Halunek napisał
jakk dla mnie slub jak najpozniej. najpierw osiagnac swoje najważniejsze cele(a jesli sa duże to logiczne, ze na ich osiagniecie poswiecimy mase czasu, emocji, wysiłku i pieniedzy wiec na slub nie ma czasu) poeksperymentowac w łóżku(a nie, ze w wieku 40lat, 15lat po slubie najdzie was ochota na gangbang bo nigdy nie probowalscie, a tu zona nie chce i co wtedy??) robic rzeczy na ktore sie ma ochote, a na które w malzenstwie nie bedzie miejsca itp.
no chyba, ze ktos ma podejscie: "mamy 20 kilka lat, kochamy sie i wsumie jest spk to wezmiemy slub i bd ok ;PPPPP" to powodzonka
Mieliśmy oboje po 22 lata, kochaliśmy się i wgl spk - wzięliśmy ślub i bd ok...
Miałem chujową pracę, moja żona studiowała i pracowała na pół etatu. Mieliśmy ~2500zł na dwie osoby wynajmując kawalerkę (koszty utrzymania mieszkania to jakieś 1600zł) w Warszawie. Nie mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem.
Zaraz kończę 27, mam rocznego syna, wspaniałą żonę i dobrą pracę - jestem MEGA szczęśliwy.
Nie ma dobrego czasu na ślub. Jedni żyją z przypadkowymi panienkami i balują codziennie - takim nawet 40 lat nie pomoże, bo będzie im się wydawało że ślub to łańcuch, a inni zamiast myśleć o panienkach i imprezach rozwijają się zawodowo i rodzinnie - tacy to i w wieku 20 lat sobie poradzą.
A sam fakt ślubu - jeśli nie jesteś wierzący i nie bierzesz kościelnego to po co? Chyba tylko dla zdolności kredytowej i wspólnego pitu ^.^
Zakładki