Słuchajcie Torgowicze, chciałabym się podzielić z Wami pewną historią.
Otóż tak się składa, że jestem pielęgniarką. Wiecie jaka to robota, maksymalnie niewdzięczna, ale co zrobić? Strajki już na nikogo nie działają, więc trzeba z tym jakoś żyć. Jak to pielęgniarka, zazwyczaj asystuję lekarzom, zarobasom udało się zdobyć wyższe wykształcenie, a ja biedna po technikum ledwie. Mniejsza o to. Miałam wczoraj do czynienia z naprawdę upierdliwym i ułomnym pacjentem. Chłopak nasiedział się pierw dwie godziny na korytarzu(NFZ nie wybiera, no chyba, że wybiera kto ma umrzeć. Pozdrawiam chłopaków z łódzkiego pogotowia) a potem przyjął go mój przełożony. Rutynowe badania, wiadomo, chwila rozmowy no i lekarz poszedł, bo chłop zawracał tylko dupsko, a w poczekalni jak zwykle ludzi multum umier... czeka. Niezręczny moment, no ale siedzimy i on mi wypala "A wypisze mi Pani L4?". Ja oszołomiona jakbym się piwa napiła, odpowiadam, że nie mogę, nie da się tak, nie mam takich uprawnień, no ale delikwent ponawia pytanie i otwarcie nalega. Ja nie wiem Torgowicze, coraz gorzej z tymi ludźmi. Chorzy może nie są, ale na łeb to im się rzuca. Powtarzać pięćset razy takiemu natrętowi a osioł i tak nie rozumie.
Zakładki