;)
Na zdjeciu od lewej: Moja kobieta, Slawek Muturi i ja.
Za caly Event, Slawek nie wzial ani zlotowki. Sam oplacil sobie zakwaterowanie, przelot i wyzywienie.
Do tego okazal sie spoko gosciem, bo ktory multimilioner przelatuje pare tysiecy kilometrow, zeby napic sie piwka z gosciem, ktorego zna tylko z maili i jeszcze robi darmowe szkolenie?
Super sprawa, poznac kogos, kto osiagnal to, do czego sam dazysz. Bez zadnych sekt, MLM, piramidek itd.. Ciezka praca, wytrwalosc i odrobina inteligencji - i wszystko da sie osiagnac.
Zakładki